Przedstawiam wam książkę niezwykle doświadczonej kobiety – Catherine Ingram, która dla wielu ludzi może stać się drogowskazem w poszukiwaniu sensu własnej egzystencji. „Namiętna obecność” to pozycja na wskroś ludzka, pozwalająca spojrzeć na samotność w zupełnie nowym świetle. Wielu z nas czuje w sobie ukryte pragnienie przynależności do jakiejś religii, czy grupy społecznej i często udaje nam się wpasować w wybrane środowisko. Co jednak, gdy nie czujemy owej przynależności, a samotność jest naszą jedyną przyjaciółką?
Autorka szczerze opowiada o momentach rozczarowania życiem, zagubieniu i osamotnieniu. O depresji, pustce i poczuciu bezsensowności istnienia.
"Odkąd pamiętam moje życiowe poszukiwania motywowała mieszanina cierpienia i pragnienia, aby żyć z pasją. Z takim uzasadnieniem goniłam za doświadczeniami, uciekałam od cierpienia i gnałam wszędzie tam, gdzie oczekiwałam czegoś ekscytującego"
Aż trudno pojąć, jak wielką i inspirującą przemianę przeszła Catherine Ingram. Droga ta nie była ani prosta ani oczywista, jednak pokazuje, że to za czym gonimy w życiu najczęściej już posiadamy i wystarczy to odnaleźć. Wszystko czego potrzebujemy jest w nas, jednak zagłuszamy to na co dzień poprzez media, używki, wszechobecny hałas i nadmiar bodźców.
"Wciąż miałam poczucie, że czegoś w tym wszystkim brakuje, tak więc nie ustawałam w poszukiwaniach. Problem polegał na tym, że bez względu na to, jak bardzo czułam się nasycona i ożywiona w chwilach głębokich doświadczeń, ten stan nie był trwały. Tak jak głód, który pojawia się w kilka godzin po wyśmienitym posiłku czy pragnienie, które przychodzi wkrótce po jego ugaszeniu, doświadczenie spełnienia było ograniczone czasem"
Autorka zachęca do odprężenia i przyjęcia treści książki bez potrzeby zapamiętywania czegoś na później, czy prób pojmowania jej w sposób intelektualny. Pomaga przywrócić poczucie zadowolenia, które w praktyce znaczy o wiele więcej niż szczęście. Tłumaczy czym jest świadoma obecność, dzięki której nasze zmysły będą pracowały na najwyższych obrotach.
Muszę przyznać, że bije z tej książki niesamowita energia i siła do działania, a przede wszystkim wiara w to, że nasze życie znów może być piękne. Znajdziecie w niej spokój i natychmiastowe wsparcie. Wraz z przeczytaniem kolejnych rozdziałów czułam jakby ktoś uwalniał mnie od ciężarów, które nagromadziły się na moich barkach przez cały dzień. Autorka przedstawia korzyści wynikające z kontemplacji w ciszy i samotności. Pokazuje na przykładzie wielkich nauczycieli, jak niewiele słów potrzeba by skomunikować się z drugim człowiekiem. Pozwala uwolnić się od obsesyjnego mylenia, które kręci się tylko wokół „ja”. Uświadamia, że często budujemy wokół siebie mur stworzony z historii, które nas dotyczą i zamiast iść naprzód, wciąż kreujemy się na gwiazdę dramatu, która z góry skazana jest na nieszczęście.
"Otwieramy rano oczy i najpierw jesteśmy bardzo świadomi tego, co widzimy i czujemy. Nie ma myśli czy odniesienia do istoty, która właśnie doświadcza. Jest tylko czysta świadomość, proste bycie. Potem myśli powoli zaczynają się kotłować i gromadzić wokół starego, wyświechtanego tematu, opowieści o <<ja>>. Ta historia ma wiele wersji, w zależności od tego, komu jest opowiadana. Im bardziej zajmuje naszą uwagę, tym bardziej chce być wypowiedziana"
Autorka pomaga uwolnić się od rozpamiętywania przeszłości. Otwiera oczy na wiele kwestii, jak choćby ta, że samotność może stanowić coś dobrego. Wiele mądrości zaczerpniętych zostało z praktyk buddyjskich. Mowa tu m.in. o Dialogach Dharmy, odosobnieniach, spotkaniach z nauczycielami.