Zaciekawiona jakiś czas temu dwoma pierwszymi tomami popularnej trylogii „Proroctwo sióstr”, ucieszyłam się bardzo, gdy w końcu wpadła w moje ręce jej ostatnia, trzecia część „Krąg Ognia”. Dwie pierwsze części spodobały mi się na tyle, że postanowiłam dokończyć czytać całą trylogię, chociaż do takich opowieści podchodzę zazwyczaj bardzo ostrożnie. Ale ponieważ tutaj brak jakichkolwiek wampirów, wilkołaków itp., o których męczy już samo wspominanie, cała historia nawet mi się spodobała.
Jak wiadomo nam z poprzednich części, Alice i Lia są siostrami bliźniaczkami, które związane są z pewnym proroctwem. Lia jak najszybciej chce wypełnić swoją misję, ponieważ proroctwo coraz bardziej wymęcza jej psychikę, ale i ciało. Czuje się coraz bardziej zmęczona, a czasu pozostało niewiele. Lia jest jednak na dobrym tropie i wkrótce odkrywa ostatnie tajemnice, coraz bardziej przybliża się do zakończenia i wypełnienia swojego zadania. Czeka ją jednak najtrudniejsza część: przekonanie własnej siostry, żeby przeszła na stronę dobra i sprzymierzenie się z nią, ponieważ tylko tak można wypełnić proroctwo do końca i zamknąć Bramę, aby uniemożliwić Duszom i ich przywódcy dostanie się do świata materialnego. Czy jej się to uda?
Tak jak się spodziewałam, trzecia część odpowiada w końcu na pytania, które czytelnik zadaje sobie cały czas podczas czytania pierwszej i drugiej części. Wreszcie dowiemy się wszystkiego. Muszę przyznać, że Michelle Zink stworzyła naprawdę niezwykły świat, mroczny, tajemniczy, pełen sekretów, a co najważniejsze, oryginalny, który nie powiela się często w literaturze, jak to bywa ostatnio z historiami o wampirach. Za to jestem jej wdzięczna, bo głównie właśnie z tego względu zdecydowałam się sięgnąć po tę trylogię.
Jednak i tak za najlepszą część uważam „Strażniczkę Bramy”. „Krąg Ognia” nie jest już tak pełen opisów przyrody, mrocznych tajemnic. Więcej w niej przemyśleń głównej bohaterki, rozterek, czy uda jej się wypełnić zadania, odnaleźć ostatni z Kluczy i najważniejsze – czy wytrwa do końca. Bowiem proroctwo coraz bardziej wyniszcza ją od środka, Lia obawia się, że nie da rady, że nie wytrzyma. Powiem szczerze jednak, że te jej przemyślenia mogą trochę irytować, bo pojawiają się niemal na każdym kroku, aż czytelnik w końcu ma ochotę powiedzieć „dość”. Trochę denerwował mnie również wątek romansowy między Lią a Dimitrim. Tak przesłodzony, że aż czasem mdli. Ale to w końcu powieść dla nastolatek, więc jestem w stanie to zrozumieć. Mimo tego polubiłam nawet tę dwójkę, jak i pozostałych bohaterów. O dziwo sympatią w końcu zapałałam również do Alice, czego nie mogłam powiedzieć, czytając pierwszą i drugą część.
Świat mimo wszystko, stworzony przez Michelle Zink, jest ciekawy. Więcej jest w ostatnim tomie szczegółów, z którymi musi zapoznać się czytelnik odnośnie proroctwa, w końcu opowieść musi się skończyć, więc i musi nadrobić pierwszą i drugą część. Ale nadal pełno w niej magii, odnośników do mitologii, świata materialnego ściśle połączonego z pozaświatami, w których żyją dusze. Muszę przyznać, że spodobało mi się to.
Polecam tę trylogię każdemu, a już na pewno czytelnikom, którzy lubią takie historie, pełne magii i tajemnic. Ja do takich książek podchodzę dość ostrożnie, ale ta historia zrobiła na mnie wrażenie, przede wszystkim swoją oryginalnością. I naprawdę warto dotrwać, mimo wszystko, do końca. Zachęcam z całego serca.
[
http://mojeczytadla.blogspot.com/2012/09/krag-ognia.html]