Kylar już ani razu nie nazywany Merkuriuszem musi ocalić cały świat przed złowrogą boginią, a wcześniej przed innymi morderczymi Obcymi.
Pomagają mu w tym rozmnożeni ponad miarę bohaterowie, którzy dysponują wprost nadnaturalnymi umiejętnościami. Jeden w drugiego są po prostu wspaniali. A nawet jak ich nie ma przez chwilę, to pewne, że się pojawią znikąd. Jak Solon, ten raz z wysp, gdzie zaczął królowanie. I Durzo Blint po wielokroć, ten przy tym rozwijając takie umiejętności, jakich po nim nikt się nie spodziewa. Nawet najlepiej znający go uczeń. O czytelnikach już nie wspominając.
W ogóle bardzo dużo naginania zasad prawdopodobieństwa. Nie cierpię tego z fantastyce, także tej z kręgu magii i miecza, bo ona potwierdza tylko niepochlebną opinię o gatunku jako o bzdurze. Autor jednak powinien umieć zapanować nad wewnętrzną potrzebą mnożenia nadzwyczajności. Ilość nie robi wrażenia, a odbiorcy prędko zaczyna brakować skali.
Ponadto rzeka krwi.
Jakim cudem ten świat jest przez kogokolwiek zamieszkiwany? Ilość bitew, zasięg wojny, rzezie, stosy trupów to skala niespotykana. Ten świat powinien stać się pustkowiem, dzikim i zrujnowanym. Przetrwanie jakiejkolwiek cywilizacji w takim wypadku to nieprawdopodobieństwo. Kolejne zresztą.
Postacie w gruncie rzeczy płaskie. Autorowi udaje się, po tym jak opowiada wydarzenia z ich perspektywy, bardzo wątło je rozwijać. Owszem, jakoś działają i posiadają przemyślenia, tyle że charakteru nie widać. Nawet u tak ważnego jak król Logan. Wiemy, co przeszedł w więzieniu, ale poza tym, że sam o tym z rzadka wspomina, gdzie ten rys na wizerunku postaci? Co w nim zostało zasadniczo zmienione poprzez traumatyczne przeżycie w dole? Bo jeśli ledwie co, o ile wcale, to po co takie wydarzenie? By trochę makabry wprowadzić?
Znacznie gorzej przedstawiają się te wcześniej mniej ważne postacie jak Garuwashi. Jakiś dziwny obrzęd sprawdzenia jego miecza ma zastąpić wiarygodne ukształtowanie bohatera, jego marzeń, oczekiwań i lęków, czy też krnąbrnego bohaterstwa.
Słowem postacie w tej książce wypadają nieprzekonująco.
Warstwa przygodowa, czy jak kto tam chce – akcja, to skoki z jednego miejsca w drugie, z przeogromną ilością wspomnianych uprzednio rzezi po drodze. Wydarzenia z rangi tych zasadniczych, czyli nieustanne zagrożenie życia. Żadnego stopniowania, ukazania odcieni. Śmierć wokoło.
Uzasadnienie motywów kierujących bohaterami takie, co z sufitu spadło. O Lantano Garuwashim wspomniałem. Do pośledniego wyrobu należy dodać Solona i jego nagłą potrzebę podróży z rubinem. Dochodzi jeszcze Dorian, którego tłumaczy się jego wizjami. Kto Autorowi zabroni? Wszystko może motywować jakimiś jasnowidzeniami, dokonując przy tym całkowitej dewaluacji takiego zabiegu. Największym jednak kuriozum jest poświęcenie Elene. Z jakiego powodu Kylarowi ma być łatwiej walczyć ze Złem, skoro ono obleka się w postać ukochanej, dalibóg nie pojmuję! Tak pokrętna logika, że filozofom się nie śniło.
Czyli wątki się wprawdzie łączą, ale fastrygą szyte, a najgorsze, że tę prowizorkę widać.
Zróżnicowania świata i rodzajów magii mnóstwo. Niby to wartość dodana. Tyle, że po pierwsze to zróżnicowanie powierzchowne, a jego istnienie w takiej formie wątpliwe. To całkowita odmienność. W przylegających do siebie zakątkach świata panują absolutnie różne prawa. Odnosząc się do czegoś rzeczywistego, to mimo całego zróżnicowania Europa średniowieczna uznawała wspólny porządek. A była ciut rozleglejsza niż Midcyru. Taka odmienność sprzeczna z logiką, bo ukazane kraje kontaktują się ze sobą, a jednak zdają się na siebie nie wpływać. Nie są to przecież izolowane wyspy jak Japonia szogunów. Tu taka uwaga, że w pierwszym tomie to jednakże zdawały się być izolowane wyspy, w trzecim natomiast każdy prowincjusz z zadupia doskonale zna zwyczaje panujące w obcej dziedzinie. Brak konsekwencji. I jeszcze taka uwaga, że jednakże wiarygodnie ukazane izolowane kraje sprawiłyby, że opowieść stałaby się ciekawsza.
Autor wyraźnie nie zapanował nad dziełem. Temu nieokiełznaniu dał się ponieść na jakieś manowce i doprawdy nie da się wszystkiego ująć w formułę, że to fantasy. W przypadku takiej zgody przystawalibyśmy na wszelkie niedorzeczności.