Do takich książek, jak ta, zawsze miałam ogromny sentyment. Chociaż zaczynając powieść Stanisławy Fleszarowej-Muskat „Pozwólcie nam krzyczeć” nie miałam wielkich oczekiwań, książka ta mnie urzekła. Pokochałam jej bohaterów, miejsca, które opisywała autorka i miałam ogromną ochotę poznać dalsze losy Magdaleny. Poznałam je. Przy okazji tej właśnie powieści, „Przerwa na życie”. Trudno tu uniknąć spoilerów co do pierwszej części, ten, kto czyta tę opinię, czyta ją więc na własną odpowiedzialność.
Wszyscy wiemy, jak skończyła się druga wojna światowa. Tu jest już po wojnie. Magdalenie udaje się wrócić do kraju po kilku latach robót przymusowych w bawarskim miasteczku Edelheim. Mieszka znów z rodzicami i babcią. Planuje ślub. Jednocześnie nie wie, co stało się z Piotrem, czy udało mu się uciec i wrócić spokojnie do Polski?... Pewnego jednak dnia spotyka go przypadkowo będąc w Gdańsku razem z ojcem. Wracają wspomnienia, wraca również ich uczucie. Rodzina Magdaleny jednak sceptycznie jest nastawiona do jej związku z Piotrem, mężczyzna bowiem to zagorzały komunista, wierzący w wygłaszane hasła i widzący w tym przyszłość dla kraju. Czy jednak miłość jest w stanie pokonać nowy ustrój w kraju?
„Przerwa na życie” to druga część powieści Stanisławy Fleszarowej-Muskat, kontynuacja wydarzeń, które miały miejsce w „Pozwólcie nam krzyczeć”. Sami jednak wiecie, jak to jest, gdy czyta się kolejny tom jakiejś opowieści, gdy wraca się do ulubionych bohaterów, idzie się razem z nimi przez życie, uczestniczy w tych samych wydarzeniach… Dla mnie powieść ta jest właśnie taką książką – książką, po którą sięgnęłam z wielką przyjemnością, której nie mogłam się doczekać. Sama jestem zdziwiona, że ta historia aż tak zapadła mi w serce – przecież zarówno „Pozwólcie nam krzyczeć”, jak i „Przerwa na życie” to książki napisane już szmat czasu temu, powieści, które czytały nasze mamy, a być może nawet babcie! Osoby, które bardzo dobrze znają lub znały sytuację w naszym kraju w tym czasie i przeżyły to wszystko, o czym opowiada autorka. Sama Fleszarowa-Muskat przecież urodziła się tuż po pierwszej wojnie światowej, w 1919 roku, przeżyła kolejną, drugą wojnę światową, żyła w Polsce, w której po wojnie rozwijał się komunizm, Polsce, która zaczęła się jako tako odbudowywać, podnosić po tym wszystkim, co spotkało ją ze strony niemieckiej i radzieckiej. Sama autorka więc dobrze wiedziała, o czym pisała, bo otaczało ją to z każdej strony. Jestem ogromnie wdzięczna wydawnictwu, że zdecydowało się na wznowienie powieści Stanisławy Fleszarowej, dzięki temu nie umrą one śmiercią naturalną, a kolejne pokolenia mogą się cieszyć tymi historiami. Niesamowite ponadto, że takie książki, napisane pół wieku temu, nadal potrafią cieszyć, wzbudzać emocje i wzruszać.
A emocji pełno jest w „Przerwie na życie”. Autorka ma już taki styl, pisze niekiedy bardzo przejmująco, wzbudzając w czytelnikach mnóstwo emocji. Taka też była pierwsza część tej historii. Ta nie jest od niej ani gorsza, ani lepsza, wciąż jest na tym samym, wysokim poziomie. Najcenniejsze jednak jest tu to, jaką atmosferę stworzyła pisarka, jak doskonale potrafiła oddać sytuację, panującą w Polsce po wojnie, jak rozwijał się nowy ustrój i jak bardzo ludzie potrafili się temu oddać, jak bardzo wierzyli w te wartości… Jednym z takich bohaterów jest właśnie Piotr – wciąż tajemniczy, wciąż niewiele o nim wiemy, mimochodem gdzieś tam wspomniane jest jego prawdziwe imię i nazwisko, więc do pewnego czasu nie wiemy - tak jak Magdalena - jak się naprawdę nazywa. Jednocześnie Piotr jest oddanym członkiem partii. Wielu potępiało tamten ustrój, wielu do dziś go krytykuje, byli jednak ludzie, którzy wiernie stali po jego stronie, wierzyli w hasła głoszone przez komunistów, w to, że jest to przyszłość ich kraju, coś, co go odbuduje. Piotr wierzył w to, że potrafi naprawić świat właśnie w ten sposób. „Przerwa na życie” jest to więc nie tylko książka, powieść, ale i doskonała lekcja historii. Któż bowiem lepiej może opisać tę sytuację niż osoba, która doświadczyła tego na własnej skórze, która żyła pomiędzy tym wszystkim?
„Przerwa na życie” to jeszcze nie koniec opowieści o Magdalenie. I cieszę się z tego ogromnie. Dalsze losy możemy śledzić w książce pt. „Wizyta” – trzeciej i ostatniej części tej trylogii. Ja sama nie mogę się już doczekać, kiedy ta książka wpadnie w moje ręce i zrobię wiele, aby wpadła już niedługo. A całą opowieść polecam z całego serca. Dawno już losy żadnego bohatera nie wciągnęły mnie tak, jak losy bohaterów powieści Fleszarowej-Muskat.
[
http://mojeczytadla.blogspot.com/2013/03/przerwa-na-zycie.html]