'Nie zawrócę' to powieść napisana przez kobietę, o kobietach i kobietom dedykowana. Powieścią tą autorka pragnęła złożyć ukłony tym, które "pomimo napotkanych przeciwności nigdy nie rezygnują". Tak, jak nie zrezygnowała jej bohaterka - Laura. I tak, jak Laura powtarza, że "nie zawróci", tak ja po lekturze mogę powiedzieć krótko "nie nadążam". Nie nadążam, bo akcja tej powieści jest tak chaotyczna i tak błyskawiczna, że żaden z wątków tak naprawdę nie ma szans czytelnika zaabsorbować. Zaraz pojawiają się bowiem inne miejsca, inni bohaterowie i inne zdarzenia. Nie podoba mi się to. Mam wrażenie, że autorka o samej sobie miała tyle do powiedzenia, że chciała upchnąć wszystko w jednym miejscu, nie siląc się na rozwijanie wątków i zagłębianie w szczegóły. Liznęła trochę tego, trochę tamtego, napomknęła o czymś jeszcze innym i zakończyła historię. Dwie godziny lektury i po wszystkim. Dosłownie - bo w głowie chyba nie zostanie mi nic, a to niedobrze, bo lubię kiedy książka nie daje o sobie zapomnieć...
'Nie zawrócę' to historia zdradzonej pani po 50-ce, która decyduje się rozpocząć życie na nowo, w porzuconej przed laty ojczyźnie. Ów powrót do kraju następuje już na trzeciej stronie powieści, co zniesmaczyło mnie niesamowicie. Dlaczego? Przeczytajcie opis, zamieszczony na okładce:
"Laura prowadzi bezproblemowe, dostatnie życie w Hiszpanii. Pewnego dnia dowiaduje się, że pojawiła się ta druga, dwadzieścia lat młodsza, a z nią niebawem to trzecie. Mąż składa Laurze ofertę bycia pierwszą w dotychczasowym luksusie, ale pod warunkiem zaakceptowania nowych osób w jego życiu. Laura staje przed bardzo trudnym wyborem. Zostać w Madrycie i zatracić siebie, czy wrócić do Polski, całkiem sama – bez męża, bez przyjaciół, bez grosza przy duszy..."
Czy naprawdę ktoś spodziewał się, że opisane powyżej wydarzenia przedstawione zostaną w zaledwie trzydziestu dwóch linijkach tekstu? Bo ja na pewno nie i nie znalazłam w książce śladów tego dostatniego życia, nie byłam świadkiem żadnych bulwersujących propozycji męża bohaterki, ani też nie zauważyłam, aby stawała przed jakimiś trudnymi wyborami. Ledwo ukochany powiadomił ją o innej (w bardzo wyszukany sposób, tak swoją drogą), autorka już wysadzała ją na Dworcu Centralnym i historia lotem błyskawicy ruszyła dalej. Być może ktoś lubi akcję wartką, jak rwący strumień, ale ja chciałabym czasem przystanąć na chwilę, wczuć się w sytuację bohaterki i zastanowić nad przedstawionymi wydarzeniami. U Jolanty Guse tego niestety zaznać nie było mi dane, choć przyznać muszę, że w pewnym momencie całkowicie dałam się porwać i przenieść do świata jednej z bohaterek. Wzruszająca historia życia ekscentrycznej staruszki mogłaby stanowić kanwę osobnej, pięknej i poruszającej powieści. Jej losy naprawdę mnie ujęły. Tylko one.
Niestety - żaden inny wątek nie był ani tak absorbujący, ani tak interesujący. Pozostałe wydarzenia zlepiają się w serię naiwnych historyjek, mających na siłę udowodnić dojrzałym kobietom, że one też mogą odnieść sukces, one też mogą się podobać i one też mają przed sobą Przyszłość. Nic nowego - chciałoby się rzec. Bo ileż już pisarek poruszało ten temat - nie zliczę. Do tego wszystkiego pani Guse sili się na żenujące moralizatorstwo i łopatologicznie tłumaczy "oczywiste oczywistości", w stylu: "dojrzałe kobiety mają prawo...", "dojrzałe kobiety nie muszą..." itd. itd. Gdyby tak zostawić choć fragmencik zmuszający czytelniczki do zadumy, do refleksji... Gdzież tam! Kawa na ławę, srebrna taca, otwarta dłoń - wszystko widać jasno i klarownie, wszystko jest pięknie przedstawione i wytłumaczone. Aż dziw, że w ogóle ten zabieg się udał przy tak błyskawicznie poprowadzonej akcji.
Nie zawrócę napisało samo życie - przedstawione wydarzenia mogłyby być udziałem każdej z nas - nie ma w nich bowiem nic niezwykłego. Miłość, przyjaźń, zawiść, zazdrość, fałszywość - normalne sprawy. Lubię zwyczajność, lubię codzienność i chętnie czytam o niej w literaturze, ale tutaj jakoś nie dałam się autorce przekonać. Nie żebym nie wierzyła w przedstawione wydarzenia - bo wierzę. Ale kiedy bohaterka narzeka na biedę, a śladów owej biedy w opisach nie znajduję, to jak mam ją zrozumieć? Jak mam ją w ogóle polubić? Nie zdążyłam! Bardzo to przykre - ani razu nie było mi dane wczuć się w to, co czuła Laura! Ani razu nawet nie uruchomiłam wyobraźni! Ledwo bym sobie unaoczniła jakieś miejsce, jakąś postać - już akcja zdążyła przenieść się gdzieś indziej. Że nie wspomnę o największej zbrodni, która zawsze irytuje mnie w telenowelach wszelakiej maści - upchnięci tu i ówdzie bohaterowie nagle całkowicie znikają. Przez chwilę czytelnik zagłębia się w ich losy, zaczyna współczuć lub radować się z nimi, a tu zaraz akcja się urywa, a oni odchodzą w zapomnienie. Przychodzi mi przez to na myśl, że tymi różnymi historyjkami autorka chciała jakoś zapełnić strony swej powieści. Wiem jednak, że zabieg ten miał cel nieco inny - pani Guse chciała przedstawić losy wielu różnych kobiet, zmagających się z codziennością, zmagających się z samymi sobą. I wszystko byłoby w porządku, gdyby te ich losy wplecione zostały umiejętnie i logicznie. Ale nie są - bohaterki to pojawiają się, to znikają. A akcja rwie dalej...
Tym, co w 'Nie zawrócę' spodobało mi się najbardziej jest bardzo przystępny język. Można odnieść wrażenie, że tę historię pewnego leniwego popołudnia opowiada nam dobra koleżanka. Powieść czyta się szybko i przyjemnie - kartki prześlizgują się jedna po drugiej, a historię chłonie się jednym tchem. Co prawda - jak już wspominałam - nic w głowie nie zostaje na dłużej, ale fakt jest faktem - lektura to naprawdę miła. Pomagają w tym naprawdę żywe, naturalne dialogi, podtrzymujące tempo akcji i ciekawi bohaterowie.
Zastanawiam się, jak ocenić tę powieść. Ktoś pomyśli, że nie podobała mi się, a wcale tak nie jest. Pomimo ewidentnych wad i usterek jestem w stanie książkę tę docenić. To naprawdę miły przerywnik, gwarantujący chwilę wytchnienia i wnoszący nieco optymizmu. Takie powieści też są potrzebne, bo przypominają balsam, łagodzący rany. Odniosłam wrażenie, że opowieść Jolanty Guse otuliła mnie i rozgrzała, dodała odrobiny radości i wzruszyła. To właśnie stanowi o największej sile 'Nie zawrócę' i właśnie dlatego lekturę tej powieści będę szczerze polecać. Bo trzeba pamiętać o tym, że w wadach książki wymieniłam takie kwestie, które inny czytelnik uzna za największe zalety. Tak to już jest z naszymi gustami i preferencjami. Dlatego przekonajcie się sami, po której stronie barykady staniecie...