Na okładce jest Frida Kahlo i Lew Trocki. Dziwne zestawienie, nie z tego świata i dlatego mnie to zaciekawiło, bo co ma wspólnego Meksyk z Rosją Sowiecką? Tego laik taki jak ja nie wie. Aż się musiałam pytać o szczegóły biograficzne, czy książka nie jest tworem fantazji. Okazuje się, że nie, że Trocki mieszkał u Fridy Kahlo w Coyoacán i tam został zamordowany przez wysłanników Stalina.
Jest to próba spojrzenia autorskiego na ostatnie lata życia Lwa Trockiego, który dziwnym zrządzeniem losu z Rosji przenosi się do Meksyku i tam dokonuje żywota w środowisku bohemy meksykańskiej. To jakby orła wsadzić do gołębi, ale tak było. Autor pokazuje nie tylko postacie z willi Fridy Kahlo i jej artystyczne otoczenie, ale i opisuje podróże Deville'a śladem Trockiego, między innymi przez Syberię.
Moje wrażenia z tej lektury były takie, że życie jest nieprzewidywalne. Ale i takie, że wszystko zależy od warunków, w jakich człowiek się znajdzie, a może i od przypadku. Trocki, wielki rewolucjonista, człowiek, który zagrażał Stalinowi po śmierci Lenina, przez którego Stalin wymordował całe jego 'stronnictwo', jeśli takowe było, a wiemy, że to wymysł Stalina, który w czasie rewolucji przewodził Armią Czerwoną, to właśnie ten człowiek świetnie czuł się wśród malarzy i pisarzy w Meksyku, który próbował pisać i czuł się z tym dobrze, który zafascynował Fridę, co widać na zdjęciu z okładki.
Deville zestawia Trockiego z Malcolmem Lowrym, pisarzem, który też był synem 'burżuja', ale którego sprzeciw wobec porządkowi świata miał naturę wewnętrzną. Autor w urywanych fragmentach bada i opisuje życie obu. Widzi podobieństwa i różnice. Lowry chciał zmienić świat, obalić ustrój, ale mu się to nie udało. Natomiast Trocki chciał być artystą, a obalił ustrój. Potem był jedynym człowiekiem, który mógł powstrzymać parcie Stalina do dyktatury i być może zmienić oblicze XX wieku, ale mu się to nie udało. Coś go powstrzymało. Może ironia losu, może przypadek?
Zastanawiam się, czy właśnie o tym jest ta książka? O przypadku, który rządzi ludźmi i światem? O dziwnych ironiach losu? Na pewno o tym, że rewolucja następuje na skutek wielu czynników, tak jak w Rosji. A dlaczego w Meksyku nie nastąpiła, choć i tam znalazł się człowiek do jej wywołania odpowiedni? Nie wiadomo. Bo nie wiadomo jak i w jakim kierunku obracają się tryby historii.
Takie jest moje wrażenie z tej książki. Jak napisałam na początku, drugie wrażenie, ale doszłam do wniosku, że warto jest pochylić się nad dobrą książką niż nad tuzinem czytadeł.