"Pamiętaj, że każdy z nas ma dwie drogi. Albo będzie próbował doświadczyć szczęścia, robiąc to, co mu w duszy gra, albo będzie żył, by zadowalać innych i spełniać ich wymagania, co jak wiemy, nie ma nic wspólnego ze szczęściem."
Aletta Różańska jest psychiatrą i psychoterapeutką. Po śmierci swojego mentora przejmuje w spadku jego gabinet i otwiera własną praktykę. Pogodzenie się ze śmiercią nie tylko opiekuna, ale i po trosze przyjaciela, a nawet ojca, przychodzi jej z ogromnym trudem i wciąż nie potrafi ostatecznie się z nim pożegnać. Życie prowadzi w pojedynkę, ponieważ tak bardzo pochłonięta sprawami swoich pacjentów, nie ułożyła sobie życia prywatnego. Jej codzienność wydaje się być zaplanowana i niewiele jest w stanie ją zaskoczyć. No przynajmniej do momentu, kiedy na jej drodze pojawią się Julia i Eryka, bo wtedy już nic nie będzie tak jak dawniej. Julię poznajemy jako kobietę zagubioną, stłamszoną, emocjonalnie rozchwianą, niepewną swoich uczuć i dokonywanych wyborów, wpędzaną przez narzeczonego ( z piekła rodem) w ogromne poczucie winy. Na początku związku czuła się jak księżniczka, potem stała się bohaterką zupełnie innej bajki, kimś pomiędzy Kopciuszkiem, a Sierotką Marysią. Kiedyś oddana i adorowana - dziś kontrolowana i rozczarowana. Eryka to żona, matka i taka trochę życiowa pozytywna wariatka. Ma dość codzienności, odartej z romantyzmu i spontaniczności, jest zmęczona mężem i synami. Kiedyś była kobietą z wielkimi planami i marzeniami, dziś z garami. Trzy kobiety. Każda ze swoim bagażem doświadczeń, własnymi problemami i innym spojrzeniem na życie. Każda inna, a jednak wszystkie do siebie tak bardzo podobne. Towarzyszę im w tym Kołobrzegu, szukam z nimi tego szczęścia, co się na moment gdzieś zgubiło. Podobno kto szuka, ten znajdzie, prawda? Przyglądam się tej, rodzącej się między nimi cudownej przyjaźni i kiedy tak patrzę, na tę łączącą je nić wzajemnej akceptacji i zrozumienia, to ogarnia mnie ogromne wzruszenie, bo relacja, która połączyła te trzy kobiety, jest naprawdę piękna, obserwuję ją z mieszanką zachwytu i radości.
To bardzo mądra, życiowa i z pewnością wielu kobietom potrzebna historia. Opowieść, która wypełnia mnie spokojem, daje nadzieję, zaraża optymizmem i powoduje, że głośno się śmieję. Koi, wzrusza, otula, niosąc ze sobą mnóstwo emocji i tak potrzebnych refleksji. Niezwykle prawdziwi bohaterowie, niezwykle wartościowa, poruszająca i pouczająca lektura, o samotności, o bólu i radości, o bolesnej konfrontacji z niewygodną prawdą, o próbie walki o siebie, której towarzyszy niezachwiana wiara w to, że miłość jest najważniejsza. O tym, że kobieca siła i solidarność mają naprawdę wielką moc, bo my kobiety potrafimy być dla siebie inspiracją, motywacją i ogromnym wsparciem. Pokochałam wszystkie bohaterki, ogromnie kibicowałam Julii, dla Aletty już też mam w swojej głowie ułożony plan, jednak mentalnie najbliżej mi do Eryki. Ironiczne poczucie humoru łączy ludzi.
"Ludzie wybierają złe wyjścia z braku odwagi".
Pamiętajmy, że nigdy nie jest za późno na zmianę. Przecież tak wiele dobrego może nas spotkać od całkowicie obcego i zupełnie przypadkowo spotkanego człowieka. Musimy walczyć o swoje marzenia i mieć odwagę, by pójść własną drogą. Wielki ukłon w stronę Autorki również za to, w jak piękny sposób odczarowała istotę psychoterapii, która moim zdaniem wciąż należy do niewygodnych i wstydliwych tematów. Tomoje pierwsze spotkanie z twórczością Autorki i jestem oczarowana jej piórem. Staram się nie porównywać, ale myślę, że Ania Niemczynow będzie miała w końcu towarzystwo na podium. Ten, kto mnie zna, ten wie, że trudno o większą rekomendację ❤️
Tym bardziej się cieszę, że "Kobieta w deszczu" to pierwszy tom sagi nadmorskiej. Ogromne gratulacje i do szybkiego zobaczenia! To więcej niż pewne.