Do lektury ,,Ognistej” podchodziłam pełna obaw, ponieważ za smokami nie przepadam. Bałam się, że będzie to coś na styl książek Licii Troisi, których przecierpieć nie mogę. A jednak! Myliłam się.
Co byście zrobili, gdybyście musieli zabić część siebie? Tą nieodłączną część, bez której nigdy nie będziecie tacy sami? Na te pytania odpowiedź zna Jacinda Jones, potomkini smoków. Matka zabiera ją ze stada, ponieważ jego przywódcy uważają dziewczynę za swoją własność. Dlaczego? Jest ona jedyną ognistą dragonką w stadzie od przeszło 300 lat. Stado nie chce jej stracić, i dlatego ma wobec niej nieczyste zamiary. Właśnie o tym wie jej matka, i ukrywając to przed córkami, wywozi je na pustynię, by uśpić smoczą część Jacindy. Ta jednak, jak można się domyśleć, nie zgadza się na to. Zaczyna chodzić do szkoły i tam spotyka Willa, łowcę smoków, który ją wcześniej uratował od śmierci. Jak na złość ofiara zakochuje się w we wrogu. To nie zapowiada niczego dobrego.
Kurczę, to już chyba czwarty paranormal w ciągu miesiąca, który mnie zachwycił. Autorki prześcigają się w pomysłach, wszędzie teraz można spotkać różne paranormalne stworzenia. Lecz z dragonami stykam się po raz pierwszy. Są to potomkowie smoków, przybierający ludzką postać. Żyją w stadach, z dala od cywilizacji. Lecz tu nasuwa się pytanie: Jakim sposobem ludzie o nich nie wiedzą? Mianowicie w każdym stadzie jest kamuflon, dragon który potrafi spowijać mgłą ludzkie umysły. Tak więc ludzie nie mają zielonego pojęcia o dragonach. Nie są one niestety bezpieczne, polują na nie myśliwi, a następnie je zabijają. To budzi postrach u potomków smoków i nienawiść wobec myśliwych.
Autorka miała naprawdę genialny pomysł. Książka jest bardzo ciekawa i mocno wciąga. Pochłonęłam ją w 4 godziny, z krótkimi przerwami. Nie ma zanudzających opisów co powoduje, że nie możemy zasnąć podczas czytania. Fabuła jest zagmatwana, i dobrze. Trzeba trochę pomyśleć, kojarzyć fakty, jak główna bohaterka. Ciągle się coś dzieje. Do pomysłu, akcji, fabuły nie mam żadnych zastrzeżeń, jestem nimi zachwycona.
Sposób pisania pozwolił znakomicie wczuć się w główną bohaterkę, zrozumieć jej tok myślenia i zachowanie. Jacinda jest bardzo przywiązana do Stada, i nie dziwię jej się. JA też jestem przywiązana do własnego domu. Jednakże, doszukałam się małego minusa w zachowaniu Ognioziejki. Ciągle zmienia zdanie: „Będę z Willem”, ,,Nie mogę być z Willem”, ,,Będę z Willem” , ,,Zapomnę o nim”, itp. Lecz wspaniałość książki zmusza mnie do przymknięcia na to oka.
No i doszłam do jednego z najistotniejszych aspektów ,,Ognistej”- Willa. Nie mogę go porównać do nikogo innego. Jest męski i oddany wobec swojej ukochanej. I na swój sposób nieśmiały… TAK! Za to właśnie go uwielbiam.
Pamiętam moment gdy kończyłam powieść-płakałam. Nie tak bardzo jak przy Code Geass (ahh, Lelouch<33), ale że w ogóle pociekły mi łzy, to już sukces. Zakończenie mną wstrząsnęło, nie spodziewałam się czegoś takiego…
,,Ognistą” mogę porównać do ,,Cienia Nocy”, lecz jest o niebo lepsza! Grzechem by było jej nie przeczytać, zagłębić się w fascynującą historię Jacindy i Willa. Sophie Jordan stworzyła oryginalny świat, o którym nigdy nie zapomnę. Uwaga! Druga część ,,Ognistej” - ,,Vanish” pojawi się w USA już 6 września! Nie mogę się doczekać.:)