"Naznaczeni na zawsze" ukazała się nakładem wydawnictwa Sonia Draga we wrześniu tego roku. Czaiłam się na nią i czaiłam. Różne opinie, często negatywne sprawiły, że z jednej strony miałam ochotę powiedzieć "nie, szkoda czasu", a z drugiej strony postanowiłam, że trzeba mieć własne zdanie. Czy pożałowałam decyzji i faktycznie recenzje polewające jadem tę książkę były słuszne?
Poznajemy główną bohaterkę, która obecnie jest prokuratorką i to jedną z lepszych, znanych i cenionych, a w 1991 roku przytrafiła jej się sytuacja, która mogłaby przerazić chyba każdego. Jak dziecko, dziewięcioletnie, trafia do szpitala i nie pamięta kim jest. Ale żeby dowiedzieć się o co chodzi, musicie przeczytać sami.
Oprócz Jany, naszej głównej bohaterki, poznajemy także świetnych ludzi, komisarza Levina i aspirantkę Bolander. Cała trójka rozwiązuje sprawy kryminalne. I tak, w tym miejscu zaznaczę, że "Naznaczeni na zawsze" to początek serii kryminalnej. W pierwszym tomie przychodzi im próba rozwiązania zagadki śmierci szefa urzędu emigracyjnego. Jego żona ciągle się zapiera, że to nie jej sprawka, ale czy taki człowiek nie ma wrogów? Taka praca na pewno ich raczej mnoży. Problem polega na tym, że to nie jedyne zabójstwo. W niedługim czasie zostaje zabity chłopiec. Czy te sprawy mają coś ze sobą wspólnego?
Wspomniałam wyżej, że to kryminał, a raczej seria kryminalna, ale to szwedzka autorka, więc wszystko, jak to u nich, płynie sobie powolutku. Oczywiście, trzyma w napięciu, ale nie gna czym prędzej ku rozwiązaniu zagadki tylko raczej kluczy wśród poszlak, mąci w głowie czytelnikowi, kręci nim we wszystkie strony. Oprócz wątku typowo kryminalnego, dostajemy także bardzo rozbudowany obyczajowy i to dobrze, bo nie śledzimy tylko zabójcy lub zabójców, bo tego nie zdradzę, ale właśnie przyglądamy się sprawom prywatnym bohaterów.
No właśnie, jeśli chodzi o bohaterów, to trójka tych, na których przyjdzie się skupiać zapewne w kolejnych częściach, jest bardzo sympatyczna. Od razu każdego się lubi i czuje się, jak by się z nimi znało od lat. Według mnie to na duży plus. W końcu to do nich chcemy wracać za każdym razem gdy usłyszymy zapowiedź o nowej części ich przygód, prawda?
Już po przeczytaniu odkryłam, że to debiut autorki i uważam, że bardzo udany. Czyta się lekko, bez uczucia ogromnego ciężaru przemyśleń, który przychodzi dopiero później bombardując myśli jako kac książkowy. Nie da się nie usiąść i nie przemyśleć problemów poruszanych w powieści. Polecam przeczytać, zwłaszcza jeśli lubicie mocne, dobre kryminały niekoniecznie ociekające krwią.
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Sonia Draga.