„Pióropusz” Mariana Pilota to książka, która w 2011 roku otrzymała literacką nagrodę Nike. Obecnie na koncie pisarza znajduje się szesnaście publikacji, w tym wydana w ubiegłym roku słownik „Ssapy, szkudły, świętojanki: słownik dawnej gwary Siedlikowa”. Dla urodzonego w Siedlikowie pisarza bardzo ważny jest język terenów, na których dorastał. Fascynacja gwarą stanowi chyba główny powód, dla którego napisany został „Pióropusz”.
W tej powieści głównym walorem jest język: dosadny, przepełniony gwarą i potocyzmami, bogaty w neologizmy. Zdania skomplikowane, wielokrotnie złożone. Tkanka języka zafascynuje niewątpliwie polonistów i językoznawców. Niestety zwykłego czytelnika język odrzuci i zrazi całkowicie zniechęcając do czytania.
Powieść Mariana Pilota nudzi. Bohater, a zarazem narrator to uczeń pochodzący z biednej rodziny, której członkowie od pokoleń parają się zawodem złodziejstwa. Ojciec bohatera uznany za „wroga ludu” trafia do więzienia. Matka zmusza syna do pisania listów do władz wszelkich z Bierutem i Stalinem na przedzie, o ułaskawienie dla męża.
Akcja książki umiejscowiona jest w latach pięćdziesiątych, czyli w okresie stalinizmu. Młody narrator daje się uwieść propagandowej wizji wspólnej własności, niemal rajskiemu obrazowi kołchozów, gdzie wszystko należy do ogółu. Główną rozrywką ucznia jest wdawanie się w bójki, które w powieści określanej są jako „jajorka” . Ta książka właściwie nie ma akcji. Najważniejszą rolę pełni w niej słowo.
W bohaterze rośnie fascynacja pismem. Początkowe zniewolenie i zmuszanie do pisania niezliczonych próśb o uwolnienie ojca wywołują wstręt do atramentu i pisma. Z czasem budzi się w nim jednak oczarowanie słowami. Kiedy znika przyjaciel i wszyscy nagle stają się obcy, to właśnie słowo zostaje jedynym pewnikiem, jedyną pewną wartością, której można się oddać, i której można zaufać.
Powieść Mariana Pilota wymęczyła mnie. Po utworze nagrodzonym prestiżową nagrodą oczekiwałam pewnego uniwersalizmu treści, poczucia, że jest to książka tak wyjątkowa, że oczaruje nie tylko profesorów i krytyków literatury. Marzyła mi się wybitna powieść, którą zachwyci się zwykły czytelnik. Niestety „Pióropusz” przytłacza przeciętnego odbiorcę literatury, dobija językiem, opornym i nieznanym słownictwem. Co delikatniejszych i wrażliwszych odbiorców literatury zniechęca wulgaryzacją i dosadnością języka.
„Pióropusz” to książka, która spodoba się raczej niewielkiemu gronu odbiorców. Może nie dostrzegam walorów tej powieści wpisującej się w nurt literatury wysokiej, ale dla mnie to utwór właściwie o niczym. Zachwycanie się pozostawię krytykom i badaczom literatury.