Nie jest łatwo mnie poruszyć. Szokuje mnie bowiem coraz mniej rzeczy na tym świecie. I trochę już sobie poczytałam tych książek. Krew, flaki, przemoc, brutalność i horrory to moje gatunki, moje książkowe klimaty, jakkolwiek to brzmi. Kiedy jednak czytam książkę na faktach, odzywa się moja wrażliwa natura, ta współczująca. Takie pozycje czyta się bowiem zupełnie inaczej, gdy masz świadomość, że główna bohaterka jest kobietą z krwi i kości, a nie tworem wykreowanym na potrzeby lepszej sprzedaży, czytasz z zapartym tchem. Tak było tutaj ze mną. Fragmenty mogliście już u mnie zobaczyć, moje przemyślenia również. Do dzisiaj nie mogę wyjść z szoku, że człowiek człowiekowi taki los może zgotować. Z początku denerwowałam się na Adele, pytałam ją kiedy otworzy oczy, przestanie dać sobą manipulować i ucieknie raz na zawsze. Chciałam na nią nakrzyczeć, że sama pcha się w łapy potwora, że pozwala sobie na takie traktowanie, żeby otworzyła oczy, posłuchała rodziców i znajomych. A później uzmysłowiłam sobie, że przecież to młodziutka zakochana dziewczyna, naiwna i wierząca, że osoba, którą bardzo kocha zmieni się na lepsze, że zacznie ja traktować z miłością i szacunkiem. Ciężko mi pisać o tej książce nie używając wulgaryzmów, emocje jakie mi towarzyszyły były i są bardzo silne. Kim trzeba być, żeby dopuścić się czegoś takiego? Kim trzeba się stać, żeby wyrządzić taką krzywdę drugiej osobie i oblać ją żrącym kwasem? Opis tego wydarzenia przyprawił mnie o mdłości, płacz, furię, krzyk, współczucie i... ogromny podziw, że mimo tak traumatycznych chwil, główna bohaterka nie poddała się!
Książka też doskonale ukazuje nam problem, jakim jest prawo na świecie. A właściwie chciałoby się powiedzieć jego brak. Mimo wielokrotnego zgłaszania przemocy, aktów wandalizmu i strachu o własne życie, policja nie zrobiła NIC, dopóki nie wydarzyło się najgorsze. Późniejszy wyrok też był, według mnie kpiną. Dlaczego jest tak, że największą karę ponosi ofiarą? Dlaczego oprawcy pozwala się śmiać prosto w twarz pokrzywdzonej?
Pamiętajcie kobiety, jakikolwiek sygnał alarmowy, czerwona lampka w waszym związku i wiejcie ile sił w nogach, bo później może być za późno...