Autorki prześcigają się w pomysłach w tworzeniu coraz to nowych postaci w literaturze młodzieżowej. Wampiry, wilkołaki i anioły miały już swoje pięć minut i powoli zatapiają się w odmętach literackiego niebytu. Teraz, aby zaciekawić młodego czytelnika potrzeba czegoś więcej. Odbiorca musi zostać zadziwiony, zaskoczony, a nawet powalony na kolana. Tego udało się dokonać Sophie Jordan.
Jacinda jest dragonką. O tak, tego jeszcze nie było! Dragoni to potomkowie mitycznych smoków; mają ciała ludzi, ale w chwilach grożącego im niebezpieczeństwa ich skóra przyobleka się łuską, rysy twarzy wyostrzają się, a z pleców wyrastają skrzydła. Te mechanizmy obrony pozwoliły przetrwać dragonom przez wiele stuleci. Ochrony potrzebuje też Jacinda, kiedy podczas swojego beztroskiego, nie do końca dozwolonego lotu napotyka łowców próbujących ją zabić. Dziewczyna ostatkiem sił znajduje schronienie, ale po piętach depcze jej najmłodszy z łowców – Will, który znajduje uciekinierkę wciśniętą w ścianę groty i… postanawia ją ocalić.
Za swe nieodpowiedzialne zachowanie Jacinda ma zostać ukarana. Jej życie w stadzie zresztą nigdy nie było łatwe, Jacinda bowiem posiada dar, którego nie doświadczył żaden dragon od wielu już lat – potrafi ziać ogniem. Przywódcy stada wybrali więc dla niej przyszłość; przeznaczyli partnera, zaplanowali jej życie. W nocy, po niefortunnym spotkaniu z łowcami, rodzina Jacindy postanawia uciec od stada. Los jednak chce, że na nowej drodze dziewczyny staje najmniej oczekiwana osoba – Will.
„Ognista” to niezwykła książka, która niczym rozwścieczone płomienie zagarnia czytelnika. Fabuła jest rozkosznie skomplikowana i sprawia, że trudno oderwać się od czytania. Relacja między dwojgiem głównych bohaterów oparta jest na zależności łowca-ofiara. Will jest myśliwym, jego rodzina od pokoleń poluje na dragony, Jacinda musi ukrywać swój sekret, ponieważ jego wyście na jaw kosztowałoby życie nie tylko ją, ale także cały jej gatunek. Relacja ta jest nie tylko intrygująca, ale przede wszystkim niebezpieczna, a każdy jej element sprawia, że ma się ochotę na więcej.
Sposób przedstawienia uczuć Jacindy i Willa jest niesamowity. Jeszcze nigdy czytając książkę nie wczułam się tak bardzo w osobowość bohaterki. Czułam ją, byłam nią! Każdą jej namiętność odczuwałam jak swoją własną, każde jej pragnienie odczuwałam na własnej skórze. I nawet jej przemianę, dym w gardle odczuwałam niemal materialnie. Wielkie brawa dla autorki za stworzenie tak rzeczywistych uczuć i emocji na kartach swojej powieści.
Początkowo planowałam przyczepić się do języka; zdania bowiem, składające się na treść są krótkie, niejednokrotnie kropka występuje już po jednym wyrazie, ale później zrozumiałam dlaczego konstrukcja zdań jest taka, a nie inna. Wszystkie te pojedyncze wyrazy, urywane zdania jeszcze bardziej przyspieszają akcję i zapewniają nam niezapomniane emocje.
W „Ognistej” podobało mi się wszystko; oryginalność wykreowanych postaci i świata, lekkość pióra autorki dzięki której książkę czytałam jednym tchem oraz spektakularne zakończenie pozostawiające po sobie pustkę, którą wypełnić może jedynie oczekiwanie na kolejny tom serii.