"Drzazgi" to przedziwna opowieść o silnych osobowościach połączonych jakby wbrew własnej woli siecią relacji i powiązań. To historia wciągająca, szokująca, oblepiająca swymi mackami umysł czytelnika i ciągnąca go ku obłędowi. To krótki łańcuch trzech pokoleń, rozpoczynający i kończący się najsłabszymi ogniwami. "Drzazgi" to książeczka, w której zawierają się - mimo małej objętości, wszystkie najpotrzebniejsze słowa - ni mniej, ni więcej. Tyle i aż tyle.
Joanna Bartoń stworzyła dzieło krótkie, lecz trafiające w sam środek ludzkiej duszy. Błądzimy po omacku na kartach życia głównej bohaterki, a pomiędzy "wtedy" a "dziś" odbijamy się o introwertyzm, chorobliwy perfekcjonizm, biseksualizm, strach, niepewność, niedowartościowanie i przewartościowanie, brak miłości, szacunku, zaufania, niezdrowe relacje partnerskie na poziomie matka - dziecko, lub zupełne ignorowanie swego potomka, niedojrzałość emocjonalną i niedojrzałość do pewnych ról społecznych, a wszystko to w gęstym sosie pozornej wolności i beztroski.
Ile potrafi znieść miłość matki? Ile matka potrafi wybaczyć? Lilianna o swojej nie może powiedzieć wiele - a może właśnie może, lecz nie byłoby to nic dobrego, poza tymi ulotnymi chwilami, w których matka wykazywała szczątkowe zainteresowanie córką. Czy mając taki wzorzec - chorej, szalonej, wiecznie nieobecnej matki sama będzie potrafiła wcielić się w tę rolę? Czy jej syn odnajdzie w niej wsparcie, którego samej Liliannie tak bardzo brakowało? Do tych wniosków czytelnik musi dojść sam, bo ta opowieść daje nam wyłącznie ciężkostrawne, raniące niczym ciernie, niekiedy patologiczne migawki z życia bohaterów.
"Drzazgi" na pierwszy rzut oka szokują, by zaraz potem pociągnąć czytelnika - zaraz za Lilianną na dno bólu, cierpienia i rozpaczy. Postawa i czyny głównej bohaterki nie są jednoznacznie złe, co daje nam przyzwolenie na wszelkie próby zrozumienia jej zachowań, być może nawet na pewna dozę sympatii do tej silnej, choć na zawsze już złamanej kobiety.
Gabriel - genialne dziecko zrodzone z miłości, dorastające w stanie permanentnej niemiłości i emocjonalnej próżni, chłopiec mający wszystko czego zapragnie, jedynie ze względu na bycie synem swego nieżyjącego ojca i dzieckiem swojej okaleczonej emocjonalnie matki, chłopiec pozbawiony dzieciństwa dopuszcza się straszliwej zbrodni, wokół której zaczyna w szaleńczym dance makabre orbitować jego matka.
Lilianna - z własnej woli już nie-matka, ugięta pod ciężarem wyimaginowanego ostracyzmu zaczyna wieść życie utracjuszki - aby zapomnieć, nie myśleć, nie czuć, nauczyć się życia na nowo, doznać czegoś co nie jest obezwładniającym poczuciem pustki.
Fantomowy ból po utracie syna-sprawcy próbuje uśmierzyć używkami, zagłuszyć rozrzutnością, przytępić rozwiązłością i utopić w najlepszym wydaniu hedonizmu na jaki obecnie stać jej udręczoną duszę.
"Drzazgi" to trudna opowieść o kobiecie, która kochała tylko raz i o matce, która została nią przez narzuconą rolę społeczną.