„Bardziej gorzka niż śmierć” to kolejna po „Spokoju duszy” książka sióstr Grebe i Traff. Napisana jest w podobnym stylu, ma tych samych, czołowych bohaterów, ale czyta się zupełnie inaczej. Choć ciekawa, jest znacznie wolniejsza i mniej melodyjna.
Najważniejszą postacią – jak i poprzednio – jest Siri – prowadząca wraz z przyjaciółką Ainą i dobrym kolegą Svenem przychodnię, w której udzielana jest pomoc psychologiczna. O ile w poprzedniej książce, więcej miejsca autorki poświęciły wątkowi kryminalnemu, o tyle teraz wątek ten prowadzony jest co najwyżej na równi z wątkami osobistymi bohaterów i ich bliskich. W życiu każdego z nich coś się dzieje: romanse Svena w końcu doprowadziły do rozstania z żoną, Aina jest właściwie szczęśliwa, zaś u będącej narratorem Siri, wszystko wywróciło się do góry nogami.
Pewnego dnia panie zaczynają prowadzić grupę wsparcia dla kobiet bitych i poniewieranych. Niebawem też miejsce ma dramatyczne wydarzenie. Otóż na oczach pięcioletniej córeczki, zostaje skopana na śmierć młoda kobieta. Jedna z uczestniczek grupy wsparcia Kattis, oznajmia, iż partnerem zamordowanej, był nikt inny, jak jej dawny chłopak. Wszystko zaczyna wskazywać na to, że to właśnie ów mężczyzna jest mordercą. W pewnym sensie na jego niekorzyść przemawia także zeznanie małej dziewczynki o imieniu Tilde, która choć nie widziała twarzy, powiedziała, iż mordercą był mężczyzna. Czy jednak można wierzyć pięciolatce? Samo to wydarzenie autorki nakreślają już na samym początku powieści, by wrócić do niego kilkadziesiąt stron później. Dzięki temu, książka nabiera wartkiej akcji. Czytamy tym wnikliwiej, im bardziej chcemy ponownie zmierzyć się z morderstwem. Do tego jednak dość daleko, ponieważ powieść nasączona jest przede wszystkim elementami psychologicznymi, bo skoro Aina i Siri zajmują się kobietami, które doświadczyły przemocy, to ów psychologizm musi być obecny.
Pisarki zgrabnie i ciekawie prowadzą akcję. Pozwalają czytelnikowi samemu rozpocząć poszukiwania zbrodniarza, ale także ukazują zmiany ludzkiej psychiki u osób, które były bite i niszczone psychicznie. Dostajemy tę niepowtarzalną okazję do samodzielnej pracy, do łączenia faktów, wydarzeń. Wszystko, co zostało opisane w powieści, jest naprawdę ukazane realistycznie. Autorki wciągają nas w samo centrum dramatycznych wydarzeń. Niezwykle ciekawie ukazane zostało także to wszystko, co wydarza się i wydarzyło dokoła Siri. Widzimy jej zmagania z przeszłością. Ponownie obecny jest jej nieżyjący mąż Stefan. Po raz kolejny bohaterka nie radzi sobie z tym, iż ich dziecku nie było dane narodzić się.
Pomiędzy kolejnymi rozdziałami książki, dostrzegamy także krótkie, pisane inną czcionką wypisy z dziennika poradni podpisywane przez nieznanych nam pedagogów. Mnie osobiście nieco wybijały one z tropu. Choć pojawiały się nieczęsto, nie potrafiłam przyłatać ich do treści właściwych. Błąd!
Ważnym elementem powieści, jest także pogoda. Deszczowy i wietrzny klimat czy też pochmurne wieczory wprowadzają niezbędny nastrój. Książka nabiera tajemniczości. Staje się ciekawsza i bardziej pociągająca. Mroku dodają również śnieżne zaspy, w których giną ludzkie stopy.
Książkę można polecić zwłaszcza miłośnikom powieści psychologicznych oraz thrillerów. Nie do końca jest to kryminał, ale i jego miłośnicy powinni sięgnąć po „Bardziej gorzką niż śmierć”. Ci jednak, dla których mroczna Szwecja charakteryzuje się czarnymi kryminałami, powinni wiedzieć, że czasami nie jest tak, jak byśmy oczekiwali.
Genialna powieść dla tych, którzy kochają książki z tzw. mrocznym zakończeniem. Siostry Grebe i Traff, na ostatnich kilku stronicach spisały zaledwie kilkadziesiąt zdań, które nie pozwalają nam przejść obojętnie wobec Kattis. Co wspólnego z morderstwami i porwaniem małej Tilde może (!) mieć kobieta po przejściach? Wszystko to wyjaśnia się na samym końcu, dlatego unikajcie zaglądania na sam koniec!