Mam przyjemność napisać wam dziś kilka słów o świetnej wakacyjnej powieści, która ukazała się całkiem niedawno nakładem wydawnictwa Prozami. Jak można zorientować się po tytule posta, jest to recenzja książki o chwytliwej okładce, za którą oklaski należą się wydawnictwu. Z pewnością przyciągnie wzrok niezdecydowanego klienta w niejednym sklepie.
Drodzy Czytelnicy, przedstawiam wam debiut Krystyny Bartłomiejczyk pt. "Sama tego chciałaś Zuzanno".
Na wstępie kilka słów o debiutującej autorce. Krystyna Bartłomiejczyk to rodowita Kraśniaczka, mieszkająca przez jakiś czas w Lublinie, gdzie skończyla studia, oraz w Katowicach, gdzie w szkole uczyła rosyjskiej gramatyki. Po powrocie do Kraśnika wykonywała wiele najróżniejszych zajęć. Prowadziła cegielnię, windykowała należności spółdzielni mieszkaniowej, aż finalnie zaczęła pisać na poważnie. Aktualnie jest emerytowaną mamą dorosłych już dzieci, a przy tym "zatwardziałą domatorką, którą nawet na spacer wyprowadza pies".
Tytułową Zuzannę poznajemy jako młodą, niezależną kobietą, którą do małżeństwa popycha nadopiekuńcza matka. Do tego wszystkiego kolega z dzieciństwa, który uczepił się jej jak rzep psiego ogona nie daje jej spokoju i naciska na zamążpójście. Zdesperowana i pijana Zuzanna decyduje się więc na szalony krok: oświadcza się dopiero co poznanemu Witkowi. A on, chyba pod wpływem impulsu, robi coś równie szalonego - przyjmuje oświadczyny. Po tym jakże ważnym wydarzeniu, mamy możliwość przyjrzenia się Zuzannie jako matce i żonie. Na pierwszy rzut oka szczęśliwej. Na drugi: zaniedbywanej, pozbawionej możliwości pracy... A do tego sama wpycha w ramiona Witka tę rudą Wiewiórę! Życie Zuzanny w pewnym momencie nabiera niesamoiwtego tempa. Co z tego wszystkiego wyniknie? A tego musicie dowiedzieć się sami!
Co podobało mi się w utworze? Przede wszystkim akcja. Wbrew pozorom zwyczajna i wydawać by się mogło, nieco oklepana. Ale tak naprawdę jak nie polubić zwariowanej Zuzanny za te jej wszystkie codzienne szaleństwa? Malo która postać literacka podbija moje serce już na wstępie powieści. Zuzannie udało się to od razu! Tak, kreacja głównej bohaterki oraz sam zarys fabuły naprawdę przypadły mi do gustu. Do tego ksiażka kusi wydaniem. Okładka i notatki z tyłu z pewnością skuszą nie jednego czytelnika i wielkie brawa należą sie za to wydawnictwu.
Co uważam za minus? Właściwie widzę tylko jeden. Mianowicie, podczas lektury irytowała mnie nieraz zbyt złożona składnia zdań, co trochę gryzło się z niezwykle dynamiczną fabułą. Ale jak powszechnie wiadomo, debiutanci z czasem ćwiczą swój warsztat i jestem pewna, że następna powieść Pani Krystyny pod tym względem na pewno będzie dużo lepsza.
Cóż. Podsumowując, wydawnictwo Prozami prezentuje świetną powieść, w dodatku zachwycając przy tym szatą graficzną utworu. Zwariowana Zuzanna i jej losy to idealna odskocznia od rzeczywistości w trwające nadal wakacyjne poranki, popołudnia, wieczory, a kto wie, dla wielu może nawet i noce. Zachęcam. Ja świetnie bawiłam się podczas nawiązywania bliższej znajomości z tą wyrazistą bohaterką.