Minęło pół roku, odkąd Shannon Parker, nauczycielka języka angielskiego z Oklahomy, przeniosła się do mitycznego Partholonu, wyszła za mąż za centaura ClanFintana oraz wcieliła się w rolę Wybranki Epony. Jest szczęśliwa, ponieważ zagrożenie ze strony Fomorian zostało zażegnane podczas ostatniej bitwy. Skupia się na sprawiedliwym rządzeniu magiczną krainą oraz na rodzinie i przyjaciołach. Pewnego dnia, wskutek intryg byłej ulubienicy bogini, podłej i nikczemnej Rhiannon, trafia z powrotem do rodzinnej Oklahomy. Nie jest w stanie odnaleźć się w swoim starym świecie, a na dodatek wraz z nią przedostały się do niego mroczne siły kierowane nienawiścią byłej kapłanki, a ich celem jest zniszczenie wszystkich i wszystkiego, co kiedykolwiek było Shannon drogie... Na szczęście Wybranka Epony nie jest sama. Jak sobie poradzi z nowym zagrożeniem?
To już drugi tom przygód dzielnej nauczycielki angielskiego, który miałam okazję przeczytać. "Wybranka bogów" pozytywnie zaskoczyła mnie wyborem dojrzałej bohaterki na główną postać w fabule oraz bardzo humorystycznym stylem pisania P.C. Cast, dzięki któremu wciąż na nowo wybuchałam śmiechem. Niestety, od tego czasu moje preferencje czytelnicze troszkę się zmieniły, w związku z czym to, co kiedyś wydawało mi się atutem serii, zachęcającym do sięgnięcia po owe książki, teraz postrzegam w kategorii mankamentów.
Humor towarzyszył mi w lekturze właściwie od pierwszych stron, ale muszę z bólem przyznać, że był to humor tandetny, by nie powiedzieć - żenujący niczym kawały Strasburgera z wiadomego teleturnieju. Jasne, że czasem uśmiechnęłam się pod nosem, ale znacznie częściej czułam zniesmaczenie wynikające z faktu, że w nie mieściło mi się w głowie, iż można napisać świetnie zapowiadającą się fabularnie powieść w tak niedojrzały i wręcz irytujący sposób! I to nie wszystko, bo kabaret językowy wpłynął również na mój odbiór postaci Shannon, która tym razem nie wywarła na mnie wrażenia tym, że nie jest typową bohaterką paranormali. Okropnie irytowała mnie swoją durną, momentami pozbawioną ładu i składu, niedojrzałą gadką oraz tym, że zachowywała się jak dziecko. Jej przemyślenia zaś za nic w świecie nie pasowały w moim odczuciu do niemal czterdziestoletniej kobiety - czułam się tak, jakbym czytała pamiętnik głupawej nastolatki, dla której opisanie czegoś bez elementu humorystycznego graniczy z cudem.
A szkoda, naprawdę szkoda, bo autorka miała świetny pomysł na fabułę, który jednak zaprzepaściła swoją nieumiejętnością zachowania powagi. Wydarzenia, w których brała udział Shannon, były ciekawie przemyślane i dopracowane, więc historia naprawdę mocno mnie wciągnęła. Od czasu do czasu w powieści przewijał się również jakiś wątek mitologiczny, który dodatkowo urozmaicał lekturę i stanowił największą zaletę kontynuacji "Wybranki bogów". Z dużym zainteresowaniem przyszło mi też śledzić historię przemiany Rhiannon - okazało się, że za woalką nikczemności kryje się coś, czego na pewno się po niej nie spodziewałam. Pewnie nikt nie będzie się dziwił, gdy powiem, że są to niezaprzeczalne atuty tej książki. Gdyby nie język powieści i niedojrzałość głównej bohaterki, z czystym sumieniem mogłabym Wam polecać pierwszy tom "Powrotu bogini".
Decyzję pozostawię jednak Wam - sami zdecydujcie, czy ta historia przypadnie Wam do gustu, czy nie. Ja lojalnie uprzedzam: humor jest naprawdę na niskim poziomie, a bohaterka nie grzeszy mądrością, choć zdarzają jej się przebłyski i zachowuje się w miarę normalnie. Lecz z drugiej strony mamy niebanalną historię z wieloma interesującymi wątkami, którą moim zdaniem naprawdę warto poznać. Cóż, macie twardy orzech do zgryzienia!
Ocena: 3/6