Po "Okup drapieżców" sięgnęłam całkowicie bezwolnie. W jednej chwili trzymałam w dłoni kubek z poranną herbatą, a w drugiej melancholijnie przewracałam strony powieści. To trzeci raz w ciągu ostatnich tygodni, kiedy doszczętnie poświęciłam się lekturze. Muszę przyznać, że przy prozie Emily Diamand potrafiłam odpocząć od codziennego zgiełku i choć na chwilę przenieść się do innego świata - tak odmiennego w codziennej szarości.
Akcja "Okupu drapieżców" rozgrywa się na kilku płaszczyznach; jedną z nich jest wioska, z której wywodzi się główna bohaterka; drugą Londyn; zaś trzecią kwatera tytułowych drapieżców. Preludium powieści staje się moment, kiedy babcia Lily zostaje zabita, a mieszkańcy niewielkiej mieściny są wzięci za zdrajców. Większość z nich wyprawia się na bitwę. Nie czynią tego jednak z własnej woli, lecz są przymuszeni przez pewnego mężczyznę, albowiem w tym samym czasie ginie córka możnego człowieka, Alexandra. Po kilku niesprzyjających wydarzeniach, Lily postanawia udać się prosto w ramiona wroga, wioząc ze sobą tytułowy okup drapieżców. Czytelnik w tym czasie może brać udział w niespodziewanych zwrotach akcji, śledzić wydarzenia coraz bardziej złaknionymi oczyma, aby dojść do momentu kulminacyjnego, który być może będzie zgodny z jego początkowymi koncepcjami.
Przez dzieło E. Diamand wzrok wręcz przepływa przez słowa. Jest to książka z gatunku tych, których lektura nam nie ciąży, możemy skupić się na wydarzeniach całkowicie, nie bacząc na trudne sformułowania bądź zdania wielokrotnie złożone. Z pewnością to przypadnie do gustu osobom, oczekującym od powieści chwili na oddech oraz zapomnienia codziennych trudów. Również tym starszym czytelnikom "Okup drapieżców" może przypaść do gustu. Głównie stanie się to za sprawą wydarzeń umiejscowionych w przyszłości. Któż z nas nie chciałby dowiedzieć się, jak będzie wyglądał świat w 2216 roku, nawet jeżeli są to jedynie przypuszczenia.
"- Kocie - mówię - jesteś genialny! Nie zrobiłbyś tego lepiej, nawet gdybyśmy wszystko dokładnie zaplanowali!" *
W owej opowieści szczególnie mi się podobało, że autorka nie stara się na siłę zaaferować czytelnika dziejami Lily. Odniosłam wrażenie wprost przeciwne - według mnie napisała "Okup drapieżców" tylko dla siebie, a przez to styl jej wypowiedzi zyskał tę lekkość, jakiej nie posiadają inni pisarze, zwłaszcza ci starający się, ażeby ich dzieło zostało zapamiętane po wsze czasy. Zazwyczaj nie czytam często podobnych powieści, ale muszę powiedzieć z czystym sumieniem, iż książka autorstwa E. Diamand nie sprawiła mi zawodu. Nieopisanie się ubawiłam, przemieszczając się wraz z Lilo przez świat tak odmienny, a zarazem taki sam - wartości przecież nie uległy aż tak wielkiej zmianie - jak nasz.
"- Podróżowanie z tobą jest fascynujące, nawet jeśli często dość ekstremalne - stwierdza głowa. "*
Podsumowując, "Okup drapieżców", polecam młodszym czytelnikom, bo ta lektura pomoże im wysnuć pewne morały zeń płynące, ukaże, że komputery nie są jedynym źródłem radości, a mogą być nawet uważane za złowróżbne przedmioty, jakie niezwłocznie należy zniszczyć. Starsza młodzież także powinna odnaleźć w powieści coś dla siebie. W moim umyśle ta powieść pozostawiła po sobie miłe wspomnienia, które mam nadzieję, że kiedyś raz jeszcze odświeżę.
* wszystkie cytaty pochodzą z powieści pt. "Okup drapieżców" E. Diamand
Recenzja została opublikowana także na: recenzje-powiesci.blogspot.com