„Stowarzyszenie srok: One for sorrow” to książka autorstwa Amy McCulloch i Zoe Sugg wydana przez Wydawnictwo Insignis. Jest to pierwszy tom dylogii. [współpraca].
Ocena: 7/10 🌙 głównie za klimat
Audrey Wagner jest nowa w Illumen Hall – elitarnej szkole z internatem. Nowy kraj, nowa szkoła i zupełnie nowi znajomi. To ma być świeży start dla dziewczyny. Jednak Audrey ma złe przeczucia, a uczniowie utwierdzają ją w przekonaniu, przemykając korytarzami tak, jakby się czegoś bali… Najgorsze jednak było usłyszenie na wejściu do pokoju słów „Nie zadamawiaj się tu za bardzo. Ten pokój jest przeklęty” oraz informacja o tym, że poprzednia lokatorka nie żyje. Co to ma być? Gdzie ona trafiła? No i jeszcze wszędzie te sroki… Podobno ta biedna dziewczyna miała tatuaż z wizerunkiem tego upiornego ptaszyska.
Ivy Moore-Zhang jest prymuską, ma ambitne plany na nowy rok szkolny i chce, aby wszystko było idealnie. Niestety jej plany zostają pokrzyżowane, gdy okazuje się, że będzie musiała użerać się ze współlokatorką. Współlokatorką dość dziwną, mało ogarniętą i wściubiającą nos w nieswoje sprawy.
Los jednak zmusza dziewczyny do współpracy. Dwa miesiące po tragicznej śmierci jednej z uczennic - Loli, gdy policja uznała sprawę za zamkniętą i określiła jako „nieszczęśliwy wypadek”, na nowo pojawia się poruszenie w sprawie. Podczas inauguracyjnego apelu gasną światła i robi się dziwne zamieszanie z niewiadomego powodu. W tym czasie ktoś podrzuca uczniom karteczki z napisem „Wiem, kto zabił Lolę. A jedno z was będzie następne” i tajemniczym linkiem.
Książka ma świetny klimat. Jest to kryminalna młodzieżówka z otoczeniem w klimacie Rodziny Addamsów. Wyobraźcie sobie starą szkołę, jej ogromny gmach z mnóstwem korytarzy, zakamarków, ukrytych przejść, z historią, której słucha się z zapartym tchem. Wyobraźcie sobie dwie tak bardzo różne od siebie dziewczyny, które muszą dojść do porozumienia we wspólnym celu. Łączy je sprawa zabójstwa jednej z uczennic i nieustępliwa chęć dotarcia do prawdy.
Bardzo podobało mi się to, że mogliśmy uczestniczyć w odkrywaniu zagadki za sprawą całych rozdziałów, które były zapisami podcastu KZL? (Kto zabił Lolę?) słuchanego przez uczniów Illumen Hall w pogoni za prawdą, dotyczącą śmierci Loli. Czułam, że jestem częścią tej sprawy, gdy czytałam, co anonimowy GŁOS ma nowego do powiedzenia w sprawie zabitej dziewczyny. Autorki wpadły na świetny pomysł, aby przytoczyć całość podcastów i dać czytelnikowi poczuć ten klimat.
Mam wrażenie, że „Stowarzyszenie srok” to połączenie klimatu rodem z Hogwartu, otoczenia z serialu Wednesday, sposobu przepływu informacji w stylu Gossip Girl oraz akcji a la Pretty Little Liars lub książki od wydawnictwa Media Rodzina z serii „S.T.A.G.S” od M. A. Bennett. Głównym plusem książki jest stopniowo budowane napięcie oraz, przede wszystkim, akcja rozgrywająca się wśród młodzieży w książce adresowanej do młodzieży – nie doświadczymy tutaj makabrycznie brutalnych scen, a będziemy rozwiązywać zagadkę morderstwa Loli w sposób angażujący, wywołujący gęsią skórkę, ale nieprzesadzony. W książce pojawiają się tajne stowarzyszenia, kłamstwa, sekrety i oczywiście motyw przeprowadzania śledztwa na własną rękę. Wszystko zapowiadało się bardzo fajnie. I było takie w momencie poszukiwania wskazówek, docierania do pewnych faktów.
Autorkom można zarzucić momentami również chodzenie na skróty, jakby taki brak ciągłości skutkowo-przyczynowej. Bo np. jakim cudem osoby, których wypowiedzi były w podcaście, nie próbowały nawet zidentyfikować twórcy? Raczej podczas rozmowy telefonicznej, jeszcze gdy osoba używa oprogramowania zniekształcającego głos, chcemy wiedzieć, z kim rozmawiamy i kto nas wypytuje o tragiczną śmierć sprzed dwóch miesięcy. Czy nikogo wcześniej to nie zdziwiło, że takie telefony mają miejsce? Nikt nie uznał je za niebezpieczne? Żaden dziennikarz by w taki sposób nie kontaktował się z osobami… Tak samo nie rozumiem, dlaczego Audrey nie przypomniała sobie wcześniej o liście ciągle zajmując się tym tematem i robiąc dochodzenie. Ogólnie to jeśli skupiamy się na akcji i nie drążymy za bardzo, to jest to w porządku, ponieważ nie potrzebujemy więcej dla chwili rozrywki. Btw, tak samo było właśnie w serialu Pretty Little Liars – momentami był bardzo abstrakcyjny i naciągany, a jednak MUSIAŁAM wiedzieć, jak to wszystko się zakończy. Znacie ten stan, prawda?
Podobał mi się zaś pomysł na zaprzyjaźnienie się głównych bohaterek. To bardzo życiowe, jeśli chodzi o związki i solidarność kobiecą. Może zbyt płytko ten proces enemies to friends został przedstawiony, ale i tak sytuację propsuję.
I ta końcówka… Nie wiem, co tu się zadziało. Zakończenie jest dość rozczarowujące, bo dowiedzieliśmy się trochę, ale liczyłam na rozwiązanie akcji i dopiero w drugim tomie kolejne jakieś BUM. Mając na uwadze to, że akcja całej książki zasługiwałaby na lekkie dopracowanie, to mam nadzieję, że jest to lepiej przemyślane w drugim tomie. Ogólnie chyba połączyłabym dwa tomy w jedno, bo pierwszy kończy się dość nijako, a czytelnicy przeważnie są przyzwyczajeni do "omg, chcę drugi tom tu i teraz" po ostatnich słowach.
Mimo to, pomysł na książkę jest ciekawy, a sam klimat, w jakim opisane są wydarzenia, jest również warty uwagi. Osobiście uwielbiam książki z motywem dark akademia i nutkę tajemniczości, więc „One for sorrow” czytało mi się dobrze, gdy skupiłam się na odczuciach funu i niedrążeniu.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Insignis.