Jesienią ubiegłego roku (22.10.2021) swoją premierę miała powieść nosząca tytuł „Wojna o wymiary. Tom I.” Jak już tytuł na to wskazuje jest to pierwszy tom, z tego co mi wiadomo, debiutu literackiego Pana Alberta Kozioła. Dlaczego zainteresowałam się ową pozycją? Ponieważ moją uwagę przykuła właśnie nazwa tej publikacji sugerująca, że będzie to pozycja z serii SF. Nie pomyliłam się. Niemniej jednak po przeczytaniu pierwszego rozdziału i przejściu do drugiego pomyślałam, że bohater w swoim śnie miał wizę tego co wydarzyło się kiedyś w miejscu, w którym obecnie się znajduje. Tak mi się to wszystko ze sobą sprytnie wiązało i w dalszym ciągu mam takie odczucie. Dopiero po przejściu do rozdziału trzeciego doszłam do wniosku, że są to odrębne opowiadania, które łączą ze sobą świat fantasy, since-fiction oraz mitologiczny w ten zbiór. Pierwszych osiem opowiadań to na oko niepowiązane ze sobą nowele i zajmują połowę stron książki. Druga połowa to już zaczątek powieści noszący tytuł „Miasto w ogniu” oraz „Wujek”. Dlaczego wcześniej stwierdziłam, że opowiadania są niby niepowiązane? A to dlatego, iż posiadają klika wspólnych mianowników, czyli słowo, osobę, których nie będę wymieniała aby przyszli czytelnicy sami je odkryli oraz cechę, a jest nią walka. Walka o dominację, walka o przeżycie czy walka o przywrócenie równowagi. Możemy się domyślać, że te wszystkie walki toczone w różnych światach, w różnych wiekach i wymiarach sprowadzają się do jednego, a mianowicie do wojny, która być może rozegra się już poza udziałem czytelnika. Śmiem posunąć się również do stwierdzenia, że może tylko według mojej opinii pierwsze opowiadania/rozdziały nie są ze sobą związane, być może będą miały odzwierciedlenie w tomie drugim, jednak to może być tylko wytwór mojej wyobraźni.
Atutem tych opowiadań jest to jak płynnie autor prowadzi w akcję. Nie czuje się chwili nudy i w sposób naturalny przechodzi ze świata mitologii do świata przyszłości. Niemniej jednak nie mogłam ich przeczytać „na raz” chociaż można, gdyż jak na mój gust za dużo w nich, o ironio, walki. Jednak wynika to z charakteru pozycji.
Muszę przyznać, że każde z opowiadań czytało się dosyć szybko. Każde z nich jest mocno dynamiczne. Niemniej jednak spodziewałam się nie opowiadań a powieści bardziej w stylu „Działa Nawarony” jednak rozgrywającej się na innej płaszczyźnie, którą sugerował sam tytuł. Tak jak wspomniałam druga połowa książki to zaczątek czegoś większego, co być może autor rozwinie w drugim tomie, gdyż wątek ten mógłby być naprawdę intrygujący. Jednak to już tylko taka moja dygresja. Jeśli więc jesteście fanami, wojny, walk i fantasy to sądzę, że pozycja może Was zaintrygować.
Książka została otrzymana z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl oraz autora.