Nie samą beletrystyką człowiek żyje, ale wszelką literaturą faktu i szeroko pojętą publicystyką. W okresie wielkanocnym, zdominowanym niestety przez czekoladowe zające, choć mniej komercyjnym od bożonarodzeniowego, odpowiednią wydaje się tematyka religijna czy teologiczna. Do sięgnięcia po tę książkę przekonał mnie trailer zamieszczony na stronie wydawnictwa, w którym sam autor przedstawia główne założenia swojej publikacji.
Nie wiem, czy przeciętny zjadacz chleba, zdaje sobie sprawę, że Ewangelie znacznie różnią się między sobą, a ich treść w połączeniu z wiedzą historyczną, może przynieść rozmaite interpretacje. Świadectwo o śmierci Jezusa i jego procesie znajduje się również w innych materiałach źródłowych na przykład pismach starożytnego historyka Józefa Flawiusza. Źródła wydają się niekiedy sprzeczne lecz wnikliwa analiza, może doprowadzić do wniosku, iż one się uzupełniają. Pytanie, jakie stawia Paweł Lisicki u progu XXI wieku brzmi, czy można te teksty źródłowe czytać przez pryzmat Holokaustu, czy można w nich dopatrywać się korzeni antysemityzmu, antyjudaizmu? Jak wygląda dialog religijno-historyczny?
Przyznam, że mnie to zafrapowało...
I tak, przez szereg wieczorów czytałam między innymi o poglądach na czas powstania poszczególnych Ewangelii, na ich tendencyjność, autentyczność, uprzedzenia ich twórców; o tym, czy nauki Jezusa były bliższe faryzeuszom, czy zelotom; o interpretacjach sceny z uschłym drzewem figowym; o tym, czy Judasz istniał naprawdę i jakie były jego motywy postępowania; kim był Barabasz; jaką rolę pełnił Sanhedryn a jaki był udział Piłata w procesie Galilejczyka; kto odpowiada za wydanie wyroku, co oznaczają słowa "Krew Jego na nas i na dzieci nasze" wypowiedziane przez tłum przed pretorium i dlaczego są nieujęte w polskiej wersji językowej słynnego filmu "Pasja"...
Tematów i pytań było bez liku.
Zanim spróbuję sformułować własne uwagi na temat tej książki, oddam głos komuś, kto dla wielu osób jest niemal guru:
"Lektura Kto zabił Jezusa? zachwyca bogactwem ujawnień historycznych i mitologicznych, jak również odniesień scjentycznych i dywagacji polemicznych. Jeżeli jesteś wyznawcą Chrystusa- przeczytaj tę książkę, by dowiedzieć się więcej. Jeżeli nie jesteś wyznawcą Chrystusa - przeczytaj tę książkę, by się dowiedzieć" - taką oto rekomendację wystosował Waldemar Łysiak (źródło- nota z okładki).
Cóż więc ja, mały żuczek, mogę dodać...
Nie była to lektura łatwa, albowiem wymagała skupienia i uwagi, naświetlała kwestie, nad którymi nigdy się do tej pory nie zastanawiałam. Lisicki w zgrabnym publicystycznym stylu prowadzi czytelnika przez gąszcz faktów, interpretacji, hipotez i wątpliwości. Odniosłam wrażenie, że autor bardzo wnikliwie i rzetelnie zgłębił dziedzinę, w której się porusza na obszarze tej publikacji. Świadczy o tym nie tylko obszerna bibliografia, także zawierająca dzieła obcojęzyczne, ale głównie liczne odniesienia i polemika z głosami wielu badaczy na przestrzeni lat, a wręcz wieków (od egzegetów starożytnych po papieża Benedykta XVI).
Tytuł brzmi niczym rodem z kryminału, ale wiedzie tym samym nieco na manowce, bo publikacji daleko od sensacji w stylu Dana Browna, jak również od fanatycznych tez żarliwego wyznawcy danej religii. To raczej diagnoza, czy refleksja podejmująca próbę ujęcia dialogu chrześcijańsko-żydowskiego w ramy logiki i historycznej prawdy. Podeprę się znów słowami znawcy, a mianowicie ks. prof. Waldemara Chrostowskiego, który w przedmowie stwierdza, iż "refleksję Pawła Lisickiego cechuje erudycja, wrażliwość i uczciwość". Nie sposób nie zgodzić się z tymi słowami.
Książka "Kto zabił Jezusa? Prawda i interpretacje" zapewne przez wiele osób będzie z góry skreślona i wrzucona do wora z napisem "religijne", tymczasem jej autor mógłby śmiało posłużyć się słowami z wiersza ks. Jana Twardowskiego: "nie przyszedłem pana nawracać". To nie jest bowiem katecheza, ale praca naukowa krążąca na orbitach religii, teologii i historii. Inna sprawa, że nie wszyscy się takimi dziedzinami interesują i mają do tego pełne prawo. Niemniej sądzę, iż ta publikacja znajdzie szersze grono czytelników niż krąg filozofów, teologów, czy historyków i wzbogaci sferę intelektualno -duchową wielu osób.