O debiucie Michała Puchalaka
Amsterdam Parano to debiutancka powieść autobiograficzna Michała Puchalaka o jego młodzieńczych doświadczeniach z narkotykami, seksem, pierwszymi pracami, prawdziwą męską przyjaźnią oraz ze skomplikowanymi relacjami damsko-męskimi. Jest to książka z nurtu literatury inicjacyjnej, traktująca o wchodzeniu młodego człowieka w dorosłość. Akcja powieści rozgrywa się w Amsterdamie, z krótkimi epizodami na Litwie, w Polsce i w Norwegii, w latach 1999-2004, dokąd główny bohater – Michał – wyjeżdża w wieku 19 lat wraz ze swoją wielką miłością, Anką. W założeniach miał to być wyjazd wakacyjny o charakterze zarobkowym, jednak beztroskie życie w Amsterdamie oraz praktycznie nieograniczony dostęp do narkotyków w tym mieście tak bardzo spodobały się młodemu Michałowi, że pozostał tam na długie pięć lat, podczas których eksperymentował na swoim ciele i psychice, zażywając niezliczone ilości przeróżnych narkotyków, zarabiał grube pieniądze, ale też nierzadko głodował i był bezdomny z powodu ich braku, i po prostu dobrze się bawił. Niestety, każda zabawa kiedyś musi się skończyć, a każdy nastolatek w końcu musi dojrzeć, tak też jest i w tym przypadku.
Amsterdam Parano to bardzo udany debiut. Autor „obiecuje” w przedmowie, opisując wydarzenia z pewnego dystansu czasowego, iż będzie się starał prowadzić narrację z perspektywy osoby, którą był podczas opisywanych lat. I rzeczywiście udaje mu się to znakomicie, dzięki czemu narracja jest poprowadzona w sposób bardzo żywy, wartki i wciągający, pozbawiona jest elementu moralizującego, który być może byłby obecny, gdyby autor opisywał przeszłość z perspektywy teraźniejszości, a język powieści jest językiem typowo młodzieżowym, co niestety skutkuje miejscami młodzieńczą bufonadą i megalomanią. Dzieje się tak zwłaszcza na początku książki, bowiem wraz z rozwojem akcji powieści stopniowo dojrzewa jej bohater, stając się mężczyzną coraz bardziej świadomym siebie, refleksyjnym a także, na co ważki wpływ miały chyba zadzierzgnięte w Amsterdamie ekscentryczne znajomości, coraz bardziej tolerancyjnym i otwartym na świat i drugiego człowieka. Dorosłość głównego bohatera kształtuje się w warunkach dość wyjątkowych jak na współczesność. Michał dojrzewa z dala od rodzinnego miasta, kraju, rodziców, przyjaciół i szkoły. Nawiązuje różne ciekawe znajomości, czasem z o wiele starszymi od siebie ludźmi, którzy zazwyczaj są uzależnieni od narkotyków, przeżywa piekło nieudanego związku, który z czasem staje się bardzo toksyczny a nawet niebezpieczny, w końcu poznaje Krystiana, z którym się zaprzyjaźnia i rozpoczyna „biznes” narkotykowy w jednym z amsterdamskich klubów muzycznych, zdobywając w ten sposób sławę „gwiazdy sezonu”, w tym czasie ima się także różnych zajęć zarobkowych. W tych okolicznościach Michał nieustannie poszukuje siebie i swojej drogi, choć nie zawsze robi to świadomie. Autorefleksja w książce pojawia się dopiero z czasem.
W przedmowie Michał Puchalak stwierdził, iż celem jego książki „było pokazanie że nie każdy biorący narkotyki musi być przegranym żulem kradnącym aby mieć na kolejną działkę”. Cel ten zdecydowanie udało się autorowi osiągnąć. Książka poszerza bowiem wiedzę czytelnika na temat większości znanych, a także tych mniej znanych, narkotyków. Jej bohater natomiast to osoba do pewnego stopnia kontrolująca swój nałóg. Mocną stroną narracji są ciekawe i niezwykle malownicze opisy wizji narkotycznych, które niekiedy bawią, ale zawsze dość mocno podważają wiarę w jednoznaczność rzeczywistości. Autor zresztą z czasem dochodzi do bardzo ciekawego wniosku, iż „rzeczywistość nie jest czymś stałym. Jest czymś na co mamy wpływ. Przy pomocy narkotyków lub naszego umysłu. Różnica polega na tym, że rozwijając swój umysł, kontrolujesz to, co się dzieje. Natomiast używając narkotyków jesteś tylko obserwatorem”.
Debiut Puchalaka jest bardzo dobry pod względem literackim. Choć umieszczenie tej samej treści w prologu i epilogu książki świadczyć może o nieznajomości funkcji, jaką teksty wprowadzające i epilogowe pełnią w tekście literackim. Nie bardzo rozumiem bowiem, czemu zabieg powtarzania treści miałby tutaj służyć. Obok niezaprzeczalnych wartości literackich, Amsterdam Parano ma także wartość kulturową, opisuje bowiem dość dokładnie realia i obyczajowość Amsterdamu okresu końca XX i początku XXI wieku. Niestety, poważnym mankamentem książki jest jej redakcja, czy – jak chcę wierzyć – brak redakcji. Tekst, choć zasadniczo dobry pod względem językowym, zawiera bardzo dużą ilość błędów literowych, a nawet ortograficznych oraz cechuje się kompletnym brakiem konsekwencji interpunkcyjnej. Ten edytorski brak wynagrodzi jednak czytelnikowi ciekawa treść i być może także równie ciekawa, a nawet intrygująca i odważna kolorystycznie okładka, której autorem jest również Michała Puchalaka. Zdecydowanie polecam tę pozycję, ponieważ czas z nią nie jest czasem straconym. Ze względu na łatwość lektury, doskonała książka na jeden wieczór.