Wieloletnie, ciężkie studia. Godziny spędzone na stażach. Robienie specjalizacji, która zaburza normalne funkcjonowanie i przestawia dzień z nocą. Wiedza jaką muszą przyswoić ci, w których ręce powierzamy nasze życie, od których oczekujemy pomocy w sytuacjach ciężkich problemów zdrowotnych, to tony informacji. Mówi się, że chęć ciągłej nauki towarzyszyć im musi już do końca życia. Ale czy dobry lekarz to rzeczywiście ten wyuczony, pracujący według ściśle przyjętego schematu?
I tutaj pojawia się Siddhartha Mukherjee, który zadaje sobie pytanie czy medycyna rzeczywiście jest nauką. Profesor medycyny, onkolog, naukowiec i pisarz, człowiek, który na podstawie wieloletniego doświadczenia, lat spędzonych w szpitalach i nietypowych przypadków medycznych identyfikuje trzy prawa, które według niego rzadzą medycyną.
"Nie ma czegoś takiego jak wiedza absolutna. Istnieje tylko wiedza warunkowa. (...) Przeszłość to najlepszy przewodnik po przyszłości."
Pierwszym prawem jest silna intuicja. Intuicja podobna do tej, którą oglądali fani serialu i samej postaci Dr House's. Wydawać by się mogło, że w lekarzach cenimy najbardziej wiedzę i doświadczenie. Idąc na wizytę, nie liczymy na to, że lekarz kierować się będzie intuicją. Być może subiektywne przeczucie lekarza może być dobrym narzędziem dodatkowym, ale na pewno nie chcemy pokładać w nim wielkiej nadziei kiedy w grę wchodzi nasze zdrowie. Suche fakty poparte wynikami badań to podłoże do wystawienia diagnozy. Nic bardziej mylnego! W książce poznamy historię wyjątkową, potwierdzającą jak wielką wagę ma właśnie intuicja. Jak bardzo zmienić się może lekarska ocena naszych dolegliwości kiedy specjalista pójdzie za głosem serca. Kto by pomyślał, że potwierdzone wyniki badań mogą znaczyć niewiele kiedy toczą walkę z intuicją doświadczonego medyka.
"Każdy element odstająca stanowi szansę na wypracowanie lepszego rozumienia choroby."
Prawo drugie: "Normy uczą nas zasad- ale praw uczymy się od elementów odstających". Czyż nie wybrzmiewa nam w głowie stare szkolne powiedzenie "wyjątek potwierdza regułę"? Ten rozdział zdecydowanie mną wstrząsnął. Zaczęłam zastanawiać się czy medycyna nie byłaby teraz jeszcze bardziej rozwinięta, a leczenie bardziej skuteczne, gdyby skupić się na przypadkach pojedynczych. Bo wyobraźmy sobie sytuację kiedy podczas leczenia nowym lekiem mającym zwalczyć komórki nowotworowe, na sto badanych osób, lek zadział na trzy osoby, a nie miał żadnych pozytywnych skutków w przypadku pozostałych. Co jeśli właśnie te trzy osoby, a dokładniej ich geny, są odpowiedzią na to, w jakim przypadku ten lek może zadziałać i doprowadzić do remisji.
"Najlepsi znani mi lekarze to tacy, którzy zdają się posiadać szósty zmysł, jeśli chodzi o wykrywanie stronniczości. Niemal instyktownie rozumieją kiedy do ich pacjentów można odnieść zgromadzone wcześniej skrawki wiedzy medycznej (...)."
Ostatnie, trzecie prawo, głosi, że "każdemu doskonałemu eksperymentowi medycznemu towarzyszy ludzka stronniczość". I nie chodzi tu tylko o zaburzenie wyniku eksperymentu poprzez faworyzowanie. Chodzi tu między innymi o randomizowanie badań, o wpływ udziału w eksperymencie na ludzką psychikę, a co za tym idzie, o braku możliwości potwierdzenia miarodajności takiego eksperymentu. To natomiast wiąże się faktem, że nie każde wyniki, nie każdy eksperyment można przywołać przy indywidualnej ocenie pacjenta.
Ta książka, chociaż tytuł może wskazywać inaczej, jest napisana tak przystępnym językiem, że czyta się ją z uśmiechem na twarzy i ciekawością w oczach. Opisane przypadki badań nad dziecięcym autyzmem, historia astronomicznej wędrówki planet i jej związek z medycyną, czy sytuację wyniesione prosto z sali operacyjne powodują przyjemny zawrót głowy, taki wywołany zachwytem. Taki, po którym wiemy więcej, jesteśmy bardziej świadomi i pragniemy chłonąć wiedzę garściami.
TED Books: małe książki o wielkich ideach nie zawiodły mnie kolejny raz.