"Niewielu deweloperów wie o skamieniałościach, jakie kryją tereny, na których mają powstać kolejne osiedla, niewielu się nimi przejmuje, a większość Amerykanów nie ma pojęcia, że ta cienka warstewka cywilizacji, z centrami handlowymi, chodnikami i odpowiednio nawodnionymi trawnikami, jest osadzona na niezgłębionym podziemnym świecie pradawnych reliktów."
Ten cytat to kwintesencja też książki, który powinien przeczytać każdy zainteresowany zjawiskami, jakie miały wpływ i nadal mają na naszą planetę.
Autor snuje opowieść o pradawnych dziejach Ziemi. Przedstawia nam pięć największych wymierań (kryzysów biotycznych) jakie działy się na naszej planecie. Opisuje ich skutki i snuje wizję odnośnie przyszłości świata. Razem z nim odbywamy fascynującą podróż miliony lat wstecz, wkraczamy do świata, którego ślad wciąż jest obecny w naszych czasach.
Dzisiejszy obraz Ziemi różni się znacznie od tego z przeszłości. Przede wszystkim istniał jeden superkontynent otoczony oceanem. Na skutek wielu zmian w ekosystemie świata powstały z niego kolejne aż do kontynentów znanych nam dziś. Co ciekawe proces powstawania nowych kontynentów jest aktywny także dziś i za kilka milionów lat świat, który znamy dzisiaj przestanie istnieć.
Uderzająca jest świadomość tego, że szczątki przeszłości są tuż obok nas, że jesteśmy małym trybikiem w cyklu życia Natury, że za parę milionów lat nas tutaj nie będzie. Nie zastanawiamy się nad tym, jak działania człowieka mogą doprowadzić do kolejnego wymierania gatunków, w tym także naszego. Żyjemy beztrosko i bezrefleksyjnie. A z drugiej strony na myśl przychodzi mi wniosek, że bez tej przeszłości nie byłoby nas, a bez nas teraz, nie będzie kolejnego świata.
Zwykle nie sięgam po tego rodzaju książki, ale zaciekawiła mnie osoba autora, z którym oglądałam kiedyś wywiad. Opowiadał o dziejach ziemi, przedstawiał ciekawe plansze i ilustracje przedstawiające wymarłe gatunki roślin i zwierząt. Niektóre z nich były naprawdę przerażające, ponieważ ukazywały ogromne ryby i krokodyle.