„-Panie i panowie, Siedemdziesiąte Czwarte Głodowe Igrzyska uważam za otwarte!” (str. 142)
Na ruinach Ameryki Północnej powstało państwo Panem. Krajem rządzi bogaty Kapitol, otoczony dwunastoma dystryktami. Każdego roku stolica upomina się o dwóch trybutów z każdego dystryktu- chłopca i dziewczynę w wieku od 12 do 18 lat. Dzieci muszą wziąć udział w niezwykle brutalnym pojedynku- w bratobójczej walce na śmierć i życie. Tylko jedna osoba może wrócić do domu, ale i tak nigdy nie będzie bezpieczna…
Kiedy po raz pierwszy zobaczyłam „Igrzyska śmierci”, nie wiedziałam, co o nich myśleć. Na początku spodziewałam się krwawej jatki, lecz po jakimś czasie uważałam, że to jakiś romans z wampirami w tle. Opis niby wiele mówił, ale nie przekonywał mnie do zakupu, jednak mimo, że byłam niechętna do „Igrzysk…”, często patrzyłam na półkę, na której się znajdowały i w końcu zdecydowałam się na tę historię. Nie czytałam wcześniej żadnych opinii i nie miałam pojęcia, co znajdę w znanej obecnie trylogii. Na szczęście książkę przeczytałam i nie żałuję!
Już sam początek strona pozwala poczuć klimat dwunastego dystryktu, ironiczne, pełne chłodu przemyślenia o Kapitolu, wyjście na dożynki, polowanie w lesie- wszystko to jest takie prawdziwe, pełne realizmu. Pamiętam, jak bez opamiętania czytałam z uwagą każde słowa i co chwilę wracałam do najlepszych fragmentów. Książka wzbudza wiele emocji i nieraz czułam to, co narratorka.
Katniss, znana również jako Kotna, to główna bohaterka, która nigdy nie miała łatwego życia. Dziewczyna na pierwszy rzut oka może wydawać się osóbką niemiłą, ale czy to na pewno jej wina? Kotna to postać, którą polubiłam i rozumiem jej zachowanie. W Panem nic nie jest łatwe, o czym autorka często wspomina, a ta szesnastolatka i tak jest (i będzie) pozytywną postacią, bo Suzanne Collins w piękny sposób opisała troskę Katniss o życie swojej młodszej siostry- Prim. To właśnie ten wątek jest, według mnie, najważniejszym elementem serii. Poświęcenie Kotnej dla bezpieczeństwa swojej „prymulki” było strzałem w dziesiątkę i zdobyło moją pozytywną opinię o tej książce.
Nie tylko dobra treść wyróżnia tę powieść. Także oprawa graficzna jest wyjątkowa (jak by patrzeć na to trzy lata wstecz). „Igrzyska…” rozpoczęły modę na okładki z symbolicznym znaczeniem. Cieszę się, że w Polsce zachowano oryginalną okładkę. Nasze wydanie jest estetyczne i eleganckie, czcionka nie męczy oczu, a kartki są białe niczym śnieg, nie znalazłam żadnych błędów w druku i chwała wydawnictwu za to, bo mogłoby to zepsuć odbiór powieści, a tak książkę czyta się szybko i nie można się od niej oderwać.
(str. 23)
„Igrzyska śmierci” to rewelacyjnie napisana, wzruszająca i dająca wiele do myślenia historia. Idealnie wykreowani bohaterowie, zaskakująca akcja i świetny pomysł to tylko część rzeczy, które można tu znaleźć. Nic dziwnego, że dzieło autorstwa Suzanne Collins zdobyło tak ogromne uznanie i masę pozytywnych recenzji na licznych portalach i blogach. Trylogia o Głodowych Igrzyskach zasłużyła na miano jednej z najlepszych wsród książek dla młodzieży i długo o niej nie zapomnę. Warto poznać Katniss i jej opowieść. Już jutro w kinach ukaże się ekranizacja powieści, więc zanim ktoś uda się na seans wręcz musi zapoznać się z papierowym pierwowzorem. Ci, co zamierzają zakupić całą trylogię, od wczoraj mają okazję zamówić pakiet wszystkich trzech książek w filmowym opakowaniu. Oczywiście polecam i oceniam na najwyższą ocenę z możliwych- 10/10. „Igrzyska śmierci” są jak śpiew kosogłosa- przywołują swoim pięknem.
„Czy zdołałbyś przetrwać w dziczy, zdany na własne siły, gdyby wszyscy dookoła próbowali wykończyć Cię za wszelką cenę?”