Pole girl. Prywatny taniec recenzja

Z książkami Autorki Kingi Litkowiec poznałam się już wcześniej podczas czytania ,,Nie mój dług" i ,,Nowy układ" oraz opowiadań z antologii. Uczucia miałam mieszane, więc postanowiłam, że sięgnę po kolejną książkę Autorki, by sprawdzić, czy szala przechyla się na plus czy minus.
Nicole to młoda kobieta, która radzi sobie sama w życiu. Odcięła się od toksycznej rodziny, ale trafiła na szefa, który jest tyranem.Na szczęście, dziewczyna ma pasję, która rozświetla jej ciężkie i mroczne dni, czyli pole dance.Jest w tym świetna, ale nie lubi się tym dzielić z jakąkolwiek publicznością. Pech sprawił, iż pewnego dnia obserwował ją jakiś mężczyzna. Okazał się nim Damon Black, który przymusem i szantażem zmusza dziewczynę do prywatnych pokazów tańca na rurze. Czy ich relacja zakończy się tylko na tańcu?
Rozpoczęło się intrygująco, on władczy i dominujący mężczyzna, ona skromna i nieśmiała. Pomysł na fabułę też świetny, ponieważ jest bogaty biznesmen, prywatne pokazy pole dance i intensywne przyciąganie, ale tak jak się zaczęło, tak się skończyło.
Nawet nie macie pojęcia, jak mnie denerwował ten Damon, po prostu cham. Całkowicie rozumiem pomysł Autorki co do jego postaci, ale w którymś momencie nastąpiła u mnie irytacja. Uważam, że mężczyzna władczy i dominujący to interesujący obiekt westchnień, ale jeśli zaciera się granica dominacji, a powstaje prześladowanie to nie jest fajnie. Dla mnie facet, któremu kobieta oddaje się z przymusu lub strachu i to na każde wezwanie to psychopata, którego nakręcają lęki partnerki. A co dziwniejsze, po takich początkowych rewelacjach droga Nicole sama chciała kolejnych zbliżeń.
Co do Nicole to była mniej irytująca, pomijając brak szacunku do samej siebie, to jednak momentami potrafiła się postawić, a nawet dać komuś w twarz. Jako całość ,,Pole girl" jest bardzo schematycznym erotykiem. Nie czułam żadnej ekscytacji, czy nadmiernej ciekawości. Kolejne zdarzenia następowały po sobie bez zaskoczenia, mało było samego tańca, z którym ta ksiazka się kojarzy, ale coz być może moje oczekiwania były zbyt wysokie.
Całości kończy się nie tylko przemianą Damona, ale i happy endem.