To ostatnia część z tej wspaniałej, ale brutalnej i zaskakującej trylogii. Jeżeli mieliście do czynienia z poprzednimi częściami i spodobały się wam one, to nie musicie się zbytnio przejmować, gdyż autor zakończył swoje dzieło w taki sposób, że być może w przyszłości powróci do niego z jeszcze lepszymi pomysłami. Nie wiem, jaka jest ogólna twórczość Brenta Weeksa, bo nie miałam jeszcze do czynienia z jego najnowszym dziełem zatytułowanym "Czarny Pryzmat", ale w "Aniele Nocy" nie doszukałam się żadnych podobieństw, czy czegoś co by twierdziło, że autor przestaje być oryginalny. Na początku książki, można mieć małe wrażenie, że coś jest nie tak i nieco można się gubić, gdyż autor postanowił zacząć swoją książkę od zupełnie nowego otoczenia z zupełnie nowymi postaciami, ale o to właśnie tutaj chodzi. Brent Weeks pokazuje w swoich powieściach, że należy przeczytać rozdział do końca, aby dowiedzieć się o co chodzi, a czasem i przejść dalej, aby w tym wszystkim się połapać. Mniej cierpliwym może to przeszkadzać, nie twierdze, że nie, ale ci którzy kochają niespodzianki i najmniej przewidywalne zdarzenia, będą zachwyceni. Z powodu erotyzmu, krwi, brutalności i słów zawartych w treści, książka nie nadaje się dla wszystkich. Jeżeli chodzi o podział wiekowy to powiedziałabym, że twórczość autora na pewno nie jest dla osób młodszych, nie doświadczonych, gdyż fabuła może je zniechęcać lub przerażać, bo i z takimi recenzjami się już spotkała, powieść jest raczej dla czytelników po wyżej szesnastego roku życia i to jeszcze dla tych, którzy nie boją się czytać o tematach tabu. W poprzedniej części autor dał nam nieco odpoczynku od tych scen miłosnych, ale za to tutaj nie zamierza podarować nikomu taryfy ulgowej. Scen erotycznych, a przede wszystkim brutalnych i niesprawiedliwych względem bohaterów jest pełno i jakby tego było mało są opisywane dokładnie, a nawet można powiedzieć, że z niezwykła dokładnością. Jeżeli któraś z postaci jest torturowana, to autor opisuje do dokładnie z odczuciami osób wokół, ofiary oraz obrazem wykonywanych czynności. Przerażające? Tak, krwi jest wiele, a Brent Weeks z swoją niesamowicie bogatą wyobraźnią i prostym językiem odnosi się bez ogródek. Najwidoczniej pisarz tak chce zostać zapamiętany, jak brutal nie pozostawiający swoim postaciom miłych i łaskawych losów. W ostatnim tomie spotykamy się, miejmy nadzieje, że nie po raz ostatni z dawnymi bohaterami, których sytuacje uległy zmianie, a nawet poznajemy wiele nowych, które również bardzo mocno odcisną się na losach opisywany w książkach. Podsumowując więc, jeżeli lubicie powieści typu "Wiedźmin", które są przesączone polityką, okrutnym światem, nie mającym litości dla nikogo i nieprzewidywalnym biegiem zdarzeń, powieść jest dla was. Jeżeli jednak kochacie miłość, szczęśliwe zakończenia i zakazane romanse typu "Zmierzch". możecie spróbować z książką, ale bardzo mało prawdopodobne, że się wam spodoba. Dla osób, którzy czytały już poprzednie tomy, a ten jeszcze nie, mam ciekawostkę, która ich zachęci, a mianowicie, że zakończenie książki jest niesamowicie okrutne, a jednocześnie zaskakujące , kompletnie nie do przewidzenia. Moim zdaniem, wszystkie trzy książki zasługują na zajęcie miejsca na półkach, gdyż są warte swojej ceny.