Pełnia księżyca recenzja

,,Pełnia księżyca” to jedna z tych książek, od których nie łatwo jest się oderwać. Zaczęłam ją czytać w fotelu po południu, a skończyłam wieczorem w łóżku. Z zapartym tchem zagłębiałam się coraz bardziej w mroczny i niebezpieczny świat Strażników Nocy.

Zbliżają się siedemnaste urodziny Lindsey,wtedy właśnie zostanie jedną z nich. Oprócz tego zwiąże się z chłopakiem,z którym będzie już do końca życia. Od pewnego czasu dziewczyna coraz bardziej zastanawia się czy Connor, który jest jej przeznaczony to ten jedyny. Z dnia na dzień Rafie, który od początku przypadł mi do gustu zaczyna coraz bardziej intrygować zarówno mnie jak i główną bohaterkę. Pełnia księżyca, podczas, której Lindsey dokona przemiany zbliża się wielkimi krokami. Obydwoje wydają się idealni, ale bohaterka może wybrać tylko jednego.
Oprócz tych na pozór typowych problemów dziewczyna i jej przyjaciele muszą opracować plan działania przeciw Bio-Chrome. Jest to chora organizacja, której członkowie za wszelką cenę chcą zdobyć DNA Zmiennokształtnych.

,,Pełnia księżyca” to ciekawa i lekka książka idealna na długie posiedzenia w fotelu, z kubkiem ulubionego napoju. Jedynym minusem jest dosyć przewidywalne zakończenie. Mimo to warto poświęcić te kilka godzin na zapoznanie się ze Strażnikami Nocy i ich przygodami. Nie mogę się doczekać przeczytania innych części.