Muszę przyznać, że chyba mam szczęście do biografii. Z natury nie przepadam za zaczytywaniem się w ludzkich życiorysach, ale są takie osoby z kręgu literatów, aktorów, piosenkarzy, na których temat nie wystarczą mi zdawkowe informacje.
Po bliższym zaznajomieniu się z historią sióstr Bronte, przyszła pora na kolejnego klasyka angielskiej literatury - Karola Dickensa. Tym chętniej właśnie teraz zabrałam się za lekturę książki znalezionej w bibliotece na półce z wymianą, że zaistniały ku temu sprzyjające okoliczności: nadchodzi Boże Narodzenie, nieodmiennie kojarzące się z "Opowieścią Wigilijną", a parę dni temu zdarzyło mi się obejrzeć ekranizację "Wielkich nadziei", do których lektury od jakiegoś czasu również się przymierzam.
Biografia wielkiego pisarza autorstwa Stefana Majchrowskiego to rzetelna analiza jego życia. Pisarz tworzył w epoce wiktoriańskiej, do dziś pobudzającą wyobraźnię literatów i czytelników swym niepowtarzalnym, mrocznym klimatem. Sam Dickens dorastał w dość niekonwencjonalnej rodzinie, która przez jakiś czas zamieszkiwała nawet w jednym z londyńskich więzień, a jednak od najmłodszych lat Karolowi towarzyszyło przekonanie, że jest w stanie osiągnąć odrobinę więcej, wybić się ponad przeciętność. Z tego powodu nie podobała mu się praca, jaką od nastoletnich lat musiał wykonywać. Jednak bez tych bolesnych doświadczeń zapewne nie oddałby z takim pietyzmem losów Davida Copperfielda czy Olivera Twista.
Losy Karola Dickensa to żywot nie zawsze rozumianego geniusza, pioniera zagadnień dotyczących praw autorskich, wrażliwego na los prostych i ubogich ludzi filantropa o nieco mrocznej naturze. Życiem prywatnym pisarza targały wielkie namiętności. Ojciec dziesięciorga dzieci, swe uczucia zdawał się lokować w wielu kobietach, jakie go otaczały, z wyjątkiem własnej żony, którą jednak niewątpliwie przez większą część życia darzył sympatią. Fascynowały go zagadnienia związane z prawodawstwem i sądownictwem, zwłaszcza krążące wokół więziennictwa i kary śmierci. Uczestniczył w wielu egzekucjach, a podróżując m. in. do USA, odwiedzał tamtejsze więzienia i szpitale psychiatryczne, by porównywać je z angielskimi odpowiednikami. Miał naturę reportera, zresztą nieobce było mu pisanie do prasy. Wiele swych powieści publikował w formie pojedynczych rozdziałów, drukowanych w periodykach, pisywał też jako sprawozdawca.
Majchrowski poświęca wiele miejsca życiu uczuciowemu Dickensa, wspomina o jego przyjaźni z wieloma wybitnymi twórcami epoki, takimi jak Thackeray. Poznajemy również jego pierwszą miłość, a także nieco dziwnie wyglądające dla postronnych obserwatorów porozumienie dusz, jakie połączyło go z młodszą i przedwcześnie zmarłą, siostrą swojej żony. Wszystkie doświadczenia życiowe Dickensa znalazły odbicie w jego twórczości, a osoby, z którymi stykał się na co dzień, uwieczniał na kartach swych dzieł.
Karol Dickens to klasyk, pisarz - legenda i mistrz słowa. Choć jego twórczości można zarzucić zbyt wielki patos i moralizatorski ton, a postaciom, że są jednoznacznie dobre lub złe, dla mnie akurat nie jest to wadą. Dziś nie pisze się już takim językiem i nie dostrzega się pewnych spraw, uważanych za niewygodne. Dickens nie bał się podejmować ważnych społecznie tematów i choćby dlatego powinien pozostać wzorem do naśladowania.