Autor został za tę książkę nagrodzony Nagrodą Pulitzera za rok 2017. To libijski pisarz tworzący w języku angielskim, przebywający na uchodźstwie.
Urodzony w roku 1970, zadebiutował w 2006 książką 'W kraju mężczyzn'. W sumie napisał 3 powieści. Jak czytam w opisach, książki Matara obracają się wokół tych samych kręgów tematycznych. Tutaj, w książce 'Powrót' mamy do czynienia z autobiografią, wspomnieniami. Tytułowy 'powrót' oznacza powrót autora do Libii, do kraju swojego dzieciństwa, już po obaleniu dyktatury Kadafiego, podczas której rodzina Matara nie mogła wrócić do Libii, a ta, która w Libii była, przebywała w więzieniu. Dyktatura dobiegła końca, wujek został wypuszczony, ale o ojcu wciąż ślad zaginął. Ponoć został zamordowany w masakrze więziennej w 1996, ale to nie jest pewne. Wszelkie pytania do władz są zbywane. Ojciec Marata nie ma nawet grobu. Książka jest próbą upamiętnienia ojca i przywołaniem o nim wspomnień, takim hołdem mu złożonym.
Autor, narrator powieści nie wspomina tego w sposób linearny. Wspomnienia współczesne nasuwają mu skojarzenia z przeszłością, z wydarzeniami z dzieciństwa, z młodości, z zapachami, kolorami Afryki, ojca, którego szanował, matki, która kiedyś prowadziła życie inne, życia sprzed reżimu i w czasie, gdy ojciec był w opozycji, gdy tworzył wokół siebie stronnictwo, aż wreszcie gdy wszyscy szukali wieści o ojcu i gdy musieli wyjechać, gdy stracili cały majątek. On, Hisham, zastanawia się, co mu po ojcu zostało, czego on go nauczył. Okazuje się, że przeszłość jest w nas. Te tytułowe powroty to przywoływanie przeszłości, która z nas nigdy nie uleciała. A zarazem wspomnienia Hishama pokazują, że powroty są niemożliwe. Nikt dwa razy nie wchodzi do tej samej rzeki. Matar wrócił do Libii, ale Libii innej. Nie ma już domu rodzinnego, nie ma ludzi, a ci, co są, stali się inni, jak wszyscy. W dodatku młode pokolenie tez przeszło swoją rewolucję w 2012 roku i ich doświadczenie jest inne. Autor tego nie rozwija, ale mówi o upływie czasu.
Przede wszystkim wielkim urokiem tej książki jest przepiękny język. Zaznaczyłam sobie jedno zdanie z książki, ze strony 120. Jest to jedno długie zdanie, ale poprzedzają je 3 krótkie:
Dlatego powrót do poprzedniego życia jest jak chwytanie własnego odbicia w miejscu publicznym. Pierwszą reakcją, zanim zdasz sobie z tego sprawę, jest podejrzliwość. Tracisz równowagę, ale na czas ją odzyskujesz. Wiem teraz, że moim spacerom, czy to dla zabicia czasu, czy dla lepszego zapoznania się z obcym miastem, czy też odbywanym w pośpiechu - żeby wrzucić list, zdążyć na pociąg, nie spóźnić się za bardzo na spotkanie - towarzyszyło niejasne podejrzenie, że mógłbym w jakiś sposób natknąć się na samego siebie, to znaczy na drugie 'ja', które żyje w harmonii z otoczeniem, znajduje się, jak rozdział w książce, na właściwym miejscu, niewydarte i niepozostawione samemu sobie, by szukać sensu'.
Cała książka Hishama Matara jest takim szukaniem siebie, tego swojego właściwego 'ja', szukaniem sensu i jest też takim rozdziałem wydartym z książki, której już nie ma. 'Powrót' to książka o szukaniu tożsamości, coś co kiedyś nurtowało i naszych polskich pisarzy, ale książka napisana 'po afrykańsku'. Jakieś inne widzenie kolorów, smaków, ludzi, rodziny, miasta. Nie znam aż tak tej literatury, ale czytałam niedawno 'Przebudź się, matko' pisarza marokańskiego i jakieś takie podobieństwa w kolorystyce świata są widoczne. Poza wszystkim jest to naprawdę dobra literatura. Gdybym miała szukać kandydata na ubiegłorocznego Nobla spośród pisarzy piszących w Wielkiej Brytanii to Hishama Matara wybrałabym bardziej niż Kazuo Ishiguro, za większy artyzm prozy. Hisham Matar przywołuje nieznaną mi, nam Polakom, poezję beduińską, którą recytuje jego ojciec. Obycie literackie jest bardzo ważnym elementem tożsamości, jaką autor odziedziczył po ojcu. Ojciec jest w nas zawsze obecny, nawet jak nasz już nie ma. I jest to bardzo Youngowskie stwierdzenie, jakie można wyciągnąć z tej pięknej książki.
Bardzo Wam ją polecam, bo to proza najwyższych lotów, wycyzelowany.