Pora na bajkę. Bajkę o stolcu, bobku, klocku. Po prostu o psiej kupie. Nie, to żaden makabryczny żart, to nietuzinkowa i mądra książka dla dzieci. Kwiaty Orientu zafundowały czytelnikom naprawdę ciekawego kwiatuszka do kolekcji, który zmusza do nieoczekiwanych refleksji.
W książce Kwon Jeong-saeng mały piesek robi małą kupkę. A świat, czemu trudno się dziwić, nie jest do niej zbyt przychylnie nastawiony. Pogardza nią okrutny ptak wyzywając od nieprzyzwoitych i brudnych, wyśmiewa ją kura, przekazując swoje uprzedzenia i wrogość pisklętom. Wyżywa się na niej także, równie smutna i samotna, grudka ziemi. Kupa zapada się w swojej rozpaczy do czasu aż obok niej zaczyna kiełkować mlecz. Ten obiecuje jej bowiem zakwitnąć pięknie jak gwiazdy, jeśli ona zgodzi się zostać jego nawozem. Tak to już natura urządziła: rozkład daje życie. A kupa nie chce już dłużej być sama, więc decyzja o poświęceniu się nie jest dla niej trudna.
O sile tej bajki świadczą przede wszystkim pytania, które dzięki niej sobie zadajemy. Można się np. zastanawiać czy mlecz to przyjaciel, mentor, czy sprawny manipulator, czy kolejne pokolenia mogą uwolnić się od nienawistek i awersji poprzedników. Zwraca naszą uwagę na złożoność rzeczywistości: jeden jej element nie istnieje bez drugiego. Przypomina nam także, że jesteśmy taką samą częścią świata, jak mała, smutna kupa. To także historia o pozorach, które tak kochamy i sile metamorfozy. „Psia kupa”, to również gorzka prawda o nas samych, o tym jak szybcy i powierzchowni jesteśmy w osądach, jak łatwo zapadamy się w swoich uprzedzeniach. Oceniamy, kierując się wydumaną – i przecież zmienną - estetyką, a nie tym, co krzywdzi innych.
Ekologiczne przesłanie bajki natomiast nakłania do zwrotu ku temu, co naturalne. Naturalny nawóz jest najzdrowszy i obecny od zawsze. Musimy przypomnieć sobie, lub na nowo uświadomić, że kupa jest obecna w pięknym kwiatku, który wąchamy, w smacznych owocach/warzywach, które z przyjemnością spożywamy i, że każdy z nas chodzi przecież z kupą w sobie. W naszym świecie, ogórków i pomidorów równej miary (ale za to bez smaku), nawet mleczowi grozi niebezpieczeństwo. Nie pasuje on przecież do równo przystrzyżonych trawników… bo dla wielu, to nie element potrzebnej różnorodności, ale tylko zwykły chwast.
Czy ekologiczne PSIEsłanie do mnie trafia? Rozumiem konieczność istnienia i ekologiczną korzyść, jednak psich kup na trawnikach i chodnikach jest zbyt wiele, aby nagle przestały być palącym problemem. Za duża ilość czworonogów przypada na zbyt małe skwerki, a to już efekt złego zarządzania zielenią w miastach, większych i mniejszych. Ze względu na to, że jest jej coraz mniej, o prawa do niej toczą się zacięte batalie między spacerowiczami, piknikowiczami i właścicielami czworonogów.
Nawet kupa, gdy jest dobrze narysowana może wzbudzać sympatię. Z kart książki patrzy więc na nas pulchna, rumiana, z oczkami jak węgielki – miła dla oka – wydalona papka niestrawionych resztek pokarmu. Ilustracje w książce, mimo tego, co przedstawiają, są bardzo refleksyjne i sugestywne: bohaterka pozostawiona samotnie w deszczu, opuszczona i smutna, przytulająca się... – no, sama słodycz. Rysunki, Jeong Seung-gak, personifikujące psią kupkę i ukazujące ją jako małego słodkiego ludzika, to najwyraźniej przemyślany zabieg, bez pudła trafiający w wyobraźnię czytelnika: małego i dużego.
Czasami najgrubszy podręcznik czy encyklopedia nie nauczy nas tego, co ilustrowana książeczka. A tutaj to niby o kupie, a jednak o nas i o tym, że w przyrodzie wszystko ma swoje miejsce i jest potrzebne.