Książka „Wysoko wrażliwa miłość- jak żyć z osobą neuroróżnorodną” jest przede wszystkim książką dla par. Takie odniosłam wrażenie i jako osobie, która sobie żyje w pojedynkę czytało mi się tę lekturę z ciekawością, ale niestety nie z pełnym zaangażowaniem, aby móc obiektywnie odnieść się konkretnie i aktualnie do swojej relacji z kimś drugim. To na wstępie.
Autorka bardzo głęboko wchodzi w analizę tematu wrażliwości. Opisuje jej różne rodzaje, wyjaśniając czym się między sobą różnią, ale przede wszystkim tłumaczy jak poznać osobę z wrodzoną, mocno wyostrzaną wrażliwością, taką „nad”. Wyjątkowo wysoką, często utrudniającą zwyczajne i normlane funkcjonowanie.
W czterech rozdziałach, krok po kroku przechodzimy i zmierzamy się z zachowaniem, sposobem bycia i trudnościami osób o takiej strukturze.
Tylko pierwszy rozdział w zasadzie dotyczy osób w kontekście indywidualnym i właśnie w nim można się dowiedzieć więcej o neuroatypowości i sprawdzić czy ma się przejawiające w tym zagadnieniu cechy. Pozostałe trzy rozdziały dotyczą już stricte związków. I tak w drugim autorka zaczyna od samych jego podstaw. Skupia się na zakochaniu, oczekiwaniach i różnych formach związku, by w trzecim szukać sposobów na receptę szczęśliwości w neuroatypowej relacji i przestudiować wątki dobrej komunikacji, więzi emocjonalnej… a nawet Elodie Crepel włazi do sypialni i poucza w sferach seksualnych co trzeba, żeby było lepiej. W czwartym rozdziale jest już nieco bardziej nieprzyjemnie, bo omówiony zostaje etap, kiedy po prostu trudno być razem i wszystkie różnice, toksyczności oraz nieuniknione rozstania muszą mieć nieszczęśliwy finał. Radzi jak sobie z tym wszystkim ewentualnie poradzić i przejść przez żałobę…
Na samym wstępie każdy czytelnik ma okazję zrobić sobie test, dzięki któremu pozna prawdę o swoim poziomie i skali wrażliwości. Indywidulanie, ale też jest możliwość, a wręcz zalecenie, zsumowania punktów ze swoją drugą połówką, co lepiej zobrazuje i zaowocuje wejściem w te wyżej przedstawione rozdziały. Zgrzytało mi to i nie iskrzyło do końca, ale też miałam wrażenie, że autorka pomijając temat przewodni chce zbyt wiele srok złapać za ogon i za bardzo to się rozwarstwiło.
Z wieloma teoriami Pani Crepel się zgadzam. Zwraca przykładowo uwagę na to, jak ważna dla osób wysoko wrażliwych jest potrzeba bliskości i jedności, bo to daje im poczucie bezpieczeństwa i pomaga ich otwierać na drugiego człowieka. Podaje też przekonujące przykłady i krótkie historie. Pojawiają się ćwiczenia, które uświadamiają różne przekonania na swój temat i mogą być pomocne w przemianie, ale nie wszystko jest też kolorowe. Tak samo jak się zgadzam, tak znajdą się teorie, które powodują u mnie szerszy uśmiech ironii i mocne powątpiewanie w racje autorki. I ponownie przykładowo pada stwierdzenie, że w dzisiejszych czasach bycie męską kobietą jest akceptowane, a bycie kobiecym mężczyzną już nie, bo to wstyd. Twierdzi, że z tego powodu mężczyźni wpadają w depresję. Mi się wydaje, że nie o samą wrażliwość akurat w tym przypadku chodzi, ale zwyczajnie o życiową zaradność. I nie mam tutaj nic złego na myśli, ale chyba teraz świat otwiera się na to, że każdy może być kim chce i nie powinno czuć się wstydu. Wystarczy się dogadać i zaakceptować wzajemnie. A o akceptacji akurat gada całkiem dobrze.
Właściwie to średnio podeszła mi ta książka. Właśnie przez takie falowania w tym, że coś odebrałam w sposób pozytywny, aby za chwilę uznać, że jest mi to do niczego niepotrzebne. I jak na początku zaznaczyłam, będzie to dobra pozycja do wspólnej analizy w parze, bo w większości to książka dla takiej grupy stworzona, by razem się docierać albo nauczyć odpuszczać. Ja chyba tym razem, jeśli chodzi o ten poradnik, wybieram to drugie.
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.