„Kocham cię, mamo” autorstwa Aleksandry Polańskiej to thriller psychologiczny z bardzo ciekawą intrygą, która sprawiła, że pochłonęłam ten tytuł w zaledwie kilka godzin. Może i w tracie czytania znalazłam kilka wad, (o których opowiem za chwilkę), to jednak oceniam przygodę z tą książką bardzo pozytywnie.
Córka Magdy, Klaudia, zaginęła piętnaście lat temu, jako nastoletnia dziewczyna. Odtąd Magda
pogrąża się w marazmie i stagnacji, całe swoje życie podporządkowując czekaniu aż jej dziecko się odnajdzie.
Wszystko zmienia się, kiedy kobieta dowiaduje się, że Klaudia była widziana. Zdesperowana matka zaczyna w tajemnicy przed mężem, z którym łączy ją skomplikowana relacja, prowadzić śledztwo, by odnaleźć córkę. Pomaga jej w tym dziennikarz zajmujący się tą sprawą przed laty. Jednak sekrety dotyczące zaginięcia nastolatki, które wychodzą na jaw, przyprawiają o dreszcze i czynią tę zagadkę jeszcze bardziej zawiłą.
Polańska przygotowała dla nas historię, w której króluje wątek miłości pomiędzy matką a córką (kiedy przeczytacie ostatni rozdział, zrozumiecie czemu uważam, że nie jest to książka, która opowiada tylko i wyłącznie o matczynej miłości). W moim czytelniczym dorobku przeczytałam już kilka pozycji o podobnej tematyce, jednak „Kocham cię, mamo” należy do tych książek, których zakończenie z jednej strony jest dla mnie niezrozumiałe, a z drugiej trochę mnie zasmuciło, więc prawdopodobnie dość szybko o tym tytule nie zapomnę.
Autorka bardzo powoli dawkuje napięcie w całej fabule. Na początku dostajemy sporo czasu, by poznać Magdę, jej dziwny nawyk siedzenia „w oknie” oraz jej męża, który pomimo wad bardzo ją kocha. Muszę przyznać, że relacja między główną bohaterką, a jej mężem była dość dziwna - nie mogę jej zaliczyć do toksycznych, ani do normalnej. Czasami miałam wrażenie, że Magda na siłę robiła z siebie ofiarę, by w jakimś stopniu obudzić w swoim małżonku wyrzuty sumienia, by ten przymykał oko na jej dziwne zachowanie.
„Kocham cię, mamo” to również thriller, w którym mamy nieznośną teściową... Matka Marka to prawdziwy potwór. Nie życzę nikomu takiej teściowej. Do tej pory jest mi przykro kiedy przypominam sobie fragmenty, w których matka jej męża podkreśla Magdzie, że zaproszenia od niej dotyczą tylko jej syna, jak można być tak okropną osobą?
Chyba wypadałoby opowiedzieć coś o całej intrydze, prawda? Zaczęłam Wam opowiadać o poszczególnych bohaterach, a o zaginięciu Klaudii oraz śledztwie Magdy nie wspomniałam ani słowem... Przyznam, że pani Aleksandra przygotowała całkiem ciekawą intrygę, która pobudzała moja ciekawość już od pierwszej strony. Od samego początku czułam, że coś w tej sprawie śmierdzi i nie wiedziałam, czy powinnam uważać (jak otoczenie Magdy), że Klaudia nie żyje, skoro jej koleżanka została znaleziona martwa, czy jednak zaufać intuicji głównej bohaterki i wierzyć, że pomimo upływu lat Klaudia nadal gdzieś jest i ukrywa się przed światem.
Niestety bardzo ubolewam nad tym, że blisko 260 strony domyśliłam się, że jedna osoba z otoczenia Magdy nie jest tym, za kogo się podaje. Nie ukrywam, zabrało mi to frajdę z czytania, a dalsza lektura była bardziej obowiązkiem niż przyjemnością, to jednak kiedy poznałam finał tej książki musiałam złapać się za głowę - mój umysł nie przewidział takie zwrotu akcji! Nie sądziłam, że zabójstwo Vanessy zamieszana jest jeszcze jedna osoba, której o to nie podejrzewałam.
Czy książkę polecam? „Kocham cię, mamo” to idealna pozycja dla osób, które dopiero zaczynają swoją przygodę z thrillerami. Czytelnicy z dość sporym „stażem” mogą się lekko zawieść, ponieważ w drugiej połowie książki dostajemy poszlakę, która psuje nam przygodę z tą pozycją. Spokojnie, nie uważam, że książka Polańskiej jest okropna - jest dobra, miała spory potencjał, jednak wykonanie nie do końca mnie kupiło.
„Z tafli lustra spoglądała na mnie moja córka.
Zakrwawiona, przerażona i drżąca. Była blada, a na jej twarzy ujrzałam siniaki, włosy stanowiły jeden wielki kołtun, a biała sukienka ociekała brudną wodą. Odruchowo chciałam dotknąć swojego ubrania.
Dotknąć jej. Pocieszyć. Nie mogłam się jednak ruszyć!”