"Są tu miejsca, w których śpiew ptaków ogłusza, a zapach kwiatów i drzew odurza... A potem w jednej chwili przechodzi się do miejsca, w którym panuje tak wielka cisza, że aż budzi lęk, co się dzieje? Słychać tylko jej głośny szum i własny oddech, jak w pomieszczeniu dwa na dwa."Już dawno nie czytałam TAK dobrego horroru. Poprzednia powieść autora - Strach - nie sięga tej do pięt, choć jest tak jakby kolebką tej powieści.
Klimat, jaki uwielbiam: lasy. A w tych lasach? Nie wiadomo co.
"...możesz być niestrudzony, zawzięcie opierać się wrogiej rzeczywistości, jak długo chcesz, a w końcu przegrasz z własną głową."Skrócik.
Do autora, Jozefa Karika, pisze młody chłopak, który twierdzi, że wydarzenia przedstawione w powieści Strach, wydarzają się naprawdę. Autor, z dużą dozą sceptycyzmu, postanawia spotkać się z młodym mężczyzną i poznać jego historię.
Igor, nasz główny bohater, jest świeżo upieczonym bezrobotnym i sfrustrowanym inżynierem. Mieszka w klitce z Mią, swoją dziewczyną, poznaną na studiach. Aby zarobić jakikolwiek grosz, czekając na konkretną propozycję pracy, zgodną z jego wykształceniem, bierze wszystko, co mu podstawi pod nos urząd pracy.
W chwilach wolnych, w ramach oderwania się od rzeczywistości i odstresowania, prowadzi blog.
Pewnego dnia jego nudna i beznadziejna egzystencja zostaje... urozmaicona;)
Podczas rozbiórki starej willi (praca ciężka i za grosze), w której dawniej mieścił się szpital psychiatryczny, Igor dokonuje ODKRYCIA.
Znajduje sejf.
Zamknięty.
Sejf zaczyna go dręczyć dniem i nocą. Chłopak zastanawia się, co może znajdować się w środku. I snuje marzenia o fortunie...
Ale jak otworzyć zamek, do którego nie ma się klucza?
Przeznaczenie wie, jak.
Igor przypadkowo znajduje pęk kluczy w innym pomieszczeniu willi. Akurat on. I okazuje się, że jedenasty klucz otwiera wrota sejfu.
Czy może wrota piekielne?
Rozczarowanie Igora sięga zenitu, kiedy w sejfie znajduje tylko jakąś starą dokumentację medyczną jednego pacjenta i nagrania gramofonowe z przeprowadzanych z nim sesji.
Pacjentem tym był Walter Fischer, który w latach trzydziestych zniknął, podczas wędrówki po górskich terenach Trybecza. Trzy miesiące później znaleziono go z licznymi ranami po poparzeniach i cięciach, w stanie głębokiego załamania psychicznego i dezorientacji.
Po przeczytaniu akt i przesłuchaniu płyt Igor zaczyna widzieć światełko w tunelu - postanawia opublikować tą historię na blogu, licząc na milionowe odsłony i sławę.
Ale najpierw musi, po nitce do kłębka, zweryfikować autentyczność całej historii.
I to jest najgorsza decyzja, jaką podejmuje w życiu...
"Wieje, wieje, pasie się owieczka." (...)Bardzo podobna i świetna powieść
Dobro umiera w ciszy, która do tej pory przodowała w moim rankingu, spada na niższą pozycję.
Jest lęk. Jest strach. Jest narastające poczucie zagrożenia. Jest klaustrofobia. Jest panika. I szaleństwo.
Rozum przegrywa tu z rzeczywistością.
Ciekawym elementem są też filmiki autora na YT i liczne odniesienia do artykułów, jakie pokazuje nam wujek Google.
Rewelacja - nie mogłam się oderwać!!! Oby takich więcej!
"Bo najgorszy jest strach wywołany przez coś zupełnie zwyczajnego."