Niedaleko pada jabłko to najnowsza powieść Liane Moriarty, która zabiera nas w meandry rodzinnych sekretów. Jaką historię przygotowała dla nas autorkę? Jakie sekrety wyjdą na jaw? Dziś opowiem Wam o książce, która jest idealna do zabrania do walizki na wakacje.
Niedaleko pada jabłko od jabłoni
Na pozór idealna rodzina, starsze małżeństwo Joy i Stan, idealna drużyna do debla. Byli właściciele akademii tenisa, rodzice czwórki. Żyją w duchu wyjątkowych wartości, rywalizacji sportowej. Czyż nie brzmi bajecznie? Do czasu aż Joy znika, nie zostawiając po sobie śladu oprócz abstrakcyjnego sms do swoich dzieci. Sprawę komplikują kłamstwa i fałszywe tropy. Liane Moriarty prowadzi narracje dwutorowo. Poznajemy historię sprzed roku, gdy do drzwi puka tajemnicza nieznajoma. Jej życie się rozsypało, chłopak ją pobił, a ona nie miała do kogo pójść. W aktualnych wydarzeniach policja podejrzewa, że dziewczyna miała coś wspólnego z zaginięciem Joy, może miała romans ze Stanem?
„Nigdy nie brałam narkotyków (a z leków tylko paracetamol, nie mam nic przeciwko paracetamolowi), ale czasem myślę, że moim narkotykiem jest tenis. Gdy mecz dobiega końca, czuję, jakbym budziła się z pięknego snu.”
Duet w deblu, duet w życiu
Niedaleko pada jabłko to idealna lektura na czas Wimbledonu, bo Moriarty sprawnie porusza się w świecie tenisa, pokazując nam jego blaski i cienie. Choć książka ma prawie sześćset stron, czytelnik w ogóle nie czuje ciężaru powieści. Sekrety idealnej na pozór rodziny wciągają niemal od samego początku. Nie ma nic lepszego niż mroczne tajemnice wychodzące na jaw! Dreszczyku emocji w nucie obyczajowej dodaje zniknięcie Joy, ale także różne postawy rodziny. Czwórka rodzeństwa i ich rywalizacja o miano najlepszego dziecka jest wyraźnie zaznaczona, a czytelnika może dziwić aż tak wielka różnica zdań i poglądów. Podejrzenia padają na kolejne osoby, a Joe wciąż nie wraca. Spirala kłamstw nabiera tempa. Obyczajowość Niedaleko pada jabłko pomaga nam się zrelaksować, ale Liane Moriarty dba o to, aby nie zabrakło nam dreszczyku emocji i nagłych zwrotów akcji. Na uwagę zasługuje niesamowita umiejętność przenikania się retrospekcji z teraźniejszością. W pewnym momencie sami stajemy się członkami rodziny, którzy z boku mogą obserwować ich dramaty.
„- Pamiętasz zasadę trzech N? – spytała nagle pod wpływem impulsu, gdy Ethan zgasił silnik.
Nie zawahał się.
- Niczego nie przyjmuj za dobrą monetę. Nikomu nie wierz. Nigdy nie bierz za fakty niesprawdzonych informacji”.
Tu nie ma miejsca na nudę!
Ta opowieść wciąga bez reszty, z boku możemy obserwować rywalizację o miano najlepszej żony, męża, dziecka, aby wyglądać na najlepszą rodzinę na świecie. Każdy z nich ma sekret, tajemnice, której nie chce ujawnić. Liane Moriarty potrafi lawirować między ciepłą, rodzinną atmosferą a nagłymi zwrotami akcji, które dodają nieco dreszczyku emocji i namiastki thrillera. Wciąga, upał przestaje istnieć, a my poznajemy więcej i więcej sekretów. Zdecydowanie to nie będzie ostatnia przygoda z autorką, a dopiero początek czegoś niesamowicie obiecującego! Pełnego emocji, napięcia, tu nie ma miejsce na nudę!