Powieści z pod znaku fantastyki jest naprawdę masa. Zwłaszcza w ostatnim czasie co druga wydawana książka zaliczana jest właśnie do tego gatunku. Wydawało by się więc, że wszystko co możliwe zostało już napisane, a każda kolejna powieść powiela po prostu schematy wykreowane przez innych autorów. Najprościej mówiąc, ciężko o coś oryginalnego i nowatorskiego. Na szczęście ponad to wybija się Libba Bray ze swoją nową serią - Wróżbiarze, gdzie tom otwierający nosi taki sam tytuł. Autorka zdobyła sławę, nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie, dzięki trylogii o Gemmie Doyle.
Nowy Jork w latach dwudziestych to to istna enklawa jazzu, dżinu i rewii. To właśnie w tym mieście ma zamieszkać, wraz ze swoim wujkiem, Evangelina „Evie” O’Neill. Została odesłana przez swoich rodziców z małego miasteczka w stanie Ohio, po kolejnym skandalu, który wywołała. W ich mniemaniu ma to być kara dla dziewczyny, jednak dla niej to spełnienie marzeń. Evie ma nadzieję, że będzie mogła się wyszaleć w modnych klubach i uda jej się zabłysnąć, aby stać się znaną i sławną.
Niestety, miasto które nigdy nie zasypia ma także mroczną stronę. Nikt nie powinien czuć się pewnie, zwłaszcza, że niebezpieczeństwo nie zawsze jest materialne. Ludzie giną w okrutny sposób, a rozwiązanie znajduje się okultystycznej księdze, o której nikt nie pamięta. Evie razem ze swoim wujkiem Willem, zostają wciągnięci do śledztwa, ale szybko się okazuje, że tylko oni mogą być w stanie odnaleźć zabójcę i powstrzymać go. Dużą pomocą okażą się nadnaturalne zdolności dziewczyny. Z czym przyjdzie im się zmierzyć? Kim są tytułowi Wróżbiarze? Tego i wielu innych rzeczy dowiecie się w trakcie czytania.
Autorka dosłownie przeszła samą siebie. Już od samego początku powieść mnie wciągła, a ciekawość razem z wyobraźnią zaczęły pracować na najwyższych obrotach. Wszystko przez to, że fabuła to istny misz-masz gatunkowy. Znajdziemy tu bowiem, nie tylko elementy fantastyki ale także i sensacji, kryminału, horroru, a także lekką nutkę steampunk (nie zdradzę o co chodzi). Wydawałoby się więc, że wszystko to nie ma prawa idealnie do siebie pasować, a jednak, autorka wszystko połączyła z iście chirurgiczną precyzją. Na bazie tych elementów stworzyła istną siatkę tajemnic, niedopowiedzeń i intryg, które oplatają czytelnika niczym pajęcza sieć, muchę która przypadkowo w nią wpadła, nie dająca o sobie zapomnieć nawet na chwilę. Tempo akcji rozwija się stopniowo, a wraz z nim rośnie także napięcie. Dlatego często w czasie lektury, miałam gęsią skórę i przechodziły mi ciarki po plecach, gdy czytałam o mrocznych i morderczych zamiarach… złego czynnika tej powieści.
Libba Bray doskonale oddaje klimat tamtych lat i to nie tylko po przez dialogi, które uwypuklają manierę stylistyczną tak popularną w tamtych czasach, ale także dzięki dokładnym opisom. Dzięki nim wszystko stawało się dla mnie jeszcze bardziej realne i namacalne, nie było żadnego problemu ze zwizualizowaniem sobie wszystkiego co w danej chwili czytałam.
Bohaterowie, to kolejny wielki atut Wróżbiarzy. Jest ich spora liczba, ale doskonale widać, iż pisarka poświęciła każdemu z nich oddzielny czas. Nie ujrzymy tu bowiem dwóch takich samych postać, każda ma swój niepowtarzalny charakter, a w zestawieniu z całą resztą otrzymujemy naprawdę barwny wachlarz osobowości. Na pierwszy plan wybija się tu zwłaszcza główna bohaterka, której nie sposób nie lubić. Mnie osobiście przekonała jej buntowniczość i zadziorność, no i przede wszystkim pyskaty język to właśnie z tego powodu najczęściej wpadała w tarapaty, będące niejako motorem napędowym dla poszczególnych sytuacji w powieści. Jednak wszystko to jest jedynie fasadą skrywającą tak naprawdę wrażliwą i zagubioną dziewczynę, która pragnie akceptacji oraz uwagi.
Nie mogę nie wspomnieć o oprawie graficznej książki, jest naprawdę świetna. Tym razem to oryginalna okładka nie dorównuje naszej do pięt, co naprawdę jest rzadkością. Graficy świetnie się spisali nie tylko idealnie oddając klimat tamtych lat, ale także, dzięki czarno białym kolorom i uzupełnieniem wszystkiego o tajemnicze znaki oraz stare stronice, wszystko razem wzięte ukazało mroczny klimat historii zamkniętej pod okładką.
Podsumowując. Wróżbiarze to niesamowita książka, wbijająca w fotel i pozostawiająca w nas szalejącą burzę emocji na dość długi czas, nawet po jej ukończeniu. Chociaż, trudno się temu dziwić po zakończeniu jakie zaserwowała autorka. Pozornie sprawa została rozwiązana, ale szybko okazuje się iż było to dopiero preludium do czegoś dużo większego i mroczniejszego. Już po przeczytaniu ostatniego zdania, ciekawość i moja wrodzona niecierpliwość zaczęły mnie dosłownie skręcać od środka. Nie wiem jak dam radę wytrzymać do momentu kiedy ukaże się kolejny tom, a przecież Libba Bray jest dopiero w trakcie jego pisania, więc gdzie tu mówić o światowej premierze.
Gorąco, a gdzie tam… piekielnie mocno polecam!