Druga część "Powrotu bogini" skupia się na przygodach Shannon w Oklahomie. Lustrzane odbicie jej męża-centaura, czyli przystojny ekspilot myśliwca - Clint, pomaga jej w walce ze sługami ciemności posłusznymi Rhiannon. Ciemne moce powoli i nieuchronnie zbierają swoje krwawe żniwo, toteż dzielna Wybranka Epony musi dołożyć wszelkich starań, żeby uchronić bliskich przed okrutnym losem. Jej odmienny stan niezbyt jej w tym pomaga, a żeby tego było mało, to Clint jest tak podobny do Wielkiego Szamana, że Shannon powoli przestaje odróżniać jednego od drugiego...
P.C. Cast jest wyjątkowo płodną pisarką, a przy tym bardzo popularną wśród młodzieży. Muszę przyznać, że moje początkowe zainteresowanie jej książkami zostało zweryfikowane przez mój wiek. Niestety, ale czas jest nieubłagany i obawiam się, że nadejdzie taki moment, w którym nie będę w stanie czytać takich książek i odczuwać satysfakcji. W przypadku "Powrotu bogini" i w ogóle serii o Partholonie humor autorki coraz mniej mnie bawi, a styl, jakim się posługuje, wywołuje we mnie irytację wymieszaną ze zgrozą pt.: "Jak można tak dziecinnie pisać!?". Gdybym miała jednym słowem określić styl Cast, byłby to przymiotnik "infantylny"...
Z pewnością jednak znajdą się tacy, którym dwa tomy "Powrotu bogini" przypadną do gustu. Seria ta ma swoje plusy i minusy, dlatego każdy odbierze ją inaczej. Dla mnie atutem tej historii są wielokrotne odwołania autorki do mitologii. Czytając jej powieść, po prostu czuję, że zanim w ogóle powstała fabuła, Cast poświęciła sporo czasu na studiowanie mitów. Dzięki temu książka ma ciekawy klimat i z chęcią czyta się ją właśnie ze względu na te wiadomości. Bardzo miłym akcentem tej części jest dodatkowo odwołanie do wierzeń Indian. Autorka zaskakująco zgrabnie wplotła kilka indiańskich wątków w historię Shannon, co odebrałam dość entuzjastycznie, biorąc pod uwagę moją ogólną, raczej kiepską ocenę powieści.
Nie łudziłam się, że autorka poczyni językowy progres i w jakiś magiczny sposób przestanie pisać jak dwunastolatka, toteż głównym minusem powieści nadal pozostaje jej język. Przysłowiowym gwoździem do trumny okazał się jednak dla autorki wątek trójkąta miłosnego Clinta, Shannon i ClanFintana. Wybranka Epony, niczym pozbawiona mózgu, wolnej woli, siły i rozwagi kobieta, bez ceregieli uznała, że skoro Clint to odbicie lustrzane jej męża, to bez konsekwencji może gzić się z nim w Oklahomie z dala od Wielkiego Szamana. Ogarnęła mnie zgroza, że można być tak nieodpowiedzialnym człowiekiem, by kochając inną osobę i spodziewając się jej dziecka, zdradzać ją bez większych wyrzutów sumienia.
Pani P.C. Cast, oficjalnie żegnam się z Pani twórczością raz na zawsze.
Kochani, nie jestem w stanie przeczytać choćby jednego słowa tej kobiety. Niewątpliwie jej książki coś w sobie mają, skoro tylu ludzi je czyta i zachwala, ale ja jestem już za stara na takie historie. Podobały mi się wątki mitologiczne i indiańskie, a także to, że główną bohaterką serii jest dojrzała kobieta, a nie - jak zazwyczaj - nastolatka. Niestety, dojrzałość w przypadku Shannon interpretować można jedynie w sensie fizycznym, bo pod każdym innym względem dużo jej do psychicznej dojrzałości brakuje. Oceńcie sami, czy chcecie zagłębiać się w mityczny świat Partholonu. Z pewnością dostrzeżecie pewne jego uroki, czego z całego serca Wam życzę, ale ufam też, że nie przyjmiecie tej powieści bezkrytycznie, bo jej wady są widoczne nawet dla laików. Mimo to uważam, że warto było przeczytać kilka książek P.C. Cast, by na własne oczy przekonać się o jej fenomenie. Czy jest słuszny? Sprawdźcie sami.
Ocena: 3/6