"Nie można uciec przed swoimi uczuciami. Ani przed miłością, ani przed strachem".
Bywają takie wieczory, podczas których dopada nas przemożna chęć zagłębienia się w mało zobowiązującą lekturę, która zapewni nam mile spędzony czas. Niewątpliwie do takich właśnie książek mogę zaliczyć dzieło dwóch autorek, od którego nie oczekiwałam zbyt wiele. Jedynie chwilowego uczucia przyjemności, po której będę mogła odłożyć lekturę na półkę, szybko o niej zapominając.
Współautorkami dzieła pod kuszącym tytułem "W cieniu winorośli" są dwie pisarki. Kathie DeNosky już od dziecka przejawiała uwielbienie dla historii, które kończyły się happy endem. W 2000 r. wydała swoją pierwszą książkę. Jej twórczość to ponad dwadzieścia pięć wielokrotnie nagradzanych powieści.
Eileen Wilks to amerykańska autorka romansów, która swoją karierę literacką rozpoczęła debiutem w 1996 r., który znalazł się na liście bestsellerów. Pisarka mieszka obecnie w Midland w Texasie, była trzykrotnie nominowana do nagrody "Romantic Times".
"W cieniu winorośli" to książka składająca się z dwóch opowiadań: "Smak kalifornijskiego wina" i "Zielone winogrona", które łączy to samo miejsce akcji – winnica Louret w Kalifornii zarządzana przez Cola Ashtona. Pewnego dnia, jego siostra zatrudnia artystkę, której zadaniem będzie stworzenie nowego logo firmy. Bohater nie wie jednak, że zlecenie otrzymała jego dawna miłość – Dixie, której nie widział od jedenastu lat. Drugie opowiadanie przedstawia historię przyjazdu do winnicy świeżo upieczonej doktor weterynarii – Abigail Ashton, która pragnie poznać swoją rodzinę. Dziewczyna na miejscu spotyka czarującego Russa, który kradnie jej serce. Miłość, namiętność i nienawiść to główne uczucia targające bohaterami tych dwóch historii.
Opowiadania Kathie DeNosky i Eileen Wilks to lektura na jeden wieczór, która z pewnością przypadnie do gustu wszystkim miłośnikom historii o miłości w najprostszym wydaniu. Nie powiem Wam, że to utwory, które wzbudzą w Was wiele refleksji, górnolotnych myśli, czy szerokich, światopoglądowych przemyśleń. Tego z pewnością przy tej książce nie doświadczycie, bowiem historia rodziny Ashtonów to dość sztampowa fabuła zakończona – co łatwo przewidzieć – szczęśliwym zakończeniem dla obu par. Tak, oba opowiadania są mocno przewidywalne, co nie zmienia jednak faktu, że ich lektura była dla mnie przyjemną odskocznią od rzeczywistości i tych trudniejszych książek, które czytam niemalże na co dzień. Czy miałam więc, wobec tej lektury jakiekolwiek wymagania? Tak, miała umilić mi leniwy wieczór i taką rolę spełniła – nic ponadto. W historii bohaterów wykreowanych przez obydwie autorki nie doszukiwałam się żadnego, głębszego dna, gdyż na pewno takowego bym po prostu nie znalazła. To nie ten typ literatury.
Przed lekturą "W cieniu winorośli" zastanawiałam się czy zauważę różnicę w budowaniu fabuły przez obydwie autorki. I muszę tutaj przyznać, że to pióro Kathie DeNosky mocniej wpływało na moje emocje i odczucia. W opowiadaniu autorki urzekło mnie budowanie napięcia pomiędzy głównymi bohaterami, podniecające opisy flirtu, czy sama kreacja postaci Abigail i Russa. Bohaterowie ci byli mi o wiele bliżsi, niż nieco chłodni Cole i Dixie. W utworze Eileen Wilks zabrakło mi trochę stopniowania napięcia, w zasadzie od razu miałam wszystko podane na tacy.
Nie mogłabym skrzywdzić prozy obu autorek i powiedzieć, że historie przez nie stworzone są płytkie i bezbarwne. Na pewno takie nie są, gdyż przedstawiają wiele odcieni uczuć, które dotyczą każdego z nas – miłości, nienawiści, zazdrości czy namiętności. Obie pisarki, jak przystało na ten typ literatury – posługują się bardzo prostym językiem, bez konieczności stosowania wyszukanego słownictwa.
"W cieniu winorośli" to lektura wyłącznie dla czytelników spragnionych lekkiej, niezobowiązującej prozy, o której bez żadnych wyrzutów sumienia można zapomnieć następnego dnia. Przestrzegam, opowiadania mogą wzbudzić w Was przemożną chęć napicia się dobrego wina. A wino i ta książka to połączenie iście doskonałe.