"Proroctwo sióstr" to pierwszy tom trylogii pod tym samym tytułem autorstwa dotąd nie znanej mi pani Michelle Zink. Została wydana nakładem wydawnictwa Telbit. Książka wpadła w moje ręce nie przez przypadek. Przeczytawszy sporo recenzji zachwalających tę serię zapragnęłam sama zapoznać się z historią stworzoną przez panią Zink. Czy po ukończeniu lektury moja opinia o książce będzie podobna do tych, które odnalazłam w czytanych przeze mnie uprzednio recenzjach? Czy będzie to ocena pozytywna, czy też raczej książka nie przypadła mi do gustu? O tym za chwilkę.
Naszą przygodę z powieścią rozpoczynamy w momencie, kiedy bliźniaczki Lia i Alice Milthrope zostają sierotami. W niewyjaśnionych okolicznościach umiera im ojciec, a lata temu zmarła również ich matka. Od tej chwili siostrami oraz ich młodszym braciszkiem Henrym opiekować się będzie ich ciotka - Virginia. Życie sióstr po śmierci ojca już nigdy nie będzie takie samo... Krótko po jego śmierci, Lia odkrywa na swoim nadgarstku tajemnicze znamię, a wkrótce potem wraz z siostrą dowiadują się, że są częścią pradawnego proroctwa, zgodnie z którym staną po dwóch stronach barykady i będą dla siebie śmiertelnymi wrogami...
"To nie przypadek, że ojca znaleziono martwego na podłodze w Ciemnym Pokoju, że wkrótce potem odkryłam znamię, obserwowałam niesamowite obrzędy odprawiane przez moją siostrę i dostałam tę dziwną, ukrywaną książkę. Nie mam pewności, co to wszystko znaczy i czy te wydarzenia łączą się ze sobą, ale sądzę, że tak. I mam zamiar dowiedzieć się, w jaki sposób."
Jaką tajemnicę skrywa Ciemny Pokój? Co oznaczają Klucze, o których mówi tekst pradawnego proroctwa kładącego się cieniem na kolejne pokolenia sióstr? I która z sióstr okaże się tą dobrą, a która będzie czystym wcieleniem zła? Sięgnijcie po pierwszy tom trylogii, a znajdziecie wszelkie odpowiedzi!
Całą historię poznajemy dzięki narracji jednej z bohaterek - Lii Milthrope. Wraz z nią odkrywamy kolejne elementy układanki, dzięki której coraz lepiej rozumiemy treść proroctwa oraz niebezpieczeństwo, jakie ze sobą niesie. Dzięki jej słowom poznajemy dokładniej każdego z mieszkańców posiadłości Birchwood Manor, w którym Lia mieszka wraz z rodzeństwem pod troskliwą opieką ich ciotki. Całość jest bardzo dobrze napisana. Czcionka jest bardzo czytelna, prosty język i do tego każda strona jest ładnie przyozdobiona delikatnym wzorem okalającym jej obrzeża, co sprawia, że książkę czyta się naprawdę przyjemnie. Historia opisana w pierwszym tomie trylogii nie nudzi, przykuwa uwagę czytelnika i sprawia, że wraz z Lią coraz bardziej chcemy poznać kolejne wyjaśnienia wielu zagadek, które nasza główna bohaterka musi rozwiązać. Powieść mnie nie zawiodła i będę kolejną osobą, która będzie pozytywnie opiniować tę książkę. Nie jest to może historia, która zapada nam na dłużej w pamięci, bynajmniej jest to z całą pewnością przyjemna lektura na wolne popołudnie. Osobiście nie mogę doczekać się, kiedy będę mogła zapoznać się z drugim tomem trylogii. Książkę polecam każdemu amatorowi podobnych historii, pełnych tajemnic do rozwiązania.