Bez Ciebie recenzja

"Czasem najlepsze, co można zrobić dla drugiej osoby, to pozwolić jej odejść..."

Z książkami Agaty Przybyłek miewałam do tej pory dość specyficzną relację. Jedne książki uwielbiałam, a inne mocno krytykowałam. Ciężko było mi jednoznacznie stwierdzić, czy jestem jej fanką, czy raczej stoimy po przeciwnych stronach barykady. Sięgając po cykl "Bez Ciebie" nie byłam pewna, czy mam na to ochotę oraz ciężko było założyć czego mogę się spodziewać.

I wiecie co? Zdecydowanie warto było zamówić książkę autorki, która wydana została w zasadzie dawno temu, bo aż w 2016 roku. W świecie bookstagrama stanowi to ogromną przepaść recenzencką i praktycznie już nikt o pewnych historiach nie pamięta. Dawno jednak nie zagryzałam tak ust chcąc udusić jednego z bohaterów gołymi rękoma. Niestety nadal podtrzymuję zdanie, że Agata Przybyłek płynie na fali utraconych ciąż. To jedyny minus tej książki.

Autorka zaskoczy was wysokim poziomem dojrzałości jakiego wymaga od czytelnika "Bez Ciebie". Ciężko jest bowiem czytać o przemocy domowej nawet jeśli nigdy nas bezpośrednio nie dotyczyła. Zwłaszcza jeśli ta przemoc ukazana jest w tak emocjonujący sposób i dosadnie przedstawia efekty syndromu ofiary. Historia Katarzyny pokazuje, że czasem największym problemem nie jest bolące ciało, ale dusza, która rozbija się na miliony drobnych kawałeczków, kiedy rani nas najbliższa nam osoba.

Katarzyna wyjeżdża do USA w poszukiwaniu lepszego jutra niż te pozostawione za sobą. Wychodząc za mąż za mężczyznę o wysokich ambicjach i nienagannych manierach była pewna, że wygrała kupon na loterii. Niestety szybko okazuje się, że również marzeniami może być wybrukowane piekło. Czy kobieta będzie w stanie spełnić wymagania Colina? Czy ceniony prawnik może okazać się oprawcą? "Bez Ciebie" z pewnością jest historią wielu kobiet na świecie. Jest to przytłaczające i bolesne, ale książki takie jak ta są nam potrzebne byśmy mieli powód by sięgnąć wzrokiem trochę dalej niż własny nos.

Podobno kto nie ryzykuje ten nie zyskuje. Ja dzięki Agacie Przybyłek zyskałam emocjonalny rollercoaster, którego długo nie zapomnę.