Prowincja pełna marzeń recenzja

Prowincja pełna marzeń

Autor: @Trinity801 ·4 minuty
2012-06-27
Skomentuj
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!
Poznać twórczość Katarzyny Enerlich miałam w zamiarze od dawna. Nie dosyć, że ostatnio naprawdę dużo bardziej cenię twórczość naszych polskich pisarzy, to o Kasi Enerlich naczytałam się naprawdę sporo pozytywnych opinii. Jakże chciałam na początek poznać jej prowincjonalny tryptyk! Zauroczona tymi książkami byłam od dawna, przede wszystkich ich okładkami. Szalałam więc ze szczęścia, kiedy wszystkie trzy książki znalazłam ostatnio w swojej skrzynce na listy!

Na pierwszy ogień poszła więc „Prowincja pełna marzeń”. Niemal natychmiast wzięłam tę książkę do ręki i zaczęłam czytać i… ach!... Cóż tu wiele pisać! Ludmiłę polubiłam od pierwszych stron. A poznajemy ją w całkiem niefajnej sytuacji, kiedy w redakcji, w której pracuje, zmianie ulega redaktor naczelny – zostaje nim Artur, który natychmiast zaczyna uprzykrzać życie wszystkim w zespole. Niby po to, żeby lokalna gazeta w końcu wyszła na prostą… Jednak czuć z daleka, że Artur coś kombinuje. A kombinuje niemało, co prowadzi do tego, że powoli zespół współpracowników, do tej pory dość silnie ze sobą zżytych, zaczyna się wykruszać… A jakby tego było mało, w życiu Ludki pojawia się pewien Niemiec, szukający swoich korzeni i domu, z którego pochodzi jego ojciec. Dom ten znajduje się w właśnie w Mrągowie, mieście Ludmiły, prawdopodobnie nawet w jej kamienicy… To właśnie stamtąd, z przedwojennego Sensburga, dzisiejszego Malborka, mały Hans, teraz ojciec Martina, musiał uciekać, aby ratować się przed wojną.

Historia Hansa Ritkowsky’ego jest zresztą prawdziwa. Kilkuletni Hans naprawdę musiał opuścić swój dom w przedwojennych Prusach Wschodnich, dom, który kochał i kocha i który za wszelką cenę po wojnie, gdy będzie już dorosły, postanowił odnaleźć. W końcu matka mu powtarzała, że zawsze wraca się do tego, co się pozostawiło. A mały Hans, pewien, że wróci do Sensburga, zostawił we wnęce pod podłogą armię swoich ołowianych żołnierzyków – jak mógłby więc do nich nie wrócić… Nie wrócić do starego pieca kaflowego, jedynej rzeczy, która zapadła mu tak głęboko w pamięci.

„Mamo, my tu wrócimy, zobaczysz, kiedyś mi mówiłaś, że jak się coś gdzieś zostawi, to się tam wraca. Ja zostawiłem, w kąciku pod ruchomą deską podłogi ołowiane żołnierzyki! To na pewno wrócimy…"

Chociaż to jest moja pierwsza książka Kasi Enerlich, spokojnie mogę ją zaliczyć już do moich ulubionych autorów. Ona sama urodziła się w Mrągowie na Mazurach, więc tamte strony nie są jej obce i dziękuję jej z całego serca, że większość swoich powieści osadza z akcją właśnie tam. „Prowincja pełna marzeń” pełna jest Mazur, przesiąknięta mazurskim klimatem, mazurskimi potrawami, zapachami, ziołami. Ale nie czuć tu absolutnie żadnego przesytu, nie mamy dość, wręcz przeciwnie – dzięki tej książce można zakochać się w Mazurach na poważnie! Ja jestem w nich zakochana od dawna – wystarczyła jedna jedyna wizyta, a dzięki tej książce mam ochotę właśnie w tej chwili spakować walizkę i znaleźć się tam, wśród tych mazurskich jezior, zwiedzić te wszystkie mrągowskie uliczki, poznać okoliczne wsie, poczuć ich zapach. Żadna jeszcze książka tak mnie nie oczarowała swoim klimatem. Brak po prostu słów.

A sama powieść? Już sam fakt, że po prostu nie chciało mi się jej odkładać na półkę o czymś świadczy. Czytałam… i czytałam… i czytałam… i nie chciałam w ogóle kończyć. Mało która książka potrafi mnie tak zaczarować, a ostatnio zdarza się to właśnie polskim autorom – teraz, Katarzynie Enerlich… Czyta się szybko, ale nie jest to zwykła opowieść dla kobiet, ale niebanalna historia, pełna świeżości, gdzie splata się wątek przedwojennych Prus Wschodnich ze współczesną historią Mazur, historia o kobiecie silnej, która wie czego chce, która daje sobie radę w każdej sytuacji, ale jednocześnie samotnej mimo masy przyjaciół i znajomych wokoło… O kobiecie, której życie w jednej chwili się zmienia… Ale jest również historia o marzeniach, tych spełnionych i tych nie mających szansy na spełnienie, o miłości i przyjaźni.

„Dziś myślę, że żaden kraj w Europie nie jest tak uwikłany we własną historię, tę dobrą i tę złą, i że żaden nie cieszy się tak bardzo, widząc kogokolwiek, przybywającego mu z odsieczą, jak choćby znanego gdańszczanina z blaszanym bębenkiem, który pokaże zapomniany czas, odkopie historię… - te słowa Martina zakończyły opowieść o jego ojcu, którą opowiedział mi w moim domu. Pod moim dachem zupełnie przypadkiem splotły się dwa kraje, dwie historie, dwa różne serca. Słowami Martina zamknęłam również swoją opowieść, poruszona tą myślą do głębi…”

Po tej książce mam ochotę odłożyć na bok wszystkie „zagraniczne” książki i nadrobić zaległości w literaturze polskiej. Jak ja dużo traciłam do niedawna, omijając ją szerokim łukiem! Jak jestem wdzięczna losowi, że to się zmieniło!

„Prowincja pełna marzeń”, odkąd tylko wzięłam ją do ręki, jest od teraz jedną z moich ulubionych powieści. Mam Was dalej przekonywać do jej przeczytania? Myślę, że nie trzeba.


[http://mojeczytadla.blogspot.com/2012/06/prowincja-pena-marzen.html]

Moja ocena:

Data przeczytania: 2012-06-23
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Prowincja pełna marzeń
2 wydania
Prowincja pełna marzeń
Katarzyna Enerlich
6.9/10
Cykl: Prowincja pełna..., tom 1

Najważniejsze to mieć w swoim życiu miejsce, w którym będzie robiło się rzeczy naprawdę potrzebne. Miejsce, które najpierw będzie marzeniem, utkanym z ulotnych myśli i nadziei, a potem, dzięki niewytł...

Komentarze
Prowincja pełna marzeń
2 wydania
Prowincja pełna marzeń
Katarzyna Enerlich
6.9/10
Cykl: Prowincja pełna..., tom 1
Najważniejsze to mieć w swoim życiu miejsce, w którym będzie robiło się rzeczy naprawdę potrzebne. Miejsce, które najpierw będzie marzeniem, utkanym z ulotnych myśli i nadziei, a potem, dzięki niewytł...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Ludmiła Gold jest trzydziestokilkuletnią kobietą po uszy zakochaną w swojej prowincji na Mazurach. Jest dziennikarką, która z pasją oddaje się relacjonowaniu zdarzeń ze swojego ukochanego Mrągowa. Pe...

Z twórczością Katarzyny Enerlich po raz pierwszy spotkałam się czytając Kiedyś przy Błękitnym Księżycu. Powieść zrobiła na mnie duże wrażenie i bez namysłu sięgnęłam po inną książkę tej autorki. Tym r...

@magda87 @magda87

Pozostałe recenzje @Trinity801

W cieniu kaplicy
W cieniu kaplicy

Są książki, które darzę wielkim sentymentem między innymi ze względu na czas, w którym je czytałam. Tak jest również z pierwszą powieścią Melvina Starra, która wpadła mi ...

Recenzja książki W cieniu kaplicy
Karminowy szal
Karminowy szal

Pamiętam, jak w zeszłym roku, w lato, trafiła do mnie niesamowita książka. Była to „Sukienka z mgieł” Joanny Chmielewskiej. Nie była to ta znana Chmielewska od kryminałów...

Recenzja książki Karminowy szal

Nowe recenzje

Róże i fiołki
Intrygująca i niezwykle klimatyczna!
@maitiri_boo...:

„Róże i fiołki” Gry Kappel Jensen to tom otwierający młodzieżową trylogię fantasy, który przenosi nas do tajemniczego, ...

Recenzja książki Róże i fiołki
Dzieci jednej pajęczycy
Pajęczyna
@CzarnaLenoczka:

W świecie gdzie woda i świeże powietrze nie są oczywistością a towarem luksusowym pajęcza bogini ma oko na wszystkie sw...

Recenzja książki Dzieci jednej pajęczycy
Na trwogę bije dzwon
Fascynująca podróż do przedwojennego Poznania
@czytanie.na...:

Niektóre książki zajmują szczególne miejsce w naszych sercach. W moim na stałe zagościła seria kryminalna z Antonim Fis...

Recenzja książki Na trwogę bije dzwon