"Uniesienie" weszło w moje posiadanie nieco przypadkowo, ponieważ kupując "Pudełko z guzikami Gwendy" skusiłam się na dwupak i ono właśnie było drugą książką w zestawie. To nowy King, który jak sam wspominał w słowie do czytelnika w którejś ze swoich książek, stara się iść z duchem czasu i dostosowywać swoje pisanie do aktualnych trendów, z pełną świadomością, że nie wszystkim fanom musi się to spodobać. Faktycznie, "Uniesienie" może wydawać się nieco inne od starszych powieści mistrza, ale nie uważam, aby było przez to gorsze. Może to nieco inny King, trochę bardziej liryczny, mniej paranormalny i mniej w nim grozy, ale groza to nie tylko potwory spod łóżka, to także potwory, które żyją w człowieku, ludzkie zachowania, skazujące np. osoby o odmiennych poglądach czy stylu życia na życie na marginesie społeczeństwa.
Czy nam się to podoba, czy nie, ludzie na świecie się od siebie różnią, wyznają różne religie, mają inny kolor skóry czy odmienne poglądy polityczne, a także orientację seksualną. Dzielą się jednak na tych, którzy ze swoją "innością" się obnoszą i wymagają akceptacji tej "inności" niemalże siłą i na tych, którzy "żyją i dają żyć innym", nie uzależniając każdego aspektu życia czy relacji z innymi od tego, co ich wyróżnia. Jednakże czasem dzieje się tak, iż pomimo tego, że ktoś nie epatuje nachalnie swoją innością, i tak nie zdobywa akceptacji otoczenia i jest z powodu swojej odmienności szykanowany.
Najlepszym przykładem są bohaterki "Uniesienia" Missy Donaldson i DeeDee McComb, których lesbijskie małżeństwo szokuje konserwatywną społeczność Castle Rock. Mimo, że kobiety nie manifestują specjalnie swej inności, choć skrycie marzą o akceptacji, wielu mieszkańców miasteczka bojkotuje ich wegetariańską restaurację. Jeśli nic się nie zmieni, zimą będą musiały zwinąć swój interes. Tymczasem zbliża się Święto Dziękczynienia i doroczny Bieg Indyka. DeeDee skrycie marzy o wygranej, która być może przyczyni się do rozsławienia restauracji. Niespodziewanie znajduje jednak godnego siebie przeciwnika na drodze do zwycięstwa.
Scott Carey to nieszkodliwy grubasek z sąsiedztwa. Od pewnego czasu jednak trapi go pewien nietypowy problem medyczny. Mężczyzna chudnie, lecz spadek wagi nie pociąga za sobą zmian w jego wyglądzie. Za jego sprawą mieszkańcy Castle Rock będą mieli okazję na przemianę, której sprzyja także zbliżający się świąteczny czas. Czy skorzystają ze swojej szansy?
"Uniesienie" mimo tego, że niejako z automatu zostało zaklasyfikowane jako horror, reprezentuje raczej powieść obyczajową i to z morałem. Czyta się ją naprawdę dobrze i szybko, bo i długie dzieło to nie jest. Bohaterów naprawdę można polubić i trzymać za nich kciuki, a końcówka jak na Kinga, po prostu łzawa. Jednak pomimo początkowego oporu, książkę doczytałam z zainteresowaniem. Ostatecznie pozytywnie mnie zaskoczyła.