"Porywająca książka! Potyczka o duszę Frannie nie jest łatwa, więc emocje nie opadają ani na chwilę. Walka dobra ze złem nie powinna być aż tak dobrą zabawą, ale jest? Doskonały debiut!" - NYT
Czyżby????
Po przeczytaniu opisu książki pierwsze co pomyślałam to: Wow muszę ją mieć. Będzie genialna. No więc przy najbliższej okazji kupiłam książkę. I szczerze ciutkę żałuję. Muszę przyznać, że niestety się zawiodłam. Spodziewałam się czegoś znacznie lepszego. Czegoś nowego, czegoś niebanalnego i niedennego. I cóż żadna z tych "czegoś" się nie sprawdziła. I powiem szczerze jestem zła. I rozczarowana. I czuję troszeczkę taki niesmak. Zdecydowanie myślałam, że będzie lepsza.
Ogólnie historia mi się podobała. Anioł, demon i dziewczyna, która wybiera między nimi dwoma i która ma pewną zdolność. Super. Walka dobra ze złem o duszę śmiertelnej dziewczyny. Wszystko ok. Ale...bo zawsze jest jakieś ale...kompletnie i totalnie odpadłam przez narracje i język. Chwilami miałam wrażenie, że znajduję się na jakiś torturach. Momentami czytałam na siłę. Kilka razy chciałam przestać, ale mówiłam sobie, że trzeba przeczytać do końca, bo kolejne strony może przyniosą jakąś poprawę lub coś. I racja, przyniosły, ale tylko i wyłącznie w kwestii akcji. Choć i ta chwilami była totalnie nie dopracowana. Chaos, za krótkie spięcia, zbyt mało niebezpieczeństwa i 10% napięcie. To wszystko składa się na niezbyt ciekawą opinię o książce.
Narracja zdecydowanie nie w moim stylu. Język zbyt drętwy i "wulgarny" w sensie powtarzania tych samych dennych słów jak: gówno, kurwa itp. Kompletnie nie moja bajka. I bardzo tego nie lubię. Tak jakby nie można było obejść się bez tych słów lub zastąpić je innymi, takimi które sprawią, że nie będzie się za każdym razem wzdychało (z nudy i nijakości) i miało dość. Akcja chwilami tępa i nijaka totalnie. Nuda chwilami wchodziła oknami i drzwiami. A jak już coś się zaczynało dziać to zostało szybko pozamiatane.
Jeśli chodzi o bohaterów...no cóż...tu też mam kilka minusów. Głównych bohaterów mamy trzech. Jest Frannie, która wydaje się normalną nastolatką, ale koniec końców okazuje się mieć coś co zmieni na zawsze jej życie. Jest Gabriel, niesamowicie przystojny anioł, który jedyne czego chce to oznaczyć duszę Frannie dla Nieba. Jak dla mnie wydaje się mało charakterystyczny. No i jest Luc. Demon, który chce zesłać duszę Frannie do piekła. Z góry jest zły. Taa, ale tylko przez chwilę. Miłość go zmienia. Bla bla bla bla... I Frannie miesza się między nimi dwoma i nie wie kogo wybrać. Standard.
I kompletnie rozwaliła mnie kwestia wyczuwania zapachu. Masakra. Czekolada, cynamon, truskawki itd. mają odzwierciedlenie w uczuciach. Powtarzam jeszcze raz: MASAKRA. Co to niby ma być?! Gdy Luc czuje jakiś zapach wydzielający się od Frannie wie co ona czuje. Na przykład, gdy wyczuł imbir, to znaczyło, że Frannie go pragnie. Booooooże. Trochę to karykaturalne. Chyba to mnie najbardziej wkurzało. Ani trochę tego nie kupiłam.
Kurczę strasznie zjechałam tę książkę, ale nie będę na siłę szukać pozytywów tam gdzie ich nie ma. Prawda jest taka, że ciężko mi się się czytało tę książkę. Bardzo ciężko. I strasznie mnie wkurzało szybkie kończenie dobrych fragmentów, bo i takie również były.
Wszystko byłoby super, gdyby nie pasujący mi styl pisania pani Desrochers. Zamysł historii z książki był świetny to trzeba przyznać, ale już konkrety, czyli opisanie tego plus pododawanie kompletnie nie potrzebnych fragmentów, było kiepski. Takie trochę pisanie i wymyślane na siłę, aby więcej stron było.
Do 200 strony książka krążyła miedzy 2 a 3 punktami. Ale na szczęście (dla niej i dla mnie) końcówka była nadspodziewanie (w porównaniu do reszty książki) świetna. I cóż skończyło się na 4 punktach. Co i tak niezbyt dobrze świadczy o książce. Nie najgorsza, ale i nie najlepsza. A szkoda, bo ogólny zamysł przypadł mi do gustu. Ale niestety poprzez tępe opisanie tego jestem z deka zniesmaczona. Szkoda...
Ale może którejś z was książka przypadnie do gustu mimo mojego okrutnego wpisu. Jeśli oleje się wszystkie jej niedoskonałości, może się którejś z was się spodoba.