Co może wyniknąć z szalonego pomysłu dwóch koleżanek i niewielkiego oszustwa? Oczywiście, macie rację — nic dobrego. A gdyby tak jeszcze dodać do tego napisaną pod wpływem emocji instrukcję naprawienia szefa-palanta, którą on niestety znajduje. Brzmi jak wielka katastrofa, prawda? Zapraszam na krótką recenzję kolejnej polskiej debiutantki.
Ona – Rose Sullivan – to młoda, zdolna i ambitna dziewczyna, która po ukończeniu dwóch kierunków studiów z rewelacyjnymi wynikami, zdała sobie sprawę, że walcząc o najlepsze stopnie, straciła niepowtarzalną szansę na zdobycie więzi towarzyskich, które mogłyby jej ułatwić start w wymarzonej pracy. Spędzając długie godziny nad książkami, nie zdobywała tak jak jej rówieśnicy, potrzebnego doświadczenia, którzy potencjalni pracodawcy wymagają. Realia Rose okazały się druzgocące, przy świetnych wynikach w nauce i braku doświadczenia, szanse na zdobycie wymarzonej pracy zmalały prawie do zera. Wraz z przyjaciółką wymyśliły drobne kłamstwo, które pomogło pannie Sullivan dostać się na staż w Stackhouse. Niestety jej szef okazuje się prawdziwym palantem, który zarządza swoją firmą żelazną ręką, jest straszenie wymagający, a jego pracownicy nie mają z nim lekko. Alex szybko dostrzega, że młoda stażystka ma szerokie umiejętności. Kłamstwo Rose szybko wychodzi na jaw. Alex postanawia wykorzystać tę sytuację na swoją korzyść, pozwoli dokończyć jej staż pod warunkiem, że pomoże mu ocieplić jego wizerunek przed następną pracowniczą ankietą. Czy Rose się to uda? Czy można „naprawić” kogoś i nauczyć wzajemnej empatii? Co jeszcze z tego wyniknie?
Autorka za sprawą iście diabelnego szefa-palanta, pokazała nam jak w pogoni za swoim celem, można zgubić się i zatracić samego siebie. Alex na ślepo goni swojego „króliczka” i robi to praktycznie po trupach, nie patrząc na nikogo i na nic. Za wszelką cenę chce zdobyć pozycję i odzyskać to, co utracił przed laty, a przy okazji zapomniał, co w życiu liczy się najbardziej. Nagle w jego życiu pojawia się Rose, która swoją dobrocią i życzliwością zjednuje sobie każdego, chociaż czasami umie też pokazać pazurki. Między tą dwójką stopniowo rodzi się prawdziwa przyjaźń, a może i coś więcej.
„Jak naprawić palanta” to bardzo przyjemna lektura, gdzie głównych bohaterów nie da się nie lubić. Dodatkowo to postacie, które nie rzucają się od razu sobie w ramiona i nie zapewniają o wielkiej miłości aż po grób. Pani Anna stworzyła naprawdę fajną historię, która prowadzona jest naprzemiennie, raz z perspektywy Rose, a raz jej niedobrego szefa. Uwielbiam takie narracje, bo dzięki temu wiem, co siedzi bohaterem w głowie. Autorka swoim stylem sprawiła, że nie mogłam się oderwać od książki, a wykreowana fabuła mnie wręcz pochłonęła. Pani Craft zaskoczyła mnie, choć myślę, że nie tylko mnie, zakończeniem. Przyznaję się bez bicia, że spodziewałam się czegoś innego, ale może właśnie tak miało być. Książkę zaliczam do bardzo udanego debiutu, bawiłam się świetnie i już nie mogę się doczekać kontynuacji. Polecam