Przeczytałam w życiu już wiele różnotematycznych książek, jednakże ta o której chcę Wam kilka słów powiedzieć, to nie tylko książka, ale i nagrany na kasety magnetofonowe wywiad Kaia Hermanna oraz Horsta Riecka przeprowadzony z nastoletnią ćpunką i prostytutką Christiane F.
Jednym z poważniejszych problemów, wciąż niestety aktualnych, jest problem narkomanii. Książka, do której przeczytania chcę zachęcić nie jest ani pamiętnikiem, ani powieścią. To niezwykły dokument, dla uwiarygodnienia treści którego, wpleciono także słowa matki bohaterki oraz specjalistów.
Główną postacią jest z początku dwunastoletnia córka F., Christiane. Rodzice dziewczyny nigdy nie byli zgodnym małżeństwem. Dziewczyna miała sporo swobody, toteż szybko zaczęła uciekać w świat szkolnych koleżanek wraz z którymi zaczęła regularnie pojawiać się w Haus der Mitte, gdzie po raz pierwszy spotkała się z haszyszem.
W domu wciąż ze sobą mieszkający (choć rozwiedzeni) rodzice wciąż się kłócili, ojciec pił i awanturował się, dlatego wspomniany, ewangelicki ośrodek, stał się dla Christiane pewną ostoją, azylem. Nawiązywane przyjaźnie pomagały jej funkcjonować w młodzieżowym społeczeństwie. Wraz z nimi niebawem trafiła do rzekomo najlepszej dyskoteki w Europie, do Soundu, gdzie właściwie nie brało się haszyszu czy LSD. tutaj na topie była heroina. Bohaterka początkowo nie chciała brać. Wciąż miała w głowie zasady wyznawane z Haus…, mianowicie, iż nigdy nie będą narkomanami, którzy biorą coś więcej niż hasz. Ludzie biorący jedynie hasz, to nie narkomanie. Słowa te jednak dość szybko przestały mieć znaczenie. Presja grupy, nowa miłość, nowe towarzystwo.
Dziewczyna uzależniała się.
Właściwie nikt nie mógł zauważyć tego, że powoli wyprzedawała swoje kolekcje płyt, książki czy, że miała ślady po wkłuciach. Dlaczego nikt z domowników jej nie przyłapał? – bo ojciec już wówczas z nimi nie mieszkał, natomiast mama i siostra zbytnio były pochłonięte – jedna pracą, druga szkołą. Christiane natomiast powoli opuszczała się w nauce. Oczywiście były w jej życiu myśli związane z odtruciem. Nie chciała jednak niczego robić bez swego chłopaka.
Ona i Detlef stanowili niemal jedno. Wzajemnie się wspierali, także jeśli chodzi o zdobycie pieniędzy na kolejną ćwiartkę. Detlef wraz z nałogowymi ćpunami pojawiał się na tytułowym dworcu. Tutaj też szukał gejów, którym świadczył swe usługi. Początkowo nie pozwalał swej dziewczynie na zarobek. To jednak po pewnym czasie się zmieniło.
Pierwsze odtrucie przeprowadziła pod kontrolą matki, która odkryła nałóg córki po tym, jak jej przyjaciółka, która z powodu zrostów nie potrafiła się wkłuć i zachlapała łazienkę krwią.
Narkotyki odegrały ogromną rolę w życiu dziewczyny. Zaczęła się prostytuować, przestała zważać na szkołę. Co jakiś czas odtruwała się, szukała nawet ośrodków dla narkomanów. Poznała, że pośród narkomanów nie ma uczucia, jakim jest przyjaźń. Ćpuni pożyczając sobie wzajemnie sprzęt, wspólnie zarabiając ‘obdarzają’ siebie także żółtaczką. Natomiast wyrwanie się z nałogu jest rzadkością. Książka zawiera autentyczne zdjęcia bohaterki, jej znajomych oraz Detlefa, także tych znajomych, którzy zostali znalezieni ze strzykawką w ramieniu, w miejskich szaletach.
Christiane dzięki samozaparciu się wyjechała do rodziny matki i tak poszła do szkoły realnej. Niestety dyrekcja nie pozwoliła jej, ze względu na przeszłość kontynuować nauki. Zmuszona była pójść do zwykłej szkoły.
Opowieść dość trudna w czytaniu. Wiemy jednak, iż autorka i ćpunka zarazem żyje. Czytelnik pragnie więc poznać jej życie i w ośrodkach i na dworcu…