Krąg ognia to już trzeci i zarazem ostatni tom trylogii Proroctwo sióstr, które wyszło spod pióra amerykańskiej pisarki Michelle Zink.
Lia jest co raz bliżej odnalezienia ostatniego z Kluczy i tajemniczego kamienia. Jednak nie na tyle blisko, ponieważ żmijowy kamień zaczyna tracić swoją moc a dziewczyna zostaje wystawiona na działanie z złowrogich Dusz. Jednak, aby zakończyć całkowicie proroctwo, oprócz zrozumienia wskazówek uzyskanych we Francji, Amalia musi także uwierzyć w siebie i… nawrócić Alice na właściwą drogę. Czy dziewczynie uda się tego dokonać nim nadejdzie wyznaczony czas? Czy nie ugnie się?
Te i wiele innych pytań zrodziły się w głowach czytelników w trakcie zgłębiania fabuły dwóch poprzednich tomów. Tak samo było ze mną, więc z dużą niecierpliwością i dość sporymi oczekiwaniami zabierałam się za ten rozstrzygający tom. Czy się nie zawiodłam? Dowiecie się w dalszej części tej recenzji.
Książka ma zarówno swoje mocne jak i słabe strony. Do tych pierwszych na pewno zalicza się akcja i jej tempo, które jest żywe, pełne napięcia oraz oczekiwania na to co wydarzy się dalej. Autorce udało się również bardzo pozytywnie zaskoczyć mnie. Zwłaszcza tym jak doskonale i umiejętnie stopniowała napięcie w ostatnich scenach, trzymając nas do samego końca w niepewności. Dzięki temu doskonale widać, iż autorka znacznie rozwinęła swój talent pisarski od wydania debiutanckiej powieści. Również fabuła w dużej mierze zasługuje na pochwałę. Przemawia za tym fakt, że tym razem autorka dużo więcej miejsca poświęciła całej sprawie z proroctwem. Wszystkie pozostałe wątki tworzą jakby tło dla tego wątku. W ten sposób Michelle Zink stworzyła naprawdę wciągającą historię. Zakończenie doskonale spełnia swoje zadania i wbija czytelnika w fotel. Znajdujemy w nim praktycznie wszystkie odpowiedzi na nurtujące nas pytania, chociaż kilka pozostało nadal nie wyjaśnionych. Te jednak w dużej mierze dotyczą postaci Alice.
Kolejnym atutem tej powieści jest jej narracja, która nadal występuje w formie pierwszoosobowej prowadzonej przez Lię. Od razu widać, że autorka doskonale wiedziała co robi. Wszystko jest bowiem w formie opowieści i to przedstawianej słuchaczom, w tym przypadku czytelnikom, przez niesamowitą bajarkę. Michelle Zink jedynie przy pomocy samych słów, oddaje nie tylko wiktoriański klimat tamtych czasów, ale tworzy także mroczną aurę przepełnioną tajemniczością. Stan ten utrzymuje się przez cały czas trwania historii. Jestem pod naprawdę sporym wrażeniem, tym bardziej, że nie przepadam za taką formą narracji.
Niestety jak już wspominałam, Krąg ognia ma także słabe strony, do których z całą pewnością można zaliczyć dużą przewidywalność poszczególnych wątków. Z pozoru co prawda to w niczym nie przeszkadza, jednak niektóre z rozwiązań zaproponowanych przez autorkę, są po prostu nierzeczywiste i absurdalne.
Podsumowując. Krąg ognia w dużym stopniu jest fajnym i zadowalającym zwieńczeniem interesującego pomysłu. Jednak ja osobiście liczyłam na coś bardziej porywającego. Mimo wszystko uważam, że warto sięgnąć po całą trylogię.