Mój czytelniczy 2024 rok rozpoczęłam od romantasy, dlatego doszłam do wniosku, że zakończę go również lekturą książki z tego gatunku. „Obietnica Perydotu” to drugi tom serii „Święte kamienie” autorstwa Kate Golden i moja 200 przeczytana w mijającym roku książka. Na podsumowania przyjdzie jeszcze czas, więc skupmy się teraz na kontynuacji losów Arwen Valondale i Kane’a Ravenwooda.
Historia opisana w „Obietnicy Perydotu” jest bezpośrednią kontynuacją „Świtu Onyxu”, dlatego jeżeli nie mieliście jeszcze okazji jej czytać, zacznijcie swoją przygodę ze „Świętymi kamieniami” właśnie od tej publikacji, ponieważ dzięki temu unikniecie licznych spoilerów.
Po spektakularnym zakończeniu pierwszego tomu byłam bardzo ciekawa, jak dalej potoczą się losy Arwen i Kane'a. W pierwszym tomie mocno im kibicowałam, dlatego zastanawiałam się, czy panna Valondale wybaczy Ravenwoodowi, że ukrył przed nią bardzo istotną informację. Czy tak się stało? Tego wam nie zdradzę, ale zapewniam was, że w tym tomie będzie iskrzyć i to nie tylko pomiędzy dwójką głównych bohaterów.
Podobnie jak w pierwszym tomie, autorka stworzyła dość interesującą fabułę kręcącą się głównie wokół poszukiwania Sztyletu Słońca. Jednak w drugiej części również dało zauważyć się to, że autorka ma mały problem z tempem prowadzonej przez siebie fabuły. Na początku jest ono wyważone, a poszczególne wydarzenia mają swój odpowiedni czas i miejsce. Kolejna część jest natomiast rozwleczona do granic możliwości, co w pewnym momencie zaczyna nużyć czytelnika, by wreszcie kilka końcowych rozdziałów wyskoczyło jak z procy, by gnać do przodu na złamanie karku. W pierwszej części starałam się patrzeć na to przychylnym okiem, ponieważ był to literacki debiut autorki, ale po lekturze drugiego tomu, widzę, że zaczyna być to w jej przypadku normą.
„Obietnica Perydotu” nie jest lekturą idealną i osoby, które czytają zdecydowanie więcej powieści fantasy, pewnie będą miały jej zdecydowanie więcej do zarzucenia niż ja, jednak w ogólnym rozrachunku lekturę tego tomu mogę zaliczyć do udanych. Ma ona oczywiście swoje lepsze i gorsze momenty, ale końcówka jest na tyle interesująca, że bardzo ciekawi mnie, co wydarzy się w kolejnej części, na którą będę czekać z niecierpliwością.