Jojo Moyes jest jedną z najpopularniejszych autorek powieści dla kobiet. Jej książki tłumaczone są na wiele języków, a wydana niedawno w Polsce pozycja Razem będzie lepiej jest właśnie ekranizowana.
Jess nie ma łatwo – jej mąż ma depresję i siedzi u matki, jej syn jest bity, ponieważ należy do subkultury, której nikt nie rozumie, a córka to geniusz matematyczny i właśnie zaproponowano jej stypendium w prestiżowej szkole. Niestety, to nie wszystko – Jess nie ma pieniędzy, by posłać Tenzie do szkoły, nie umie poradzić sobie z problemem syna, ma dwie słabo płatne prace i brak perspektyw na przyszłość. Gdy kobieta dostaje wiadomość o konkursie matematycznym, którego główna wygrana pokryłaby czesne w wymarzonej szkle Tenzie, waha się tylko chwilę. Bierze samochód i rusza z dziećmi w drogę. Niestety, łapie ich policja. Rodzinę z opresji ratuje Ed Nicholls, który zaszył się w ich mieście, by uniknąć skandalu. Kilka tygodni wcześniej poznał wspaniałą kobietę, która jednak okazała się namolna. By ją spławić, podpowiedział jej, jak może szybko zarobić trochę pieniędzy. Zdradził tym samym sekret firmowy i od tej pory trwa proces przeciwko niemu. Ed chce pomóc nieznajomym i zawieść ich na konkurs matematyczny. Nieważne, że jest na drugim końcu kraju.
Narrator trzecioosobowy pozwala śledzić wydarzenia z różnych perspektyw. Opowieść snuje z punktu widzenia Jess, Eda, Tanzie i Nicky’ego. Każdy z nich ma nieco inne spojrzenie na sprawy, a narrator dostosowuje się do ich temperamentów i charakterów. Dlatego każda postać zyskuje swój styl – opowieść widziana zza pleców Tanzie jest nieco naiwna, Nicky to narracja nastolatka (ta postać mówi również w pierwszej osobie, gdy pisze bloga, wraca się wtedy bezpośrednio do czytelnika). Dorośli bohaterowie nie odstają od tego schematu. Narrator, który zajmuje się Edem często zwraca uwagę na wygląd Jess. Natomiast opowieść, w której główną postacią jest Jess, oddaje doskonale jej emocje i zmartwienia.
Powieść to słodko-gorzka historia o problemach pewnej rodziny. Czytelnik jak mantrę powtarza za Jess „wszystko będzie dobrze” i naprawdę chce w to wierzyć. Oczywiście jest też historia Eda, która jest równie skomplikowana. Mnie jednak bardziej przyciągnęła dziwna rodzina Jess.
Można powiedzieć, że to bardzo nowoczesna familia. Kobieta, która musi utrzymywać dzieci, niewierny mąż, który kłamie, nie płaci alimentów i nie interesuje się swoimi potomkami. Do tego jeszcze mały geniusz matematyczny, który wciąż jest dzieckiem i nie można o tym zapomnieć i nastolatek w okresie buntu, który maluje oczy, pali trawkę i ciągle gra. W tym trójkącie pojawia się nowa postać – bogaty i przystojny mężczyzna, który nie budzi w Jess sympatii... oczywiście, z czasem się to zmienia.
Większość historii to podróż na konkurs matematyczny. W drodze przydarza się wiele przygód, bohaterowie lepiej się poznają, zmieniają, dojrzewają i podejmują odważne decyzje. Popełniają też błędy, lecz razem jakoś dają radę wszystko naprostować. Morał jest jeden – możesz liczyć na najbliższych.
Oprócz podróży mamy też wątek miłosny, którego można się było spodziewać. Nie jest to jednak uczucie, które trafia bohaterów jak grom z jasnego nieba. Muszą dojrzeć w sobie rzeczy, które na pierwszy rzut oka w ogóle nie istnieją. Jess zaczyna rozumieć, że bogaty mężczyzna, który wiezie ich z dobroci serca na drugi koniec kraju, nie jest zadufanym w sobie gogusiem, który ma czas i wyjaśnienie na wszystko. Natomiast Ed zauważa, że kobieta, która siedzi obok niego w samochodzie, to waleczna matka, której najważniejszym marzeniem jest zapewnienie godnego życia dzieciom.
Ogólnie książka jest naprawdę dobra. Mimo przewidywalności czyta się ją szybko. Dobry styl, nie za dużo postaci, płynna opowieść, dopuszczenie do głosu różnych charakterów, odrobina humoru, wzruszeń i miłości – to wszystko sprawia, że nie można się nudzić. Całości dopełnia najpiękniejsza okładka, jaką w życiu widziałam.
Polecam tym, którzy szukają krzepiącej opowieści z happy endem. To powieść, która wciągnie was do swojego świata i nie wypuści przed ostatnią stroną.