Zakochałam się w tej powieści. Nie od pierwszej strony wprawdzie, bo początek jest nieco chaotyczny. Autorka wrzuca czytelnika od razu na głęboką wodę i musi minąć niewiele wprawdzie czasu, ale jednak, zanim dobrze się w niej odnajdziemy. Akcja powieści rozpoczyna się w pewnej wiosce w Alpach Szwajcarskich, gdzie spotykają się nastolatki, które rozpoczynają pierwszy rok nauki w ekskluzywnej akademii dla najlepszych i najbogatszych wampirów – VAMPS. Na miejscu zbiórki pojawia się również Dillon i od razu wzbudza wśród zebranych sensację. Chłopak jest pół wampirem, pół człowiekiem. Wszyscy są go bardzo ciekawi, jednak mało kto jest nastawiony do niego pozytywnie. Bo Dillon jest pierwszym dhampirem, który został przyjęty do VAMPS. Zarówno nastoletnie wampiry, jak i ich rodzice uważają, że nie ma tam dla niego miejsca. Tym bardziej, że nic nie wie o ich świecie. Matka go zostawiła, wychowywał go ludzki ojciec, a on sam zaledwie tydzień wcześniej dowiedział się o swoim prawdziwym pochodzeniu. Sam Dillon również nie chce tam być. Wolałby zostać w Irlandii, pozostać człowiekiem i mieszkać z ojcem. Nie ma jednak wyboru. Nie może odmówić życzeniu swojej tajemniczej matki, pochodzącej z wpływowego rodu wampirów.
Akcja powieści od razu rusza z kopyta. Już w pierwszym rozdziale czytelnik ma okazję poznać nie tylko Dillona, ale też wszystkich jego kolegów z pierwszego roku, lub szczytu, jak ten rocznik nazywany jest w powieści. I chociaż odrobinę przytłacza tak duża liczba bohaterów od samego początku, nie mija dużo czasu, aż doskonale zaczynamy odnajdywać się pośród nich i bez większych problemów rozpoznajemy, kto jest kim. Bohaterowie zostali zresztą świetnie scharakteryzowani. Każdego z nich możemy poznać nieco lepiej i odkryć nie tylko, jakie ma talenty, ale też, jaką jest osobą. Młodzież szybko nawiązuje nić porozumienia. Prawie od razu tworzą się grupki, a nawet pary. Młodzi ludzie są bardzo wyzwoleni, nie mają oporów przed okazywaniem sobie uczuć przy innych, nie mają problemu chociażby z tym, aby razem wziąć prysznic. Mimo że tak naprawdę dopiero się poznają. Trochę to naszego głównego bohatera początkowo krępuje. Dopóki dominuje jego człowiecza strona osobowości i fizyczności, Dillon jest wśród wampirów taką trochę ciapą. Nie nadąża za nimi, a oni poruszają się naprawdę szybko, nie rozumie ich zwyczajów. Kiedy pierwszego dnia w pokoju widzi trumnę zamiast łóżka, chce zwiewać, gdzie pieprz rośnie. Takich sytuacji jest więcej, bo jak wiadomo, wampiry znacząco różnią się od ludzi. Kiedy Dillon wreszcie kosztuje krwi, zaczynają się ujawniać jego wampiryczne zdolności. Jego skóra bardziej się wygładza, staje się silniejszy, zwinniejszy, zaczyna szybciej się poruszać. Z czasem odkrywa też, do czego jako wampir jest zdolny. Zaczyna również odczuwać głód krwi.
Podoba mi się w powieści charakterystyka wampirów. To są klasyczne wampiry, które zachowują się jak wampiry, a nie jak jakieś Edwardy, błyszczące w słońcu jak dyskotekowa kula. Krwiopijcy z powieści Arend funkcjonują nocą, w dzień śpią. Na słońce wychodzą tylko, jeśli już koniecznie muszą i to w odpowiednim zabezpieczeniu. Żywią się krwią, a żądzę krwi ciężko jest im opanować, dlatego unikają ludzi. Ludźmi zresztą gardzą i widzą w nich jedynie pokarm. To drapieżniki. Piękne, szybkie i niebezpieczne. W swoim towarzystwie to może nie takie zwykłe, ale jednak nastolatki, które zmagają się z podobnymi problemami, z którymi zmaga się każdy młody człowiek wchodzący w dorosłość. Poszukują swojej drogi i miejsca w świecie, muszą mierzyć się z oczekiwaniami rodziców, szczególnie ci, których rodzice pochodzą ze starych rodów. Oprócz tego pojawiają się pierwsze uczucia, a co za tym idzie, zazdrość i rywalizacja. Dillona od razu zaczyna ciągnąć do jednej z dziewczyn. Jest między nimi silna chemia, dziewczyna na zmianę Dillona przyciąga i odtrąca. Nie bez powodu. Jest ktoś jeszcze, kto może pomóc jej w dotarciu do prawdy o tym, co stało się z jej bratem. To jedna z tajemnic, na której rozwiązanie czekamy podczas lektury. Jest ich jednak w książce dużo więcej, a najbardziej trzyma w napięciu sprawa tajemniczej matki Dillona. Wiadomo, że jest wampirem i to potężnym. Nie wiadomo jednak nic więcej. Czy ten sekret zostanie odkryty w tej części, czy będziemy musieli poczekać na kontynuację, nie zdradzę, dowiecie się z powieści.
Akcja powieści gna na złamanie karku. Nie od początku, bo najpierw poznajemy bohaterów i funkcjonowanie szkoły. Później rozpoczynają się ceremonie, lekcje i przygotowania do wyzwań, które każdy rocznik musi zaliczyć, aby przejść dalej. I zaczyna się dziać. Pod koniec dzieje się naprawdę bardzo dużo i w jeszcze szybszym tempie. Nie brakuje też w powieści zwrotów akcji, jednych mniej, innych bardziej zaskakujących. Ostatnie rozdziały to istny rollercoaster emocji, który dodatkowo pokazuje, kto tak naprawdę jest prawdziwym przyjacielem dhampira i na kogo może liczyć w przyszłości, jeśli oczywiście jej doczeka, bo to wcale nie jest takie pewne. Nie dość, że Dillon od początku nie ma w tej szkole łatwo i stara się ze wszystkich sił nadrobić te lata, kiedy nie był wampirem i szybko się wszystkiego nauczyć, okazuje się, że nie jest w tej szkole bezpieczny. Wiadomo właściwie od początku, że nie wszyscy zgadzają się na to, żeby w ogóle się tam uczył, nie spodziewamy się jednak, że grozi mu jakieś niebezpieczeństwo. Wiele jest w książce momentów, które mocno zaskakują, wiele też takich, które dostarczają mnóstwa emocji. Nie sądziłam, że podczas lektury książki o wampirach będę w stanie się wzruszyć, a jednak końcówka sprawiła, że pociekły łzy. I, z czego jestem bardzo zadowolona, nie chodziło w tym przypadku o wątek romantyczny. W książce panuje przez większość czasu mroczny klimat, dopełniony zimową, surową, nocną scenerią, ale są też zabawne momenty. Świat przedstawiony w powieści zachwyca. Jest wielobarwny i wielowymiarowy, również niejednoznaczni są bohaterowie. Zakończenie to wisienka na torcie tej powieści, która każe niecierpliwie wyczekiwać kontynuacji.
„Vamps. Świeża krew” to trochę Harry Potter z wampirami w roli głównej. Z niebezpiecznymi, nie zawsze miłymi istotami nocy, przy których stale trzeba się pilnować. Powieść jest dynamiczna, pełna intryg, tajemnic i zaskakujących zwrotów akcji. Momentami brutalna, innym razem zabawna i wzruszająca. Świetna lektura, która poleca się na długie, zimowe wieczory. I nie tylko.
We współpracy z Wydawnictwem Jaguar.