Wyzwania czytelnicze bywają przydatne. Chociaż czasem zbyt determinują czytelnictwo, szczególnie w mojej sytuacji, gdy czytam średnio trzy książki miesięcznie, to jednak pomagają w wyczytywanie tych książek, które czekają czasem cierpliwie latami w domowej biblioteczce, by wreszcie doczekać się chwili, gdy je wyciągnę z półki i czytam. I tak było i tym razem. Dzięki jedynemu wyzwaniu, w którym biorę udział przeczytałam prawdziwie świetną książkę. To książka, jedna z tych, które nie należą do masowo czytanych, bo to ani nie romans, ani erotyka i nie kryminał a ja przeczytałam o niej kiedyś tam na bardzo ciekawym czytelniczo blogu i stało się....książka trafiła do mojej biblioteczki. I teraz po jej przeczytaniu mogę stwierdzić, że to był udany zakup, bo "Bez ramiączka ........" Deborah Davis to błyskotliwa i pasjonująca opowieść o niezwykle utalentowanym i pracowitym malarzu oraz jego modelce, której jedynym zajęciem było, jak dzisiaj byśmy to określili, bycie celebrytką, znaną głównie z urody, i ich wspólnym dziele, czyli obrazie Madame X, który pokazany na paryskim Salonie w 1884 w pierwszej swej wersji z opadającym ramiączkiem zbulwersował Paryż, zniszczył reputację przedstawionej na nim Amélie Gautreau i przyczynił się do zachwiania wspaniale rozwijającej się kariery jego twórcy, którym był Amerykanin John Sargent.
Książka, którą czytałam z prawdziwie dużym zaciekawieniem - akurat sztuka jest w kręgu moich niezbyt szerokich zainteresowań a poza tym lubię biografie - dostarczyła mi nie tylko przyjemności jako wciągająca i frapująca lektura, ale i poszerzyła moją skromną wiedzę w zakresie malarstwa i życia tak zwanych wyższych sfer w Paryżu, głównie w okresie Bell Epoque. Deborach Dawis zawarła w niej dwie nietuzinkowe i barwne biografie, które prowadzone są dwutorowo, by zazębić się w zasadzie tylko w momencie, gdy utalentowany i odnoszący sukcesy malarz pochodzenia również amerykańskiego John Sargent postanawia namalować portret pięknej młodej Amerykanki żyjącej w Francji i odnoszącej głównie w Paryżu towarzyskie sukcesy. A zatem wpierw poznajemy historie ich życia sprzed czasu, gdy się poznali, a później ich diametralnie różne losy, o których w ogromnym stopniu przesądziły wydarzenia związane z wystawieniem w roku 1884 na paryskim Salonie pierwszej i podstawowej wersji portretu, który John Sargent zauroczony swą piękną modelką wręcz obsesyjnie malował poświęcając mu wiele miesięcy i cierpliwości, gdyż Amélie była chimeryczną modelką, nazwał Madame X. W portrecie tym oboje pokładali wielkie nadzieje. Okazały się one jednakże płonne, gdyż przyjęcie go przez Paryż było druzgoczące dla nich obojga.
Szczerze polecam nie tylko zainteresowanym sztuką. Deborach Davis, mimo wielu faktów i nazwisk wymienionych w książce, nie nudzi swą opowieścią a wręcz odwrotnie sprawia, że barwnie przestawiona historia wciąga poruszaną tematyką jak i jej tłem