„Sekret sióstr” autorstwa Lucindy Berry, stanowi świetny thriller psychologiczny, w którym tajemnica goni kolejną tajemnicę. Może to wstyd się przyznać, lecz nigdy wcześniej nie słyszałam o tej autorce. Teraz po tej lekturze wiem, że muszę jak najszybciej nadrobić jej poprzednią powieść tzn. „Idealne dziecko” - nie spodziewałam się, że dzisiejsza premiera będzie tak dobra!
Poznajcie Nichole oraz Krystal - przybrane siostry, które od zawsze mogły liczyć na siebie nawzajem. Pewnego dnia Krystal dowiaduje się, że jej siostra przybywa w szpitalu psychiatrycznym po tym, jak próbowała zabić swojego męża. Kobieta zrobi wszystko by jej bronić...
Niestety sprawy nie ułatwia fakt, że obie kobiety skrywają mroczną tajemnicę oraz fakt, że Nichole zaczyna bredzić coś o tym, że jej mąż nie jest tak naprawdę jej mężem. Dochodzenie prawniczki prowadzi ją do mrocznej, wspólnej przeszłości sióstr... do strasznej tragedii oraz bardzo dobrze strzeżonego kłamstwa.
Berry ma świetny styl pisania - potrafi pisać tak by w zupełności zaciekawić swojego czytelnika. Początkowe rozdziały pozwalają nam zaznajomić się z sytuacją, w której znaleźli się bohaterowie, jednak w którymś momencie uderza - pobudza nasz niepokój z każdym kolejnym rozdziałem.
„Sekret sióstr” porusza wątek siostrzanej miłości, z którym bardzo rzadko mam do czynienia. Krystal była w stanie zrobić wszystko by chronić Nichole. I to dosłownie wszystko... Nawet była w stanie okłamać policję, czy złamać prawo, byleby jej siostra była bezpieczna. Nie potrafię sobie wyobrazić jakbym postąpiła będąc na jej miejscu. Prawniczka stała pomiędzy młotem a kowadłem - nieważne jaką decyzję by podjęła zagroziłaby ona przyszłości swojej siostry.
Może fabuła nie pędzi na łeb na szyję to jednak w przypadku tego tytułu nie wyobrażam sobie innego tempa. Dlaczego? Dzięki powolnej akcji możemy lepiej poznać głównych bohaterów oraz ich grzeszki, których - uwierzcie mi - jest dość sporo.
Skoro już o bohaterach mowa, to przyznam, że Berry w swojej najnowszej książce wykreowała całkiem ciekawe postacie. Historia „choroby” Nichole pochłonęła mnie do takiego stopnia, że nie potrafiłam odłożyć tego tytułu na półkę aż do momentu, w którym poznałam jej okrutną przeszłość. Nie tylko ona pobudzała moje zaciekawienie w czasie czytania, ale również rozmowy Krystal z mężem swojej siostry. Byłam bardzo ciekawa jakie sekrety skrywa ten mężczyzna - czułam, że jest z niego niezłe ziółko - czy się myliłam? Tego musicie dowiedzieć się sami.
Jedyna rzecz, która nie daje mi spokoju jest postępowanie Aidena - nie chodzi mi o jego brudne tajemnice, ale jego zachowanie w stosunku do swojej żony. Dziwi mnie, że niektóre sytuacje skrywał nawet przed siostrą Nichole, gdyby wcześniej zareagował niektóre sytuacje mógłby potoczyć się zupełnie inaczej.
Czy książkę polecam? „Sekret sióstr” należy do tych powieści, przez które w pewnym momencie nie będziecie w stanie określić komu z bohaterów należy zaufać, a komu nie. Do tej pory finał tej pozycji powoduje szok i niedowierzanie - nie spodziewałam się takiego obrotu spraw oraz sądziła, że istnieje inna przyczyna wybuch pożaru domu Nichole. Coś czuję, że tytuł ten zapewni wiele emocji niejednemu czytelnikowi thrillerów psychologicznych.
Znacie twórczość tej pisarki? Czy Wy również bylibyście w stanie skłamać dla bezpieczeństwa swojego rodzeństwa?